PETER
Spóźnia się. Nie to, że nie mogę się doczekać aż przyjdzie. Wcale. Gdyby nie Ned nawet nie miałbym z kim gadać, bo pomimo, że reszta uczniów przestała robić ze mnie żarty, nie zawierałem żadnych innych przyjaźni. Mój najlepszy kumpel ma na sobie kostium kowboja z kapeluszem i koszulą rozpiętą do połowy, jednak ja postanowiłem za nic się nie przebierać. I tak mam tego na pęczki w prawdziwym życiu, chociaż tutaj chcę być sobą.
- Stoisz jak jakiś sztywniak, wyluzuj trochę - Ned szturcha mnie lekko w ramię, kiwając się w rytm muzyki dochodzącej z dużych, szkolnych głośników. Impreza odbywa się na hali, dekoracje naprawdę im się udały, bo od samego patrzenia aż ciarki przechodzą, a do tego gdzie nie spojrzeć uczniowie pozamieniali się w różne potwory czy postacie z filmów, przykładając się porządnie do charakteryzacji.
Może i stoję przy stoliku z ponczem jak ostatni frajer, ale nie przyszedłem się tu bawić. Mam pilnować Millie i tylko o tym powinienem myśleć.
- Stary, nie trzymam cię tu na siłę - kiwam na niego głową, znów spoglądając ukradkiem w stronę drzwi wejściowych. - Idź sobie potańczyć.
- Nie mogę patrzeć jak tak stoisz - wyznaje rozpaczliwie, jakby moje frajerstwo spływało też na niego.
- To nie patrz. Serio, idź na parkiet.
- Przecież ci nie zniknie - znów mnie szturcha, posyłając tym razem dziwny uśmieszek. - Znajdzie cię.
- Co? - jąkam nieumiejętnie, pokazując mu po raz kolejny jakim imbecylem jestem. - Kto?
- Ona - unosi zabawnie brwi, a ja wiem doskonale o co mu chodzi, ale wolę grać głupiego. Jeszcze coś sobie ubzdura.
- No tak, ale nie będę ryzykować. Pan Stark kazał...
- Dobra, ja idę tańczyć - unosi ręce w geście poddania i zaczyna iść tyłem w stronę skaczącego tłumu. Głośna muzyka dudni mi w uszach, do świateł zdążyłem się już przyzwyczaić, a co jakiś czas dostrzegam chłopaków „skrycie" popijających z piersiówki. Ktoś czegoś dolał do ponczu, więc nie mam zamiaru nawet się do niego zbliżać. - O, proszę bardzo! - brunet przekrzykuje muzykę, palcem wskazującym pokazując na wejście. - O ja... To się dobraliście!
Odwracam się całkowicie i widzę, jak blondynka z szerokim uśmiechem na ustach przechodzi przez próg, omija kilka tańczących osób i wypatruje czegoś w tłumie. Ma na sobie kostium Spider-Mana, a raczej Spider-Girl, tylko do szyi, co sprawia, że moje serce prawie wyskakuje z piersi. Długie, miodowe włosy kaskadami spływają na plecy, a na twarzy ma makijaż, w dodatku świetnie dobrany. Usta pomalowane czerwoną pomadką, lekko niebieskie powieki, podkreślone kości policzkowe i śliczny nos, wygląda jak szesnastoletnia bogini. Chyba właśnie mnie zamurowało.
Dostrzega mnie, uśmiecha się jeszcze szerzej i podchodzi, a moje serce nagle staje. Zapominam jak się mówi. Wszyscy się na nas gapią, czuję to.
CZYTASZ
FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔
Fanfiction❝ZŁAŹ Z MOJEGO SUFITU!❞ Gdzie dzieciaki bawią się w bohaterów, dorośli załamują ręce, a złole z Nowego Jorku przegrywają za każdym razem. No, prawie za każdym. [PART ONE] ej nie zniechęcaj się pierwszymi rozdział...