[54] 𝐢'𝐥𝐥 𝐦𝐚𝐤𝐞 𝐦𝐨𝐫𝐞 𝐭𝐞𝐚

4.9K 358 1.1K
                                    

Na początku chciałabym podziękować za 50tysięcy wyświetleń, bo to spora liczba, także dziękuję i za to, i za wszystkie komentarze, które tak uwielbiam czytać.

No i z przykrością informuję, że to przedostatni rozdział, więc niedługo już będzie po wszystkim. Trochę trudno mi w to uwierzyć.

Anyway, miłego czytania słonka x

Stawiam na blacie trzy kubki z parującą herbatą i jeden z kawą, z czego ten ostatni jest dla mnie, zajmując miejsce siedzące pomiędzy blondynem i szatynem, naprzeciwko mojego szofera. Nie chodzi o to, że potrzebuję kofeiny, bo spało mi się wyjątkowo dobrze pomimo tego, co się stało, jednak piję ją już z przyzwyczajenia od dziesięciu dni i to się raczej szybko nie zmieni. Może i wyglądem przypominam nocną zmorę, z czego zdaję sobie sprawę, może będzie jeszcze gorzej. Już mnie to nie rusza.

- Anioł nie dziewczyna - wzdycha lekko zmęczonym głosem Clint, sięgając po czarny kubek, przy czym posykuje cicho, parząc się przez przypadek. Opieram się na łokciach, wpatrując w ciemną ciecz. - Jesteś chyba w dobrym humorze - dodaje, zauważając mały uśmieszek błąkający się na moich ustach. Kiwam tylko głową, wzruszając ramionami, bo faktycznie tak jest. Okej, nie jest najlepiej, ale nie jest też najgorzej. Najgorzej byłoby gdybym była sama przez ostatnie dni.

Przekręcam głowę w bok, wgapiając się w przeszkloną ścianę z widokiem na Manhattan, który aktualnie jest w swoim najlepszy wydaniu. Chociaż nie, on o każdej porze roku wygląda niesamowicie. Otulam się własnymi ramionami, niezbyt dobrze znosząc fakt, że pomimo upałów na zewnątrz moje ciało jest wyziębione. To chyba z tego całego stresu.

- Owszem - mówię krótko i zaczynam powoli pić swoją kawę.

Żeby nie było, Tony się nie obudził. Dalej leży w tamtym pokoju podłączony do aparatury, chociaż wiem, że doktorzy mają już wystawioną opinię na ten temat, no bo nie mogłabym się z nim pożegnać. Nie wiem ile będę to wszystko przeciągać, pewnie jak najdłużej się da, ale kto by mnie winił. Nie potrafię pozwolić mu odejść.

Bywają momenty, w których pozwalam sobie na czystą rozpacz, choćby wtedy gdy leżę sama i myślę tylko i wyłącznie o nim, jednak przez ostatnie kilka dni jest trochę lepiej. Gdyby nie Peter Parker zadręczałabym się po nocach, o dniach nie wspominając, jest przy mnie prawie ciągle i nigdzie się nie wybiera, a to dla mnie cholernie pomocne. Świadomość tego, że tak mu na mnie zależy sprawia, że czuję się po prostu lepiej, jakby wcześniej czegoś mi brakowało. Uśmiecham się kiedy on się uśmiecha, śmieję gdy on to robi, trzymam jego rękę tak samo mocno, przyłapuję się na obsesyjnym przypatrywaniu jego twarzy czy gestom, ale przynajmniej nie tylko ja tak mam. Nasza dwójka, można tak powiedzieć, żyje chwilą.

- Trzęsiesz się - zauważa Happy, marszcząc lekko brwi. Steve wstaje z miejsca i znika w salonie. - Może jesteś chora.

Odchrząkuję cicho, przenosząc spojrzenie na twarz mężczyzny ze zmartwionym wyrazem, który nerwowo uderza opuszkami palców o blat wyspy kuchennej.

- Tylko trochę mi zimno - kręcę głową.

Nie chcę żeby się martwił, i tak mamy teraz sporo problemów i żadnych pomysłów na ich rozwiązanie, a ja nie chcę dokładać mu jakiegoś głupiego wyziębienia. Fakt, tracę ojca, ale Happy też jest dla niego jak rodzina, bardziej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Traci nie tylko pracodawcę, ale i przyjaciela. Po prostu nie chcę zawracać mu głowy drobnostkami.

Przesuwam leżący na blacie telefon z miejsca na miejsce bez bliżej określonego celu, kiedy Steve wraca z salonu i okrywa moje ramiona miękkim kocem, po czym przytula mocno moją szyję, czochra mnie po włosach, na co pojękuję cierpiętniczo, i opada z powrotem na swoje miejsce. Świetnie, jakbym do tej pory nie przypominała czarownicy z zachodu. On i Clint właśnie wymieniają uwagi co do mojej zdegustowanej miny, cicho parskając przy tym śmiechem, na co przewracam oczami. Cieszę się, że atmosfera nie jest teraz napięta, cały czas ktoś ją rozluźnia. Pomaga mi to.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz