[5] 𝐬𝐚𝐯𝐢𝐨𝐮𝐫

7.7K 446 645
                                    

- LUDZIE, CHOWAJCIE SIĘ!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- LUDZIE, CHOWAJCIE SIĘ!

Zakrywam rękoma twarz, żeby nie dostać czyimś butem, bo wszystko dzieje się tak szybko, że nie mogę nawet się podnieść. Kątem oka widzę ludzi wysiadających ze swoich samochodów lub taksówek i biegnących razem z tłumem. Mam ochotę polecieć w górę i dowiedzieć się w końcu o co im wszystkim chodzi, ale niestety urodziłam się tylko człowiekiem. Czekam kilka minut, jednak ludzi wcale nie ubywa, więc w końcu zaciskam zęby, podpieram się na dłoniach i wreszcie wstaję, unikając uderzenia przez biegnącego chłopaka. Mój oddech jest przyspieszony, a ja wreszcie dostrzegam, co dzieje się jakieś sto metrów dalej.

Na kilku samochodach ustawieni są ludzie w czarnych maskach, w rękach trzymający dziwną broń, z której strzelają czymś w rodzaju kosmicznej energii. Dopiero po chwili orientuję się, że nie strzelają do ludzi, tylko do kogoś, kto zwinnie unika śmierci, przeskakując na ściany budynków stojących na przeciwko siebie. Ma na sobie swój oryginalny kostium i z nadgarstków wystrzela siecią, unieszkodliwiając przeciwników. Jeden z zamaskowanych facetów, co stwierdzam po budowie ciała, celuje bronią do kobiety, a po chwili zostaje po niej jedynie proch.

Zakrywam usta ręką i zamiast biec z tłumem tak jak powinnam, przywieram do ściany jednej z lodziarni. Oddycham szybko i głęboko, obserwując wszystko z odległości, która z każdą minutą maleje. Ludzie w maskach walcząc kierują się w tą stronę, a kilku z nich zostawia w spokoju superbohatera i bierze przykład z kolegi, mordując kolejne osoby najbliżej nich. Patrzę, jak oni też się rozpadają. To się nie powinno dziać. Skąd oni się tu wzięli? I co to za broń? Jakim cudem są wyposażeni w coś, o czym pewnie nawet nie mają pojęcia?

Otwieram usta, kiedy bohater unikający ostrzału o mało co nie dostaje w głowę. Jeden z napastników wskakuje na samochód stojący dziesięć metrów dalej. Już wiem, że będzie dużo ofiar, ale nie mogę na to pozwolić. Nie zdejmuję kaptura, który jest moim jedynym zabezpieczeniem, w którym czuję się chociaż trochę pewniej, tylko naciągam bardziej na głowę. Wbiegam do lodziarni i doskakuję do lady, sięgając ręką do jednego z koszyczków na sztućce. Biorę do ręki nóż, który wygląda na zaostrzony. Nie mam czasu na zastanawianie się, muszę działać.

Wracam na ulicę, gdzie krzyki prawie zagłuszają odgłosy mordowanych ludzi. Z mocno bijącym sercem zakradam się do jednego z przestępców i kucam za maską samochodu. Jest odwrócony w drugą stronę, więc nie zauważa, kiedy wskakuję na auto i wbijam nóż w jego gardło. Po chwili stacza się na asfalt, wykrwawiając się, a jego broń ląduje w moich rękach. Odrzucam nóż gdzieś w bok i zeskakuję z samochodu, żeby nie wystawiać się na celownik tych psychopatów.

Okazuje się, że działanie broni jest w miarę proste, trzeba jedynie wycelować i pociągnąć za spust, jak w zwykłej spluwie. Wymierzam w jednego z mężczyzn i nie waham się z zabiciem go. Reszta jest lekko zdezorientowana, ale bardziej są zajęci walką z bohaterem, który siecią powala na ziemię kolejnego zamaskowanego mordercę. Staram się strzelać z ukrycia i pozostać niewykrytą. Wychodzi mi to naprawdę zajebiście i po kilku kolejnych strzałach, podczas kiedy tylko raz spudłowałam, zostaje tylko jeden przeciwnik.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz