Wróciliśmy do środka kiedy grali wolną piosenkę. Nie miałem odwagi poprosić jej do tańca, dlatego stałem jak ostatni ciołek, patrząc pod nogi trochę zagubiony we własnych odczuciach. Uwielbiam spędzać z nią czas. Jest zabawna, śmiała i inteligentna, a wyglądem przypomina anioła zesłanego na ziemię. Do tego dalej nie mogę przełknąć tego, że przebrała się za Spider-Girl, i że lubi tego drugiego mnie. W myślach modlę się żeby się przed nią nie zbłaźnić.
- Co jest, kujonie, nie lecisz na parkiet? - nabija się, wpatrując się we mnie nieustępliwie. Wywracam oczami na jej ksywkę. W tej szkole każdy jest kujonem.
Kręcę tylko głową w odpowiedzi, poprawiając rękawy błękitnej koszuli. Teraz zacząłem się zastanawiać, co by było, gdybym przyszedł tu przebrany za Spider-Mana. Nie potrafię pozbyć się z głowy obrazka przedstawiającego mnie i Millie razem, tańczących, w dopasowanych kostiumach. Potem zbliżyłbym się wystarczająco i...
- No chodź, zatańcz ze mną - robi smutne oczka, chwytając dłońmi za krawędzie spódniczki i ciągnąc w dół.
Moje serce znowu przyspiesza rytmu.
Już chwyta mnie za rękę i szczerzy się w moją stronę, ale ktoś obok zabiera ze mnie jej uwagę. Nie znam tego chłopaka, który wyraźnie prosi ją do tańca. Ma na sobie całkiem dopasowany kostium wampira. Przełykam ślinę, a moje gardło nagle robi się strasznie suche. Blondynka posyła mi pytające spojrzenie, a ja jak otępiały wzruszam tylko ramionami, więc odchodzi z nowym kolegą. Co innego mógłbym zrobić? Nie pozwolić jej? To by było nieuczciwe wobec niej. I po prostu nie fajne.Dalej stoję w miejscu i wpatruję się w jej plecy, ignorując dziwne ukłucie w środku. Ma prawo bawić się z kim chce. Tutaj nikt nie zrobi jej krzywdy, spokojnie, Pete.
- Co jest, stary? - z lewej podchodzi do mnie Ned, w swoim śmiesznym kowbojskim kapeluszu i koszuli w kratkę. Wygląda na zdezorientowanego. - Czemu z nią nie poszedłeś?
- Obserwujesz mnie? - pytam jakimś dziwnym głosem, nie odrywając wzroku od Millie i jej partnera. Dziewczyna ciągle się uśmiecha.
- Nie ciebie, tylko Millie, duh - odpowiada, jakby to było oczywiste. No tak, przecież Ned jest jej fanem. To czemu zachęca mnie do tańca z nią? Niech sam spróbuje. - Słuchaj, dlaczego ukrywasz się przed nią? Przecież zrozumiałaby, jej ojcem jest Iron Man.
Kręcę tępo głową, oblizując wargi. Ned wie o wszystkim i też mnie kryje, zawsze mogę powiedzieć mu wszystko. A o Millie gadam z nim dosyć często.
- To nie o to chodzi, pan Stark mi zabronił - tłumaczę w miarę cicho. Powinno do niego wreszcie dotrzeć, że o tych sprawach nikt nie może się dowiedzieć. Powinien mówić o tym dyskretnej. - Poza tym kto wie, może byłaby w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Nie będę ryzykować.
- Nie uważasz, że to trochę nie fair wobec niej? - Ned również wpatruje się w tańczącą parę. Nie podoba mi się to, że chłopak trzyma ręce na jej biodrach. Pewnie wyglądamy jak kompletni idioci gapiąc się na nich. Dlaczego nie potrafię po prostu odwrócić wzroku?
- Chcę tylko, żeby była bezpieczna - przełykam nagromadzoną ślinę, mrugając parę razy. - To nie do mnie należy ta decyzja.
- Może pogadaj z jej tatą - proponuje brunet, zakładając ręce. - Jak zobaczyłem jej kostium, stary...
- Wiem - przerywam mu od razu. - Wygląda niesamowicie - wzdycham.
- Ktoś tu się zabujał - posyła mi rozbawiony uśmiech, trącając ramieniem.
Włosy stają mi na karku.
- Przestań - syczę cicho, oddając mu cios. Nie potrzebuję teraz tego typu komentarzy. Nic one nie zmienią, a sprawią jedynie, że będę jeszcze bardziej zagubiony. Ja sam jeszcze nie wiem, co czuję. Jednak Ned jest moim najlepszym przyjacielem i wiem, że mogę powiedzieć mu wszystko. Wzdycham głęboko, wreszcie patrząc na niego. - Ona lubi... Spider-Mana - mówię przez zęby, nachylając się do niego, jakbym bał się, że inaczej inni uczniowie posłuchają i informacja, nie wiem jeszcze czy prawdziwa, wyjdzie ode mnie. Miałbym przechlapane.
CZYTASZ
FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔
Fanfiction❝ZŁAŹ Z MOJEGO SUFITU!❞ Gdzie dzieciaki bawią się w bohaterów, dorośli załamują ręce, a złole z Nowego Jorku przegrywają za każdym razem. No, prawie za każdym. [PART ONE] ej nie zniechęcaj się pierwszymi rozdział...