Rozdział 19 - Ślub cz. 2

821 29 1
                                    

Mal pov*
Wszyscy świetnie się bawili. Siedzieliśmy właśnie całą ekipą i wspominaliśmy dawne czasy. Co chwilę wybuchając śmiechem.
- A pamiętacie te akcje z C.J? - spytał Jay.
- Tak. Siostrzyczka się popisała. - zaczął się śmiać Harry. Usłyszałam jakiś hałas. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego Ojca i Zeusa. Kłócili się. Naprawdę nawet teraz. Spojrzałam na gości nikt się tym nie przejął. Przynajmniej tak myślę.
- Dajcie mi mi minutę. - powiedziałam i ruszyłam w ich stronę. Widziałam jak Ojciec podnosi krzesło a Hades od razu stół.
- Tylko spróbujcie. - powiedziałam a oni obrócili się w moją stronę.
- Nie przeszkadzaj nam Mal. To sprawa między nami. - odpowiedział Ojciec.
- Byłabym wdzięczna gdybyście załatwiali swoje sprawy gdzieś indziej. A nie na moim weselu. - próbowałam zachować spokój jednak to nie było łatwe. Patrzyłam na nich wściekła.
- Ona ma rację. Nie powińśmy mieszać ją w w nasze waśnie. - odparł Zeus.
- Ty już ją w to zamieszałeś! Mogłeś nie mówić jak tej głupiej przepowiedni! Nie miałeś do tego prawa! - ryknął Ojciec.
- Oczywiście że miał prawo! Nie musiałby mi mówić gdybyś ty sam mi to powiedział! A teraz uspokójcie się wreszcie! Przestańcie niszczyć mi wesele! - nie wytrzymałam już.
- Mal nie rozumiesz... - chciał mi coś wytłumaczyć.
- Masz rację. Nie rozumiem jak mogłeś mi tego nie powiedzieć. Jak mogłeś pozwolić aby moja Matka przez te wszystkie lata mnie okłamywała. Przestań wreszcie obwiniać innych ludzi. - chciałam już odejść jednak złapał mnie za nadgarstek. Obróciłam się w jego stronę :
- Przez te wszystkie lata myślałem że jesteś taka jak Matka. Że tam będzie Ci lepiej. Że będziesz miała lepsze życie. Nie chciałem się mieszać. Myślałem że jesteś szczęśliwa. Nie wiedziałem... Nie chciałem wiedzieć że tak Cię traktuje. Tęskniłem za tobą. Pytałem się o Ciebie Celi. Chciałem wiedzieć o Tobie jak najwięcej. Byłem z Ciebie taki dumny. Nawet nie wiesz jak bardzo... Do póki nie pojechałaś do Auredonu... Żyłem nadzieją że to nie prawda. Że ta przepowiednia nie jest związana z Tobą. Że nie będziesz miała tak trudnego życia. Że nie będziesz musiała walczyć. Ale to była prawda... Kiedy wreszcie mi wybaczyłaś... Uznałam że jej muszę mówić Ci tej głupiej przepowiedni. Bo już się spełniła. Myliłem się. Przepraszam Mal. Kocham Cię. Naprawdę chciałem Cię chronić. - powiedział z spokojem. Mówił prawdę to pewne. Chciało mi się płakać. Przytulić go. Cokolwiek. Ale nie potrafiłam. Rozejrzałam się wokół. Wszyscy na nas patrzyli. Muszę to przemyśleć. Wyrwałam mu się. Odeszłam od niego. Nie wiedziałam już co robić. Dalej jestem na niego zła. Ale chyba zaczynam go rozumieć. Wróciłam do moich przyjaciół.
- Wszytko dobrze? - spytała Evie.
- Tak jasne. - odpowiedziałam nawet nie obdarzając ich spojrzeniem.
- Nie obraź się, ale mogłabyś nam to wytłumaczyć? Jaka przepowiednia?
- Wtedy kiedy dwa tygodnie temu mysleiście że nie żyje... To wylądowałam w Olimpie. Tam własnie spotkałam wujka. Rozmawiałam z nim. On powiedział mi że przed mojemu narodzinami powstawała pewna przepowiednia. Zrodzona z dwóch najgorszych istot na tym świecie. Będzie miała największa moc w tym przechwświecie. Moc której jej Matka nigdy nie znała. Będzie miała rozum złoczyńcy, duszę Boga i serce królowej. Będzie zawsze słuchać serca swego. Będzie odważna, inteligenta i poteżna. Będzie jednocześnie dobra i zła. Ona i tylko ona będzie mogła połączyć nasze światy.
- Wow i ty to zapamiętałaś? - spytał Jay z uznaniem.
- No jakoś tak wyszło.
- O kurde!
- Co jest Carlos? - spytałam.
- Dopiero teraz to ogarnąłem. Skoro Hades to twój Ojciec. A Zeus to twój stryjek.
- No...
- A oni są bogami.
- 5 z mitologii.
- To ty jesteś naszym półbogiem!
- Masz rację.
- Oh wielka Mal proszę o wybaczenie. Wybacz mi ją ignorancję. - odpowiedział i wraz z Jay'em upadli na kolana i złożyli ręce jak do modlitwy. Udałam że się zastanawiam.
- Wybaczę wam. Powstańcie natychmiast. - nakazałam a oni spełnili mój rozkaz.
- Dziękujemy wielka Mal. Jesteśmy Ci niezwykle wdzięczni. - powiedzieli z udawanym uwielbieniem.
- Ale teraz tak serio. Bo dalej nowe rozumiem dlaczego jesteś taka wściekła na Ojca. - nie rozumiała Uma.
- Moja Matka okłamywała mnie całe życie. On również. Mógł mi powiedzieć. Cokolwiek. Ale tego nie zrobił. Pozwolił jej mnie okłamywać. - wytłumaczyłam z lekko złością.
- Dobra kumam wyluzuj trochę.
- Moim zdaniem powinaś mu wybaczyć. - stwierdził Ben.
- Tak wiem. Rozumiem że myślał że tak będzie lepiej. Jednak się mylił.
- To o co chodzi?
- O to że nie potrafię tak po prostu po tym wszystkim przytulić się do niego i powiedzieć że wszytko jest dobrze. Nie umiem.
- No to się naucz. - odparł szybko Gil. Posłałam mu zaskoczone spojrzenie.
- Co?
- Naucz się. Mówiłaś że jej umiesz to pomyślałem że możesz się nauczyć. - spojrzałam na Umę.
- Serio? Że wszystkich ludzi na Wyspie wybrałaś akurat jego? - Uma jedynie się zaśmiała. Spojrzałam na mojego Ojca. Nie wyglądał zbyt dobrze. Wyglądał na załamanego. Rozmawiał z stryjkiem Zeusem. Chyba wypada z nim pogadać.
- No dobra idź do niego. - odezwała się pewnie Uma. Skinęłam głową. Podeszłam do niego i spytałam.
- Możemy pogadać?
- To ja was zostawię. - stwierdził Zeus i odszedł.
- Jestem na Ciebie zła. I to bardzo. Ale rozumiem że chciałeś dla mnie dobrze. Nie chcę się z Tobą kłócić. Zwłaszcza teraz potrzebuje Ojca. Nie warto tracić życia na kłótnie. To co? Zgoda? - spytałam wyciągając do niego rękę.
- Zgoda. - potwierdził łapiąc moją rękę. - Mogę prosić panią do tańca.
- Oczywiście. - zaczęliśmy tańczyć jak gdyby nigdy nic. Jeszcze niedawno nie myśałam że mam tak fajnego Ojca. Jednak się myliłam. Ale w taki sposób to mi się podoba. Własnej zaczynam nowy rozdział w moim życiu. I tyło odemnie zależy co w nim będzie. Jedno jest pewne. Na sto procent nie będzie nudno.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz