Carlos pov*
Minął tydzień od wyjazdu Mal. Wszyscy bardzo za nią tęsknimy. Strasznie się o nią martwię. Ale tego nie okazuje. Wszyscy bardzo się martwią. Zwłaszcza Evie. Widzę jak płacze codziennie. Nie mogę na to patrzeć. Nie mogę patrzeć jak cierpi.
Przemyślałem to co powiedziała mi Mal. Nie kocham Jane, ja zawsze kochałem Evie. ,,Nie bądź takim tchórzem Carlos". Ona zawsze wiedziała że kocham Evie. Ale nigdy tego nie mówiła. Ukrywała to. Nie chciała mi niszczyć związku. Ani jej. Nie mogę dłużej okłamywać Jane. Muszę z nią zerwać. I powiedzieć Evie że ją kocham. Zwałaszcza że ona zerwała przecież z Dougiem. Tak uda mi się! Właśnie idę na spotkanie z Jane. Po chwili już byłem na miejscu.
- Hej Carlos. - przywitała się z uśmiechem.
- Jane musimy porozmawiać.
- Coś się stało?
- Jane... Naprawdę bardzo Cię lubię ale... Musimy się rozstać.
- Co? Żartujesz sobie?
- Nie. Ostatnio cały czas się kłócimy, praktycznie nie spędzamy że sobą czasu.
- Ale Carlos ja się zmnienie.
- Ale to nie chodzi o to.... Znaczy... Ja kochałem Cię taką jaką byłaś... Znaczy... To po prostu to nie jest to.
- Czyli nigdy mnie nie kochałeś?
- To nie tak ja... Kochałem Cię ,ale... Jane ja się zakochałem.
- Zakochałeś?
- Tak. Przepraszam...
- Przepraszasz? Co mi po twoich przeprosinach?
- Jane...
- Nie odzywaj się do mnie! Nienawidzę Cię! - krzyknęła i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku. Najtrudniejsze już za sobą. A nie jednak nie. Muszę jeszcze porozmawiać z Evie. Zrobię to odrazu. Zanim się rozmyśle.Evie pov*
Leżę na swoim łóżku i płacze. Patrzę na nasze wspólne zdjęcie. Ja i Mal.To zdjęcie zrobiłyśmy wtedy kiedy ratowałyśmy Bena. Bardzo za nią tęsknię. Tyle razy mi pomogła. Nawet teraz. Dzięki niej zrozumiałam że nie kocham Douga. Tylko Carlosa. Kiedy mnie tak wspierał, pocieszał. Gdybyś tylko ty była. Nagle poczułam że ktoś mnie przytula. Po zapachu poznałam że to Carlos. Wtuliłam się w jego tors. Jego ciało było takie ciepłe. Byłam tak blisko że szlyszałam bicie jego serca. Nie musiał nic mówić. Jego obecność mnie uspokajała. Przy Dougu nigdy się tak nie czułam. Tylko jeszcze jedna osoba która ma na mnie takie działanie. Mal. Nie rozklejaj się teraz.
- Już ? - spytał Carlos z troską. Spojrzałam mu w jego piękne czekalodowe oczy . Mogłabym patrzeć na nie wiecznie. On też spojrzał w moje. Siedzieliśmy tak chwilę. Razem.
- Tak chyba już tak. Dziękuję.
- Za co?
- Za to że tu przyszedłeś. Że mnie wspierałeś. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Nie wyobrażam sobie abym mógł zachować się inaczej. Evie?
- Tak Carlos?
- Pamiętasz jak opowiadałem Ci moją rozmowę z Mal?
- Tak...
- Nie powiedziałem Ci wtedy wszystkiego... Ja rozmawiałem z nią też o tym że się zakochałem.
- Zakochałeś? - spytałam a mówi serce pękneło na milion kawałków.
- Tak. Mal kazała mi się zastanowić czy naprawdę ją kocham. A potem jej to wyznać. Mal znała odpowiedz przede mną. Tak naprawdę bardzo ją kocham. Ona jest najpiękniejszą, najmądrzejszą , najodważniejszą i najlojalniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. A wiesz co jest najlepsze?
- Co? - spytałam z łzami w oczach.
- Że siedzi właśnie obok mnie. - spojrzałam na niego. Dopiero po chwili zrozumiałam co do mnie mówi. - Kocham Cię Evie. Możesz mnie za to zniewadzić, zakończyć naszą przyjaźń. Zrozumiem to... Ale nie mogłem ukrywać tego co czuje. Ja... - nie dokończył , bo go pocałowałam. Od tak dawna o tym marzyłam. Poczuć jego wargi na swoich. Na początku był zaskoczony , ale potem oddał mój pocałunek. Był delikatny i czuły jak by się bał że uciekne. Jak tylko Mal wróci to muszę jej podziękować. Gdy tylko się od Siebie oderwaliśmy Carlos powiedział.
- Evie Chemistey czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak. - powiedziałam i go przytuliłam. Mal od zawsze wiedziała że będziemy razem. Ale nigdy tego nie powiedziała. Bo gdybyśmy chodzili wcześniej pewnie to by nie przetrwało. Bylibyśmy za młodzi. Zbyt niedojrzali a teraz? Nawet w takiej chwili o nas myślała.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Hej! O sorry nie chciałam przeskadzać. Eee ten... Obiad już jest gotowy więc jak chcecie to ten... Ja już sobie pójdę. - zakłopotana Uma wyszła z naszego pokoju ,a my wybuchliśmy śmiechem. Ale mimo to poszliyśmy na obiad. Gdy zdaliśmy na dół zauważyliśmy też Gila, Harrego, Jay'a i Bena.
- Evie przyjaciółko ty moja . Nie masz chyba nic przeciwko że wprosiliśmy się na obiad. - spytał Jay obejmując mnie ramieniem.
- Jay przyjacielu ty mój oczywiście że nie. - powiedziałam i usiadłam do stołu. Podczas obiadu Uma i Harry wstali.
- Musimy wam coś powiedzieć. - powiedziała Harry i złapał Uma za rękę. A ja się uśmiechnęłam.
- Jesteśmy razem. Od tygodnia. - powiedziała Uma a my zaczęliśmy klaskać i wiwatować.
- Wisisz mi dychę. - powiedział Jay do Gila.
- Serio założyliscie się o to? - spytałam .
- Serio tylko o dychę? - spytała Uma.
- No wiesz z Mal założyłem się o 50 że ty i Carlos będziecie razem. No więc jestem bogaty!- Jay zaczął tańczyć swój taniec zwycięstwa.
- Raczej biedny stary. - stwierdził Carlos i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego a ona odwzajemnił. Jay patrzył na nas z niedowierzaniem a reszta zaczęła nam gratulować.
- Naprawdę? A było tak blisko! - Jay był załamany. Wraz z Carlosem zasmialiśmy się z jego reacji. Po chwili dołączyła do nas reszta.
CZYTASZ
Następcy- Walka Mal
FanfictionOd walki z Audrey minęło pół roku. Mal i Ben planują wesele. W królestwie wszystko jest dobrze. Szczęśliwe zakończenie? Nie . Mal musi przejść jeszcze jedną drogę. Diaboliny znajduje sposób jak opamiętywać swoją córkę wbrew jej woli. Mal nie chce mó...