Mick: Wynajęliście organizatora, mimo tego angażowaliście się w każdy aspekt pracy... Przez pierwszy tydzień. Po tym okresie mieliście dosyć wrzeszczenia na ludzi. Musicie się męczyć z niezorganizowaniem innych już wcześniej, dodatkowe zmartwienia wam nie podchodziły. Załatwiliście samodzielnie to, co musieliście, resztę zostawiliście w rękach profesjonalistów.
Vince: Dostałaś syndromu panny młodej. Wszystko Cię wkurwiało, wszystko było nie takie, dostawałaś histerii, gdy dowiadywałaś się, że kwiaty do dekoracji nie są białe, tylko jasnokremowe. Vince pomagał Ci jak mógł (nawet proponował Ci wynajęcie organizatora, ale uparłaś się), jednak na czas przygotowań wolał spać u Tommy'ego, dla własnego bezpieczeństwa.
Tommy: Na szczęście Twoja mama i przyjaciółki były przy Tobie przez cały czas. Było ciężko, jednak dzięki nim dałaś sobie radę. Ustaliliście z Tommy'm, że dzielicie się organizacją po połowie, co też sporo ułatwiło. Początkowo bałaś się, że szatyn nie podejdzie do tego wystarczająco poważnie, na szczęście okazało się, że nie miałaś racji.
Nikki: Wy zatrudniliście organizatora. Żadne z was nie miało do tego głowy. Jedyne, co sami robiliście, to zatwierdzanie pomysłów, degustacja tortów (to było najlepsze) oraz wybór strojów dla siebie, drużbów i druhen.