[40] 𝐬𝐜𝐡𝐨𝐨𝐥 𝐭𝐫𝐢𝐩

4.5K 329 417
                                    

- Wycieczka szkolna? Pogięło cię?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wycieczka szkolna? Pogięło cię?

Tak Happy podsumował moje próby przekonania Tonego, by puścił mnie do Londynu. I może w jakimś malutkim stopniu zwróciłabym uwagę na jego opinię, gdyby nie fakt, że jedziemy właśnie na lotnisko. Tony rozmawia przez telefon z organizatorem wycieczki, bo kilka minut temu ostatecznie przekonałam go, żeby puścił mnie z klasą - chciał, żebym poleciała prywatnym samolotem, bo to podobno bezpieczniejsze i tak dalej. To by było głupie, zważywszy na to, że celem całego wyjazdu jest spędzenie go z przyjaciółmi. Poza tym to takie ekscytujące! Nigdy jeszcze nie leciałam samolotem z innymi ludźmi, do tej pory tylko z Tonym, a zamiast osoby sterował autopilot. Musiałam też spakować walizkę, czego zwykle nie robię.

- Uwielbiam twój entuzjazm - odpowiadam, specjalnie przeciągając słowo „uwielbiam". Happy nienawidzi wszystkiego, co związane ze szkołą, wiem o tym od dawna, ale co ma do wycieczek? Przecież nie może być na nich tak źle, co nie? - Będzie fajnie, zwiedzę Londyn...

- Na pewno już tam byłaś - wtrąca mężczyzna i trąbi na kierowcę przed nami.

- Byłam - przyznaję, kiwnąwszy głową. - Ale tym razem nie będę sama.

- Byłaś ze mną - mówi Tony, pisząc coś na telefonie i gapiąc się w ekran.

- Chodzi mi o ludzi w moim wieku. Ty się nie liczysz, z tobą byłam już wszędzie.

Wzrusza ramionami, gdy ściskam w dłoni malutkie serduszko zawieszone na mojej szyi i spoglądam za szybę, chcąc już siedzieć w samolocie. Lubię latać. Uwielbiam być w powietrzu i podziwiać widoki, chociaż za każdym razem są prawie takie same. Nie lubię za to spadać. Nie polecam.

- Zła pogoda, ten iście denerwujący akcent, popołudniowa herbatka, ruch drogowy też mają jakiś pokręcony - wymienia Happy, zaciągając słowa ze znudzeniem i irytacją. - Powiedz mi, po jaką cholerę ty chcesz do tego Londynu?

Zauważam, że dojeżdżamy na lotnisko, bo stoi tam już autokar, z którego właśnie wychodzi moja klasa. Tony akurat uparł się, że sam mnie zawiezie i się pożegna, a przedtem zamieni słowo z paroma osobami. Widzę Neda i Betty, rozmawiających o czymś zawzięcie i uśmiechniętych szeroko, a za nimi Petera wyglądającego jakby ktoś wyciągnął go z łóżka i porządnie wytargał. W sumie ja wcale nie wyglądam lepiej. Zamiast torebki wzięłam ze sobą mały plecak i okazało się, że jest bardzo wygodny, więc chyba zacznę nosić go do szkoły. Spakowałam do niego kilka najważniejszych rzeczy takich jak słuchawki, książkę od fizyki czy portfel w nadziei, że nikt mnie nie okradnie.

- Wiesz co, akurat akcent to mają fajny - odpowiadam Happiemu, zastanawiając się czy nie powinnam była wziąć ze sobą poduszki, w końcu jest późny wieczór i będziemy lecieć przez całą noc. Nie wiem, kto tak to zaplanował, ale wiem, że już jutro z rana mamy w planie zwiedzanie pierwszej atrakcji w centrum Londynu. - Pociągający.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz