Mal pov*
Leżałam na tym głupim dachu. Nie wiedziałam nawet że coś może tak boleć. Jęknełam cicho. Wiem że nie mogę teraz zacząć płakać. Nie dość, że załamie jeszcze bardziej Celie i do tego udowodnię Matce że wygrała. Że może mnie w każdej chwili zabić. Usłyszałam jej głos.
- Dlaczego?
- Co dlaczego? - spytałam nie rozumiejąc.
- Po tym wszystkim co Ci zrobiłam. Zaatakowałam Cię. Chciałam zabić twoich bliskich. Zraniłam Cię i fizycznie i psychicznie. Zabiłam Cię. Byłam okropną Matką. A mimo wszytko ty... Ty mi pomogłaś. Uratowałaś mnie. Dlaczego?
- Jesteś moją Matką. Nie wiem czy zrobiłabyś coś takiego dla mnie. Jednak ja niewyobrażam sobie abym mogła zachować się inaczej. Że mogłabym Cię zostawić. Kocham Cię Mamo. - wytłumaczyłam jej i chciałam wstać. Jednak to nie był dobry pomysł. Auuuu! Dobra. Dosyć tego muszę pomoc Celi. Nie mogę się nas sobą użalać. Użyłam więc swojej mocy. Oczy oczywiście zaczęły się świecić na zielono. Wstałam i podeszłam do Celi.
- Wszytko dobrze Mal?
- Jestem trochę obolała, ale jakoś żyję. Chodź. Latałaś już kiedyś?
- Nie... A co? Aaaaaaaaa! - zaczęła krzyczeć i zasłoniła oczy rękami, kiedy razem z nią skoczyłam z dachu. Oczywiście po chwili zaczęłam lewitować wraz z nią.
- Spokojnie... Otwórz oczy... Zaufaj mi. - powiedziałam a ona po chwili odsłoniła swoje oczy i przytuliła się do mnie jeszcze mocniej. Zaśmiałam się. Spojrzałam jak Celia patrzy zaskoczonym wzrokiem na krajobrazy. Akurat był zachód słońca więc. No gites.
- Wow. - wyszeptała tylko tyle. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
- Dalej jest tak strasznie? Dalej się boisz?
- Nie... Tu jest naprawdę... Fajnie.
- Zgadzam się. - po chwili już byłyśmy na dole. Od razu ujrzałam moich przyjaciół i Tatę Celi. Doktor Fecilier od razu podbiegł do swojej córki a ona do niego. Widziałam jak bardzo cieszyli się że Siebie widzą. Szczerze to trochę im zazdrościłam.
- Mal. - usłyszałam głos mojej Mamy. Obróciłam się więc w jej stronę. Wiedząc że strażnicy chcą pojmać mą Matkę zabroniłam im to ruchem ręki. Podeszłam bliżej jej. Widziałam że nie wiedziała co teraz zrobić.
- Matko. - odpowiedziałam jej. Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie nic nie mówiąc. Wiedziałam że wszyscy na nas patrzą. Spojrzałam w jej oczy. Widziałam w nich coś co jeszcze nigdy nie widziałam. Smutek, dumę, zrozumienie i miłość? Potem stało się coś jeszcze bardziej niespodziewanego. Ona mnie... Przytuliła? Nie wierzę. Zaszkoczona oddałam tego przytulasa.
- Przepraszam. Za wszytko. - wyszeptała do mnie , a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do Matki. Pierwszy raz w całym moim życiu mnie przeprosiła. Do tego jestem pewna że szczerze. Kiedy wreszcie się od siebie oderwałyśmy dodała jeszcze. - Kocham Cię Mal.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam. Mama uśmiechnęła się do mnie. Nie tak jak zwykle. Wrednie tylko miło, przyjaźnie. Odwzajemniłam.
- Nie chcemy przeskadzać. Jednak musimy aresztować pani Matkę. - odezwał się jeden z strażników.
- Słucham? Nie ma szans. - powiedziałam.
- Żartujesz sobie Mal? Twoja Mama popełniła wiele strasznych zbrodni. Musi ponieść za nie karę. - powiedział Ben a reszta skinęła głowami.
- Przecież to nieuczciwe!
- Uspokój się Mal. Oni mają rację. Każdy musi ponieść karę za swoje czyny. To przecież twoje słowa. - powiedziała Mama.
- Żartujesz? Mamo...
- Nie. To by było nieuczciwe gdybym nie poniosła kary. Miałaś rację nie mogę żyć przeszłością. Tylko przyszłością. Muszę ponieść karę za to co zrobiłam. Im i tobie. Wiem że ty i tak mi wybaczysz. Ale z innymi może być trudniej. Więc proszę aresztujcie mnie. - powiedziała podchodząc do strażników i wyciągając do nich ręce. Patrzyłam na to jak zachipnitozowana. - Nie żałuj mnie za bardzo. Doskonale wiedziałam na co się piszę. Kocham Cię córuś. - powiedziała i odeszła z strażnikami. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Tak będzie lepiej. - powiedział Ben. Strąciłam jego rękę nawet nie obracając się w jego stronę.
- Wcale nie.
- Nie rozumiem. Dlaczego tak jej bronisz. Przecież...
- Ty nigdy tego nie zrozumiesz Ben. Więc nawet nie próbuj. - powiedziałam i już chciałam iść ,ale złapał mnie za nadgarstek.
- Skąd ta pewność.
- Nie znasz jej. Nikt z was jej nie zna. Nie zrozumiesz tego, bo miałeś idealne dzieciństwo.
- Nieprawda.
- Ben błagam. Dla twoich rodziców jesteś najważniejszy na świecie. Zawsze byli przy tobie. Zawsze byli z Ciebie dumni. Ona tak naprawdę nigdy nie była ze mnie dumna. Nigdy nie potrafiła mnie pokochać. Aż do dzisiaj.
- Ach i dlatego że jest z Ciebie dumna to mam ją uniewinnić. To śmieszne. Jestem królem. Muszę dbać o moich ludzi.
- Wiesz co jest śmieszne. To że jak Audrey chciał podbić Auredon to się tym nie przejęłeś. Nikt z was. Chociaż wyrządziła o wiele więcej szkód. A dlaczego nic jej nie zrobiłeś? Bo jest twoją byłą dziewczyną! Bo moja Mama ja opamiętała? Ona nawet nie próbowała się bronić. No ,ale co z tego. To przecież córka Śpiącej Królewny! Jane też nic nie zrobicie! Znaleźliście sobie kozła ofiarnego. Tata miał rację pół roku temu. Kiedy ktoś z was próbuje zniszczyć świat to nic takiego. A jak ktoś z nas to od razu ich karacie. Uważasz że to jest sprawiedliwe?! Bo ja nie! Wszyscy jesteście dyskrimantami. Wszyscy bez wyjątku. Celio wyobraź sobie że twój ojciec musi ponieść karę tylko za to że jest zły. Jak byś się czuła? Wy wszyscy mówicie że jesteśmy rodziną. O rodzinę się dba, kocha a wy? Nie obchodzi was co stanie się z moją Matką. Przecież to nie ważne. Ona jest zła. A nie poczekajcie to nieprawda! Celia jest świadkiem że ona miała okazję zrobić mi krzywdę. Ale nie zrobiła. Czy naprawdę ktoś zepsuty do szpiku nie wykorzystał bym takiej sytuacji? Ja ją kocham. A ona kocha mnie. Zmieniła się. Nigdy przez całe moje życie. Nawet kiedy udawała. Nie powiedziała mi że mnie kocha. Nigdy. Bo to było by kłamstwo. A ty? Tatusiu... To wszytko prze Ciebie.
- No jasne. Zawsze moja wina.
- Tak to przez Ciebie. Będąc na Wyspie odkryłam dlaczego tak mnie nienawidzi. Bo przypominałam jej o Tobie. Ona Cię kochała a ty zostawiała ją samą z dzieckiem... Które jeszcze było podobne do Ciebie z charakteru. Dlatego nigdy mnie nie pokochała. To nieuczciwe. Wiecie gdyby każdy traktował by was jak śmiecia to byście nimi byli. - nie czekając na ich reakcje odeszłam od nich.
CZYTASZ
Następcy- Walka Mal
FanficOd walki z Audrey minęło pół roku. Mal i Ben planują wesele. W królestwie wszystko jest dobrze. Szczęśliwe zakończenie? Nie . Mal musi przejść jeszcze jedną drogę. Diaboliny znajduje sposób jak opamiętywać swoją córkę wbrew jej woli. Mal nie chce mó...