[3] 𝐚𝐝𝐫𝐞𝐧𝐚𝐥𝐢𝐧𝐞 𝐣𝐮𝐧𝐤𝐢𝐞

9K 514 640
                                    

PETER

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

PETER

Powoli robi się ciemno. Po Millie mógł przyjechać Happy albo ktoś inny, ale wolała się przejść. Nie dziwię się, sam chciałbym mieć trochę swobody po całym życiu spędzonym w wieży z kilkoma dorosłymi. Wchodzimy w jedną z bocznych uliczek w celu udania się do Avengers Tower na skróty. Blondynka cały czas nawija i wypytuje mnie o moje zainteresowania, a ja z chęcią odpowiadam na wszystkie pytania, pomijając tylko fakt, że zwalczam super złoczyńców. Wystarczy spojrzeć na jej uśmiech i sam mam ochotę się szczerzyć.

- Więc mieszkasz z ciocią.

- Tak.

- Zupełnie sam? Tylko z nią?

- No... Tak.

- Dajecie sobie radę? Podziwiam was. Ja czasem ledwo wyrabiam jako córka miliardera. W sumie mam wokół siebie sporo ludzi, ale zazwyczaj... I tak jestem sama.

- Teraz nie jesteś sama - wkładam ręce do kieszeni jeansów i czuję na sobie radosne spojrzenie. - A pan Stark...

- To tak dziwnie brzmi - parska śmiechem, a ja po chwili do niej dołączam.

- Twój tata dobrze się spisuje?

Zastanawia się przez chwilę, stawiając ostrożnie kroki w kolorowych butach, idealnie pasujących do sukienki. Obserwuję mimikę jej łagodnej twarzy.

- Prawie nigdy go nie ma, chociaż nie narzekam - wzrusza ramionami. - I tak go kocham. Zawsze był, kiedy go potrzebowałam i wiem, że mogę na niego liczyć, cokolwiek by się nie działo.

- Hej! Co my tu mamy!

Odwracamy się w połowie uliczki i widzimy zbliżających się mężczyzn. Kątem oka widzę, jak blondynka cała się spina. Są ubrani jak typowi bandyci, z którymi mam do czynienia na co dzień.

- Zgubiliście się, młody? - otaczają nas od dwóch stron, odcinając drogę ucieczki. Większość z nich nie ma broni, ale dwóch trzyma w ręku kij bejsbolowy. Myślę szybko jakby tu ich pokonać nie używając mocy, bo wtedy bym się ujawnił. - Nie pogniewasz się, jeśli zabierzemy twoją dziewczynę na mały spacerek?

- Wyciągaj kasę, mała.

Millie patrzy na oprawców z lekkim obrzydzeniem i czeka na mój ruch. Czuję, że jest przestraszona, chociaż nie chce tego okazywać. Jeden z mężczyzn podchodzi do niej i ściska za ramię. Muszę działać.

Uderzam typa w bark, a on odskakuje od dziewczyny z zaskoczeniem. Jego koledzy zbliżają się z zamiarem dokopania mi, ale mam co do nich inne plany. Chwilę zajmuje mi walka z napastnikami, ale w końcu wszyscy odbiegają w popłochu i znikają nam z pola widzenia. Mam lekko przyspieszony oddech.

- Nic ci nie zrobili? - podchodzę do blondynki i sprawdzam jej stan fizyczny.

- To było zajebiste! - chwyta się za czoło i uśmiecha się szeroko. - Powaliłeś dziesięciu kolesi, nie użyłeś nawet broni...

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz