[23] 𝐛𝐞𝐢𝐧𝐠 𝐚 𝐬𝐥𝐮𝐭 𝐢𝐬 𝐠𝐨𝐢𝐧𝐠 𝐭𝐨 𝐤𝐢𝐥𝐥 𝐲𝐨𝐮

5.2K 357 371
                                    

Trzynastego lutego o godzinie osiemnastej stwierdziłam, że byłoby niesamowicie wyjść na miasto i zostać poza domem przynajmniej do dziesiątej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Trzynastego lutego o godzinie osiemnastej stwierdziłam, że byłoby niesamowicie wyjść na miasto i zostać poza domem przynajmniej do dziesiątej. Uwielbiam noc w Nowym Jorku, każdą gwiazdę na niebie, każde światło, i po części też to, że wtedy jesteś mniej zauważalny w tłumie. Problemem pozostawało namówienie na spacer Tonego, bo przecież „to zbyt niebezpieczne, jest ciemno, jeszcze ktoś cię napadnie", ale w końcu zgodził się twierdząc, że idzie ze mną. Wzruszyłam jedynie ramionami. Lepsze to niż zostanie w wieży, chociaż trochę liczyłam na to, że pozwoli mi wyjść z Peterem.

Spacer przerodził się w posadzenie tyłka na ławce w Central Parku i podziwianiu jego piękna nocą, tak samo jak zabawa w „ciekawe kto nas rozpozna". Oboje poza ciepłym płaszczem mamy na sobie dresy, a Tony wyjątkowo nawet nie założył swoich okularów. Spoczywają w kieszeni tak na wszelki wypadek. Do tej pory nikt nie zwrócił na nas uwagi, co przyjęłam z ulgą.

Dzisiaj popołudniu miałam sesję zdjęciową do Teen Vogue'a i Tony tam również mi towarzyszył, zachwycając się strojem i makijażem, jaki mi wybrali. Zazwyczaj nie maluję się, bo nie czuję potrzeby, ale każda dziewczyna w makijażu jednak czuje się jakaś taka bardziej... Dowartościowana? Nie wiem, trochę to głupie, ale taka prawda. Która nie chce być piękna, chociażby dla samej siebie? Bo nie zawsze jest tak, że swoim wyglądem chcemy przyciągnąć chłopca, który się nam podoba, albo zrobić się na bardziej dorosłego niż jesteśmy. Czasem robi się to, by zwyczajnie poczuć się lepiej z samym sobą.

- Byłem dzisiaj u Petera - odzywa się ojciec, sprawdzając godzinę na drogim zegarku, a potem zakłada ręce. Wydaje mi się że przez ostatnie kilka tygodni jeszcze bardziej go polubił. Spędzałam z nim coraz więcej czasu, więc teraz widuję po równo Petera i Spider-Mana. Czasami przyłapuję się na porównywaniu ich w celu wybrania, który byłby dla mnie lepszy, ale zdaję sobie sprawę jakie to głupie. Może w pewnych kwestiach są podobni, ale na obu zależy mi w różny sposób i nie chciałabym tracić kontaktu ani z jednym, ani z drugim. - Chłopak się denerwuje - cmoka parę razy, zerkając na mnie szybko. - Cieszę się, że zgodziłaś się z nim iść.

Zbieram grudkę śniegu z brzegu ławki i formuję w małą śnieżkę, a potem rzucam w pobliskie drzewo. No to znalazłam sobie dobrą zabawę.

- Jasne, że się zgodziłam, czemu nie? - odpowiadam, celując w pień ośnieżonego drzewa stojącego kilka metrów dalej od poprzedniego i rzucając z całej siły. Bingo. - Peter jest zajebisty.

Tony unosi brwi.

- To czekaj, idziecie jako para? - pyta, nie za bardzo rozumiejąc chyba sytuację. - Myślałem, że to friendzone, a teraz się pogubiłem - kręci głową na boki, opierając dłonie na kolanach, a plecy o ławkę.

- Nie wiem, co sobie myślałeś ani co sobie myślisz, ale idziemy jako przyjaciele - wzruszam ramionami, obojętnie podchodząc do mieszania się w moje sprawy osobiste. I tak wszystkim się z nim dzielę. No, prawie wszystkim.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz