Po wejściu do szkoły od razu wpadam na Petera, który z zaskoczenia wypuszcza z rąk wszystkie książki. Wygląda na zdenerwowanego. Natychmiast schylam się, by je pozbierać, a on robi to samo, dotykając przez przypadek moich palców. Zabiera rękę jakbym go poparzyła.
- Hej, wszystko w porządku? - pytam, prostując się, podając mu książki i posyłając przyjazny uśmiech. Na każdym kroku staram się być dobrą przyjaciółką i nie mam pojęcia, dlaczego brunet jest przy mnie często taki spięty. - Mamy jakiś ważny sprawdzian, czy coś?
Szybko odbiera ode mnie książki i chowa je do szafki obok, uśmiechając się lekko.
- Nie. Ja... Nie, nie mamy - wypuszcza powietrze, patrząc wszędzie tylko nie na mnie.
- Jesteś na mnie zły? - zakładam ręce, nie rozumiejąc jego zachowania.
- Nie! - wykrzykuje od razu, kręcąc głową i wprawiając mnie w jeszcze większe zdumienie.
- To o co chodzi?
Przeczesuje palcami roztrzepane włosy, odgarniając je lekko w tył, jednak wracają do nieładu. Od początku podobały mi się jego włosy, lubię wyobrażać sobie, że się nimi bawię. Obserwuję jego ruchy, a on dalej patrzy gdzieś obok mnie.
- Nie czuję się za dobrze - odpowiada niepewnie, wbijając wzrok w swoje adidasy. - To pewnie przez to, że mało spałem, przepraszam.
- Za co ty mnie przepraszasz? - dziwię się, bo to nietypowe dla człowieka, żeby przepraszać praktycznie za nic, a Peter robi to coraz częściej.
- Ja nie... Nie wiem...
Wzdycham, niezadowolona tym, co się między nami wyprawia. Czy on już nie chcę się ze mną przyjaźnić? Może go zmęczyłam i chce odpocząć? Mógłby mi powiedzieć, a nie robić takie głupoty i odgrywać jakąś szopkę. W porządku, nie musi mnie pilnować, Tony załatwi mi innego ochroniarza. Może za mało mu płaci. Trochę mi przykro, że Parker się tak zachowuje.
- Mogę pogadać z Tony'm, nie ma sprawy - mówię łagodnie, rezygnując jednak z uśmiechu. Nie mam zamiaru udawać, że mi się to podoba. Naprawdę go polubiłam.
Marszczy brwi, jakby nie rozumiał, o co mi chodzi. Poprawiam torbę na ramieniu, a on wreszcie patrzy mi w oczy.
- Jeśli nie chcesz się ze mną widywać, albo w ogóle rozmawiać...
- Oczywiście, że chcę - przerywa mi z lekkim oburzeniem, jakby moje słowa były absurdalne, co przyjmuję z ulgą.
- Na pewno? Nie musisz mnie pilnować, i tak dostaniesz swoją zapłatę, dopilnuję tego. Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać.
Teraz wpatruje się we mnie, jakby mnie widział po raz pierwszy i nie miał pojęcia, z kim właśnie rozmawia.
- Zapłatę? - zamyka z trzaskiem szafkę i kładzie dłonie na biodrach, patrząc na mnie z góry. - O czym ty mówisz?
CZYTASZ
FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔
Fanfiction❝ZŁAŹ Z MOJEGO SUFITU!❞ Gdzie dzieciaki bawią się w bohaterów, dorośli załamują ręce, a złole z Nowego Jorku przegrywają za każdym razem. No, prawie za każdym. [PART ONE] ej nie zniechęcaj się pierwszymi rozdział...