Rozdział 3 - Eliksr

1K 38 1
                                    

Następnego dnia
Mal pov *
Leżałam sobie na łóżko odpoczywając. Czytałam sobie książkę. Próbując przestać myśleć o Mamie i o tym co się dzieje. O tym że nie mam szans ja końcu przegram. Wiem że powinnam im o tym powiedzieć. Niszczyć ich szczęście. Nie potrafię. Znowu mi się śniła. Nagle moje drzwi się otworzyły i stanął tam Carlos. Przyjrzałam się mu dokładnie. Nie wyglądał dobrze. Włosy były jeszcze bardziej potargane, ubrania całe pomięte i miał wory pod oczami.
- W czym mogę Ci pomóc?
- Mal. Musisz zrobić dla mnie eliksir.
- Jasne. A jaki?
- Na inteligencję.
- Żartujesz sobie?
- Mówię serio. Mam problemu z nauką i Jane jest zła , bo spędzam z nią za mało czasu. I mówi że muszę poprawić oceny.
- Nie zrobię tego.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Carlos błagam... Jesteś taki mądry. Nie dam Ci tego świństwa. To jest złe. Będziesz wiedział wszytko ,ale totalnie wszystko. Brzmi fajnie wiem , ale to po jakimś czasie może Cię niszczyć. Wiem co mówię.
- Skąd niby ?
- Pamiętasz że moja Mama robiła różne mikstury , aby odzyskać moc?
- Jasne.
- Zawsze dawała je najpierw mi. No bo przecież jej nie może się coś stać. Byłam jej królikiem doświadczalnym. Eliksir prawdy, inteligencji... Tylko po to aby domyślić się jak obejść barierę.
- To chore.
- Wyobraź sobie że wiedziałam wszytko . Oprócz tego co ona chciała. Zaufaj mi nie chcesz tego.
- Skąd to wiesz?
- Pamiętasz co mi kiedyś powiedziałeś?
- Że jesteś dla mnie jak siostra?
- Nie . ,, Jeśli nie kocha prawdziwej Ciebie to nie grać na niego czasu."
- Ale...
- Możesz ją zawsze poprosić o pomoc.
- Dzięki Mal. Nie będę wam zawracał już głowy.
- Nie żartuj sobie. Świetnie że przyszedłeś. Evie napewno nie będzie miała nic przeciwko.
- Evie? A no tak? Co byś zrobiła gdybyś kochała 2 osoby na raz. Wiesz tak teoretycznie. Bo mam takiego przyjaciela. Nazywa się ... Eee.. Jack! No i ten Jack właśnie ma taki problem.
- Niech się zastanowi z kim woli spędzać czas. Kto zawsze był przy nim i go wspierał. Kto zawsze mu pomagał i kto oddał by za niego życie.
- Jeszcze raz dzięki. Na pewno mogę tu zostać?
- A czemu nie.
- Bo jest zdrajcą? Słabym pomiotkiem który zbesczescił swoje nazwisko? - usłyszałam głos Mamy.
- Zamknij się. - odpowiedziałam.
- E przepraszam. Ja pójdę ten... Przywitać się z Evie.
- To nie było do Ciebie!
- To do kogo?
- Do tej książki.
- Książki?
- Tak. Do książki.
- Okej. Ale i tak idę się przywitać. Miłego czytania.
- Dzięki. - gdy tylko wyszedł podeszłam do terrarium mojej Mamy .
- Nie masz prawa mówić tak o moich przyjaciołach.
- Będę robić co tylko chce. Myślisz że się Ciebie boję.
- Myślę że powinnaś.
- Grozisz mi? Nawet nie wiesz jaka jestem dumna. Jesteśmy takie podobne.
- Nie . Nie jesteśmy .
- Jesteśmy dziubku.
- Nie mów tak do mnie.
- Dlaczego?
- Przestań. Zostaw mnie i moich przyjaciół.
- Zastanowię się... Hmmm.... Nie.
- Czemu mi to robisz? Jesteś moją Matką.
- A ty moją córką. A co mi zrobiłaś? Zmieniłaś mnie w jakąś głupią jaszczurkę!
- Nie będziemy tak rozmawiać.
- No jasne! Tak samo jak ojciec! Jak coś Ci się nie podoba to kończysz rozmowę! - nie słuchałam już dalej tylko wyszłam z pokoju. Ona ma rację! Nie to nieprawda! A może. Już nic nie wiem! Zeszłam na dół i zobaczyłam śmiejących się Evie i Carlosa. Oboje są w sobie zakochani. Dlaczego po prostu sobie tego nie powiedzą? Już na wyspie wiedziałam że coś między nimi jest. Uśmiechnęłam się. Chyba nie będę im przeskadzać. Po cichu wyszłam z domu.  Muszę się przejść. Poszłam na spacer. Sama nie wiem gdzie. Myślałam o wszystkim. Mam im pomóc czy nie? Nie wiem. Przez tyle lat nie dali sobie rady. Nie rozumiem tego. Wszyscy są szczęśliwi. Oprócz mnie. Jedyny komu mógłbym o tym powiedzieć to Tata. On mógłby mi pomóc. Chyba. Nie wiem. To dla mnie za dużo. Wiem że moje szanse są mega małe. Każdego dnia budzę się z wiedzą że tym razem może jej się udać. Ale póki jestem sobą to będę im pomagać. Zastanawiam się tylko po co jej ja. Przecież ja jej potrafię jej odmienić.
- Potrafisz. Wiesz naprawdę Cię podziwiam. Większość ludzi prosiłoby mnie o to aby mi pomagać. Aby nie być przeciwko mnie.
- Ja po prostu się Ciebie nie boję.
- Jesteś wyjątkowa. Tak naprawdę tylko 2 osoby na świecie się mnie nie boją. Ty i twój ojciec.
- Cóż za zaszczyt.
- Możemy rządzić światem razem.
- Matko.
- Córko.
- Nie bój się Ciebie. Nie jestem zła i nie zrobię tego.
- Obie wiemy że mam rację. Że nie masz szans. Ale wiesz ostatni rekordzista wytrzymał 2 dni. Nie wiem jak to robisz ale daje Ci najwyżej 2 dni.
- Tak a ja daję ci najwyżej 2 minuty na wyjście z mówi głowy albo....
- Albo co? Nic mi nie zrobisz. Po pierwsze nie umiesz a po drugie jestem twoją Mamą.
- Ja nie mam Mamy.
- Nie ? A kto Cię wychował , wspierał?
- Szczerze? Nikt . Zawsze musiałam radzić sobie sama. Ty byłaś tylko wtedy gdy coś ode mnie chciałaś. Wspierał? Błagam. ,, Wstyd mi za Ciebie!" albo ,, Stać Cię na więcej !". I tak cały czas. No dzięki mamusiu.
- Chciałam Cię wychować!
- Mając mnie gdzieś!?
- A twój ojciec to niby co?
- On dla mnie nie istniał. Za to ty tak. Całe życie robiłam wszytko abyś była dumna. A teraz? Jestem tym co chciałaś. Absolutną hańbą.
- Żebyś wiedziała. Masz taką moc. Jesteś pół bogiem. Jesteś wróżką. A zamiast to wykorzystać..
- Dobra zamknij się już!
- Jak zwracasz się do swojej Matki?!
- Tak jak na to zasługuje.
- Jesteś moja! Jesteś mną! - nie daje już rady. Zaczęłam płakać. Nienawidzę płakać. To oznaka słabości. A ja nie jestem słaba. 2 dni. Super. Jeśli to prawda to muszę coś zrobić. Puki jeszcze jestem sobą. Napisze list. Wszystko w nim wyjaśnię. Jestem to im winna. Wyjaśnień. Zasługują na to.
                                                            
                                                                              Ja
Milion myśli w mojej głowie.
Czy pozwolić memu sercu nadal ich słuchać?
Ja wiem, już czas , żeby powiedzieć żegnaj.
Tak trudno odejść.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz