[42] 𝐢 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐭𝐨 𝐭𝐞𝐥𝐥 𝐡𝐢𝐦

5.2K 361 610
                                    

liczę na jakiś komentarz po przeczytaniu❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

liczę na jakiś komentarz po przeczytaniu❤️

Siedzę sobie na łóżku w niezbyt dobrym humorze, co jakiś czas zmieniając pozycję i modląc się o cierpliwość, bo niestety sytuacja nie wygląda najlepiej. W czasie takiego kryzysu jak ten zwykle wiem co powinnam zrobić, jednak nie tym razem. Straciłam nadzieję na to, że pozbieram się po tej stracie, a teraz co kilka sekund zaciskam usta i znów je rozluźniam, czym wyładowuję część negatywnych emocji. Jednak co takiego się stało? Może dla niektórych byłoby to śmieszne, ale ja przechodzę żałobę obracając w rękach nowiutkiego iPhone'a. Mój biedny telefon doszczętnie spłonął, a wraz z nim tysiące cennych zdjęć, wiadomości, zapisanych haseł czy innych prywatnych rzeczy. A no tak, okulary za kilka milionów dolarów też zamieniły się w popiół, ale to już inna sprawa.

A ludzie mówią, żeby nie przywiązywać wartości do rzeczy materialnych. Smutno mi głównie przez to, że uwielbiałam moją śliczną tapetę, zresztą miałam tam też zdjęcia z wycieczki z moimi przyjaciółmi. Teraz to wszystko bezpowrotnie przepadło. Wzdycham cicho, a chwilę potem opadam na pościel, wyrzucając z siebie gardłowy jęk. Niech mnie ktoś zabije. Wszystko inne od tego wydarzenia też zdawało się działać przeciwko mnie.

Po pierwsze, zamiast podziękowania za uratowanie życia koledze z klasy dostałam opieprz od dorosłych, chociaż dobrze wiedzieli, że gdyby nie ja Flash byłby martwy. Zniosłam to jednak z pokorą, bo muszę przyznać, że czasem robię nieprzemyślane rzeczy. Ale tylko czasem. Po drugie, w samolocie spędziłam osiem godzin obok drzemiącego pana Harringtona, bo uparł się, że tak będzie najbezpieczniej, chociaż wszyscy dobrze wiedzieli, że chciałam usiąść z kimś innym. Po trzecie, musiałam jechać na badania do szpitala, bo trujący dym i tak dalej. Straciłam przez to pół weekendu. Po czwarte, Tony oznajmił, że już nigdy nie puści mnie na żadną wycieczkę, do tego zaczął o wszystko obwiniać Petera, co było absurdalne i niedorzeczne. Dalej nawet nie chce mi się wymieniać, ale uwierzcie mi, te trzy dni są koszmarem.

- ...ale całe szczęście Spider-Man powstrzymał napastników zanim ktokolwiek ucierpiał. Po raz kolejny nasz bohater uratował obywateli Nowego Jorku, niewątpliwie udowadniając tym swoją odwagę i pokazując...

Zerkam na ekran telewizora zawieszonego na ścianie, zginając nogę w kolanie. Na zewnątrz powoli robi się ciemno, więc sięgam ręką i włączam białe lampki zawieszone nad łóżkiem, zastanawiając się przez chwilę nad tym, czy nie powinnam iść na kolację. Oczywiście, kiedy ja leżę bezczynnie, ubolewając wciąż nad utratą telefonu komórkowego, Spidey ratuje ludzkie życia i na nic nie narzeka. Boże, jak ja podziwiam tego człowieka. Czasem mam takie dni, kiedy najchętniej cały dzień leżałbym w łóżku i nie robiła zupełnie nic produktywnego, za to on sobie na to nie pozwala i codziennie stara się zrobić wszystko, co może, by zapobiec szkodom wyrządzanym przez kryminalistów tego miasta. Nikt nie każe mu tego robić, niektórzy nawet go za to nienawidzą, co moim zdaniem jest po prostu śmieszne, ale on i tak to robi. Czasem się zastanawiam, czy jest zwyczajnym człowiekiem, czy może po części jakimś kosmitą. Znaczy ma geny pająka, ale to nie ma chyba wpływu na jego poświęcenie, bezinteresowność czy to, jak wielkie ma serce. To wygląda tak, jakby wcale się nie męczył, a tym bardziej nie poddawał.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz