Rozdział 2 - Powiedzcie o sobie coś miłego

395 20 4
                                    

Mal pov*
Wróciłam z moimi rodzicami do domu Evie. Kiedy weszliśmy zobaczyłam, że jest tu jeszcze Carlos z Jay'em.
- Hej. - przywitałam się a mój Tata zapytał mnie na ucho:
- Musimy?
- Tak musicie. Zrobimy to na 3. 1...
- Ty nas serio nienawidzisz. - powiedziała moja Mama.
- 2... - ciągnęłam niewzruszona.
- Jesteśmy twoimi rodzicami. Jak możesz nam to robić? - zapytał Ojciec.
- 3! - klasnęłam w dłonie a oni westchnęli i zaczęli mówić:
- Przepraszamy, że zrobiliśmy awanturę u was w domu. - wyrecytowali jednocześnie. Uma zaczęła się śmiać a reszta spojrzała na nich zaskoczeni.
- A jednak! Mal Ty jesteś nie do podrobienia! - przybiła mi piątkę Uma.
- Super, gotowe. To ja już będę spadać. - odezwała się Mama i już chciała odejść jednak ja złapałam ją za rękę.
- Nigdzie nie idziesz.
- Przeprosiłam je czego jeszcze chcesz? - zapytała Mama a Jay, Carlos razem z Umą cały czas próbowali się nie śmiać. Tylko Evie wyglądała na niewzruszoną, jednak widziałam, że w jej oczach kryją się iskierki rozbawienia.
- Nie po to tu przyszliśmy. - powiedziałam widząc ich zdenerowowanie.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że przeprosiłam ich razem z tą psycholką bez powodu!?  - zapytał Ojciec.
- Po pierwsze nie z psycholką tylko z moją Mamunią a po drugie tak nie musieliście tego robić.
- Czy Tobie życie jest nie miłe?! - wykrzyknęła Diabolina a moi przyjaciele już nie wyrobili i zaczęli się śmiać.
- To dlaczego tu jesteśmy?! - krzyknął Ojciec.
- Po pierwsze nie drzyj się tak, szkoda gardła a po drugie. Przyszliśmy tu ponieważ nasza Evie jest mistrzynią w naprawianiu relacji.
- Ja? - zapytała Evie.
- Ona? - zapytali ponownie jednocześnie moi rodzice.
- Ona. To od czego zaczynamy? - zapytałam klascąc w dłonie. Evie spojrzała na mnie lekko zakłopotana i odpowiedziała:
- No to może na początek, przełammy lody... Niech powiedzą o sobie coś miłego.
- Muszę to zobaczyć. - odezwała się Uma.
- Ja też. - potwierdzili jednoczenie Carlos z Jay'em.
- Nie ma szans. - powiedział Ojciec.
- I tak wiemy, że to zrobisz. Uspokój się i powiedz.
- Łatwiej było by wytykać jego wady. - powiedziała Mama.
- Ale nie masz mówić jego wad tylko zaletę... - przez chwilę byli cicho zastanawiając się co powiedzieć. W końcu odezwała się Mama:
- Jesteś głupi.
- A ty wredna.
- A Wy cholerni uparci. - powiedziałam patrząc na nich z politywaniem.
- Dobra, niech Ci będzie.... Zemszczę się na Tonem Mal.... Jesteś..... Szanuję w tobie to, że masz honor. Że zawsze dotrzymujesz obietnic.
- A ja...... Szanuję w Tobie, że jeśli coś robisz to na 100%.
- Super. Świetnie sobie poradziliście. - pochwaliłam ich.
- Ale o tak Cię nie lubię! - powiedzieli jednocześnie.
- Wy nawet mówicie w tym samym momencie. - powiedziałam lekko podłamana.
- No i co? - zapytali ponownie jednocześnie.
- Błagam was... Wy serio tylko udajcie czy naprawdę jesteście tacy durni?
- Jak Ty się do nas odzywasz? - zapytała Diabolina.
- Jesteśmy twoimi rodzicami i rządamy od Ciebie szacunku. - dodał Ojciec.
- Mal nie szanuje nikogo. - odpowiedziała Uma.
- Nieprawda. Szanuję np...... Eee... Ciebie! Szanuję Ciebie. - walnęłam nie mogąc wymyślić nic innego.
- Mnie?
- Tak, Ciebie... Bo Ty.... Mimo wszystkich przeciwności losu, podniosłaś się i dałaś radę! - powiedziałam z udawanym podziwem.
- Jak Ty tak szybko wymyślasz te teksty?
- Jakoś tak mi wychodzi. Znaczy ja niczego nie wymyśliłam. Mamo nawet nie próbuj. - powiedziałam nawet nie patrząc na nią.
- Co jeszcze?! Zrobiłam już wszytko.
- Evie jeszcze jakieś pomysły?
- Ja mam pomysł!
- Tak Tato?
- My sobie pójdziemy a Ty tu zostaniesz.
- Idealnie. - potwierdziła Mama.
- Tchórze!
- My tchórze?
- Ja niczego się nie boję. - Diabolina wypieła dumnie pierś na słowa mojego Ojca a moi przyjaciele wybuchneli śmiechem. - Co?
- Jak bym słyszał Mal. - powiedział Jay.
- Bez przesady... No dobra może trochę.
- Trochę bardziej niż trochę. - przyznała Evie.
- Dziwię się, że do nich jeszcze odzywasz. - powiedział mój Tata.
- I Ty to mówisz? A to chyba Ty ją porzuciłeś co? - zaczęła kłótnie moja Mama.
- A Ty chyba traktowałaś ją jak popychadło co?
- A Ty chyba nie interesowałeś się nią przez 10 lat co?
- A Ty chyba nigdy się nią nie interesowałaś co?
- A Ty chyba nigdy przy niej nie byłeś co?
- Spoko Mal i tak radzisz sobie lepiej niż myślałam. - powiedziała Uma poklepując mnie po ramieniu.
- No wiem, też nie spodziewałam się, że będzie szło tak dobrze. - odpowiedziałam jej.
- Dobra, bo zaraz się pobiją. Mal mogłabyś? - zapytał Carlos.
- Już. Daj mi minutę.
- A Ty chyba nie powiedziałaś jej, że ma Brata! - wykrzyknął Ojciec a w moich oczach pojawiły się łzy.
- A Ty chyba też nie powiedziałeś! - odkrzyknęła Mama.
- Cicho! Uspokójcie się! Nie jesteście tutaj sami. Nawet ja się tak nie zachowywałam mając 5 lat! A Wy co? Ile macie? Jeśli się nie mylę paręnaście wieków. A tak wogule mam do was małą prośbę. Moglibyście przestać gadać o moim martwym Bracie? Byłabym bardzo wdzięczna.
- Mal... - zaczął Hades.
- Cicho bądź ! No gadamy teraz o tym! A teraz ogarnijcie się i przeproście!
- Nie mam za co go przepraszać. - odpowiedziała moja Mama.
- Ja też nie mam.
- Stwierdziłam tylko fakty.
- Dobra, to ja nie mam o czym z wami gadać. Pa wszystkim. - powiedziałam wystawiając rękę na znak pożegnania. Będąc przy drzwiach usłyszałam jeszcze wrzaski moich rodziców.
- To przez Ciebie!
- To przez was obu. Jesteście oboje tak samo winni. Szczerze to nawet się nie zdziwiłam. Z wami to już tak jest. Nie można wam ufać. - powiedziałam i wyszłam z domu. Ruszyła w stronę mojego domu. Po chwili przybiegli do mnie moi przyjaciele.
- No Mal, nie przejmuj się swoimi starymi. - zaczął Carlos.
- Jak mam się niby nimi nie przejmować? Obiecali mi, ale nie... Będą się kłócić jak idioci! A Ty to! A Ty tamto! Ja już nie wyrabiam!
- Siostrzyczko jeszcze ich ustawisz. Bo kto jak nie Ty? - powiedział Jay obejmując mnie ramieniem.
- Kumam, że jest Ci.... Niezbyt miło. Ale wiesz, że możesz spędzać czas z nami zamiast z nimi. - odezwała się Evie.
- Jeśli będę spędzać czas a wami no to niezbyt dobrze to wyjdzie. Chyba widziałaś rano.
- No dobra, to są czuby.
- Uma! - skarciła ja Evie.
- No co? Taka prawda no, ale zgadzam się z Lalusiem i Psiarzem. Dasz sobie radę Mal. Jeszcze Cię przeproszą.
- Mam nadzieję. - odpowiedziałam już tylko.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz