[4] 𝐬𝐨𝐦𝐞𝐭𝐡𝐢𝐧𝐠 𝐢𝐬 𝐡𝐚𝐩𝐩𝐞𝐧𝐢𝐧𝐠

8.2K 484 631
                                    

Czekam pod szkołą na Happiego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czekam pod szkołą na Happiego. Miał być tu już pół godziny temu, ale zatrzymał go ważny telefon dotyczący jakiegoś transportu, a ja nie narzekam, bo przynajmniej mam towarzystwo.

- Nie musisz tu ze mną stać jeśli nie chcesz, poradzę sobie sama przez trzydzieści minut - mówię do chłopaka stojącego obok, podciągając rękawy bluzki.

- Ale chcę z tobą zaczekać - odpowiada Peter i rzuca mi spojrzenie ciemnych oczu wyrażające skupienie na mojej osobie.

- Wiem, że masz o wiele ciekawsze rzeczy do roboty - ciągnę niepewnie, nie chcąc zatrzymywać go na chodniku pod szkołą. Mam szczęście, że paparazzi nie znają mojego planu zajęć, bo razem z dodatkową chemią kończę o godzinę później od reszty uczniów. Mam teraz święty spokój od błysku fleszy i mikrofonów podstawianych pod nos.

- Jestem pewien, że ciocia poradzi sobie beze mnie przez kolejne trzydzieści minut - wzrusza ramionami, rzucając mi przyjazny uśmiech. - I jednym z moich obowiązków jest teraz pilnowanie cię. Wiesz, ile może się wydarzyć w pół godziny?

- Dlatego powinieneś iść do domu. Serio, nie potrzebuję opieki pod szkołą, czekając na szofera.

- Hej, to Nowy Jork - rozkłada ręce. - Oczywiście, że mnie potrzebujesz.

- Jesteś strasznie uparty - prycham i wypuszczam powietrze przez usta, obserwując przejeżdżające samochody.

- Nie tylko ja, panno Stark - uśmiecha się, a ja szturcham go lekko ramieniem.

Na podjazd wjeżdża czarne Audi, a ja poprawiam torbę na ramieniu. Już widzę w myślach czas, który dzisiaj spędzę samotnie w wieży, grając w gry albo robiąc coś równie pożytecznego. Steve pewnie łazi po muzeach i ogląda czołgi, a Vision znów robi ten swój beznadziejny paprykarz, więc do towarzystwa pozostaje mi komputer. Nagle do głowy przychodzi mi szalona myśl.

- Wsiadaj - chwytam chłopaka za nadgarstek, nie dając mu czasu na jakąkolwiek reakcję, i ciągnę w stronę ciemnego auta.

Peter jest zdezorientowany, ale bez gadania zajmuje miejsce w środku, patrząc na mnie z pewnym przerażeniem, bo właśnie zdał sobie sprawę, że kierowcą jest Happy. A jeśli Happy o czymś wie, wie o tym też mój ojciec. Wsiadam i zamykam drzwi, a mężczyzna włącza się do ruchu, zerkając na nas w górnym lusterku przez ciemne okulary.

- A ten co tu robi? - pyta zawiedziony, a ja posyłam brunetowi pokrzepiające spojrzenie. Nie wiem, czemu Happy tak go nie lubi. Przecież Parker jest naprawdę inteligentny i potrafi być dobrym kompanem.

- On jedzie ze mną - odpowiadam zdecydowanie i kładę dłoń na ramieniu chłopaka, który patrzy na mnie z uniesioną brwią.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz