[28] 𝐠𝐢𝐫𝐥𝐬 𝐣𝐮𝐬𝐭 𝐰𝐚𝐧𝐧𝐚 𝐡𝐚𝐯𝐞 𝐟𝐮𝐧

5K 351 299
                                    

Chciałam tylko napisać, że ten rozdział to dno, ale muszę wprowadzić trochę nastoletniego cliche, żeby pokazać jak myśli główna bohaterka, bo w końcu ma tylko 16 lat, a w tym wieku każdy czasem robi głupie rzeczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Chciałam tylko napisać, że ten rozdział to dno, ale muszę wprowadzić trochę nastoletniego cliche, żeby pokazać jak myśli główna bohaterka, bo w końcu ma tylko 16 lat, a w tym wieku każdy czasem robi głupie rzeczy

To by było na tyle

A i dzięki za ponad 7k wyświetleń

TONY

Drzwi windy otwierają się i ostatnia oczekiwana osoba wchodzi do salonu, zatrzymując się w pół kroku. Na kanapach siedzą już Steve, Clint, Thor, Bruce i Wanda, a naprzeciwko stoją Vision, Natasha i Sam Wilson. Wszyscy zdają sobie sprawę z zagrożenia, któremu czoło musimy stawić, ale obawiam się, że dzieciak jeszcze nie wie. Podchodzę i kładę mu dłoń na ramieniu, prowadząc na wolny fotel i pokazując, by usiadł, co robi z rozchylonymi ustami. Pewnie ma sporo pytań.

- Plan jest taki - zaczynam, nie dając mu dojść do słowa. Na razie powinien wiedzieć tylko, że to bardzo ważne i każda para rąk się liczy. - Grupa uzbrojonych ludzi atakuje właśnie budynki rządowe w Londynie. Problemem nie są sami napastnicy, a raczej broń, którą jakimś cudem pozyskali. Jak się domyślacie nie są to zwykłe pistolety. Przewodzi im były agent Hydry, który po ucieczce z więzienia dostał się za granicę i prawdopodobnie planował to od tamtego czasu. Policja na pewno sobie nie poradzi, dlatego wkracza nasza drużyna.

- Chwila, więc... - Parker potrząsa głową, unosząc jedną rękę, jakby powoli przyswajał informacje. Reszta spogląda na niego. - Chce pan, żebyśmy w tej chwili lecieli do Londynu? Tak teraz?

- Tak, jakiś problem? - zakładam ręce, opierając się o szklany stolik. Nie powinniśmy marnować teraz ani chwili. To poważna sprawa, dużo ludzi może zginąć, jeśli nie uda się nam powstrzymać ataków.

Chłopak kładzie dłonie na kolanach, wpatrując się we mnie swoimi wielkimi oczami szczeniaka.

- Ale wrócimy jutro? Mam test z matmy...

Wywracam oczami, pokazując drużynie, że to wszystko. Wstają, rozchodzą się i wykorzystują ostatnie chwile w wieży na zabranie potrzebnego ekwipunku po tym, jak Kapitan rzuca na odchodne „trzy minuty". Ja podchodzę bliżej do Petera, który jest trochę zdezorientowany. Rzadko zabieram go w teren, to prawda, ale w końcu jest w Avengers. Zdaję sobie sprawę z tego, że to duża odpowiedzialność jak na szesnastolatka, dlatego staram się trzymać go w mieście, przy jego „przyjaznym, sąsiedzkim Spider-Manie". Ten dzieciak jest naprawdę w porządku, dlatego zasługuje na spokojniejsze życie ode mnie. A jego ciocia zasługuje na to, by bezpiecznie wracał do domu każdego dnia.

- Poradzisz sobie? Zgarnąłem Twój kostium, kiedy cioci nie było w domu. A szkołą się nie przejmuj, ja wszystko załatwię.

- Dziękuję, panie Stark, pójdę się przebrać - odpowiada, gdy pokazuję mu czerwono niebieski materiał leżący na blacie stolika tuż za mną. Bierze go do ręki i kieruje się do windy, ale odwraca się jeszcze. - A kto zostanie z Millie?

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz