Rozdział 7 - Co?

422 24 4
                                    

Mal pov*
Naszą walka przeniosła się do więzienia. Walczyłam głównie z Lokim. Głównie ponieważ co jakiś czas przychodzili Giganci aby mu pomóc. Teraz akurat walczyliśmy jeden na jeden. Próbował trafić mnie jakimś promieniem jednak ja zrobiłam unik. Widziałam jak bardzo go to wkurza. To, że nie może wygrać. Wściekły zaczął ciskać we mnie czym popadnie. Poczekałam aż się zmęczy a potem zaatakowałam. Przez chwilę nawet mu się udawało jednak w końcu trafiłam promieniem a on uderzył plecami o ścianę. Rozejrzałam się wokoło. Wszyscy dzielnie walczyli jednak Loki miał dużą przewagę. Zaczął wstawać a ja przycisnęłam go do ściany jedną ręką a drugą zaciśnietą w pięść miałam przed jego twarzą. Moje oczy zaczęły świecić na zielono.
- Odwołaj ich... Odwołaj, ale już!
- Bo co mi zrobisz? - zapytał kpiąco a moja ręka zaczęła płonąć.
- A jak myślisz?
- I tak tego nie zrobisz.
- Skąd niby możesz o tym wiedzieć?
- Wiem o Tobie bardzo wiele.
- Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem, ale chciałbym poznać jeszcze więcej. Siostrzyczko.
- Czemu to robisz co?! Dobrze wiesz, że on nie żyje! Po co Ci to!?
- Twój Brat nie żyje? - zapytał zaskoczony jednak ja widziałam, że udaje już chciałam go walnąć jednak przerwał mi głos mojej Mamy.
- On mówi prawdę. Loki to twój Brat.
- Co? - zapytałam ledwo słyszalnie a Loki wykorzystał tej moment i w końcu udało mu się mnie trafić promieniem. Poleciałam do tyłu a jego sługi złapali mnie za ręce. Nawet nie próbowałam się wyrywać tylko spojrzałam na mojego Ojca i zapytałam.
- Wiedziałeś?
- Mali....
- Nie Maluj tylko odpowiedz na pytanie. Wiedziałeś?
- Tak. - powiedział patrząc na mnie przepraszająco. - Ale ja....
- Zamknij się. - powiedziałam nawet na niego patrząc. Loki podszedł do mnie i zapytał:
- A ty się poddasz? - nie odpowiedziałam. Sama już nie wiem co chcę robić. Całe życie byłam okłamywana, przez cały ten czas. A ja im zaufałam... W sumie to nic już nie czuje. Straciłam wszelkie emocje. Nie jestem zła, smutna. Nic. Nawet nie czuje bólu. Zauważyłam, że z mojego nosa leci krew.  - A teraz? Dalej nie? Po co chcesz ich bronić? Tych dla których jesteś niczym. Czemu milczysz co? Nagle zapomniałaś języka w gębie?
- Przymknij się wreszcie.
- Co ty taka wredna? Dla własnego brata? A może to Cię przekona? - powiedział uderzając mnie w żebra. Pewnie je złamał. Jestem przyzwyczajona.-Żebyś nie uciekła. - powiedział a w moje ciało trafił promień a ja poczułam jak moje moce ulatniają się. -  Przyjdę tu potem. Zobaczymy czy nadal będziesz tak mało rozmowna kiedy załatwię twoją rodzinkę -  powiedział poczym wyszedł. Rozejrzałam się wokół. Zostałam przywiązana do krzesła. Byłam tu tylko ja i kilka Lodowych Gigantów. Westchnęłam i weszłam do umysłu Evie.
Siedziała przywiązana do krzesła tak jak każdy. Do pokoju wszedł Loki. Podszedł do nich.
- Gdzie jest Mal? Co jej zrobiłeś? - zapytał zaniepokojony Ben.
- Wyluzuj trochę chłopczyku. Nic jej nie zrobiłem. Nie ja.
- To niby kto? - zapytała wściekła Uma próbująca się wyrwać.
- Wy. Wy wszyscy.
- Łeb Cię boli? - zapytał Jay.
- Ja nic nie zrobiłem. Powiedziałem jej tylko prawdę nie tak jak wy. Oszukiwaliście, kłamaliście, raniliście.
- Dobra kumam, jej rodzice nie są ideałami, ale co masz do nas? - zapytała Evie.
- Każdy z was bez wyjątku ją ranił. Nie tylko oni. I w końcu wam się udało. Zniszczyliście ją.

Wyszłam z jej głowy. Mogę nienawidzić ich potem teraz muszę ich uratować. Zobaczyłam jakiegoś leżącego Olbrzyma obok mnie. Przysunełam więc się do niego krzesłem i uwolniłam swoje nogi. Niestety zauważyli mnie. Zaczęli iść w moją stronę a ja wstałam gotowa z nimi walczyć. Najpierw unikałam ich ciosów przez co oni sami się ranili.  W końcu został tylko jeden. I dowódcza. Walnęłam go krzesłem w głowę oszałamiając go na chwilę. Podeszłam do jej pokonanych i zaczełam rozcinać więzy jednak przeciwnik akurat wstał i zaczął iść w moją stronę. Zaczął mnie atakować a mi było coraz trudniej go unikać. W końcu obróciłam ręce w ten sposób, że potwór  przeciął  moje wieży swoimi pazurami. Kiedy wreszcie byłam całkiem wolna stanęłam pod ścianą a on zaczął biec w moim kierunku. W odpowiednim momencie zrobiłam salto w on wbiegł w ścianę. Podeszłam więc do drzwi i wyszłam. Ruszyłam w stronę Lokiego i reszty. Kiedy weszłam zobaczyłam ich wszystkich związanych.( Oczywiście oprócz Lokiego i Gigantów).
- Wróciłam..... - przywitałam się zwracając jego uwagę.
- Idioci. Po prostu idioci. Atakujcie ją. - nakazał Loki a jego słudzy zaczęli iść w moją stronę.
- Loki! Chciałeś porozmawiać. No to chodź! - nakazałam jednak on się tylko zaśmiał.
- Co nie radzisz sobie bez mocy? - zapytał a ja uśmiechnęłam się do niego poczym pokazałam aby dał mi chwilę. Walnęłam pięścią w podłogę a ona zaczęła najpierw się ruszać a potem zrobiła się w niej wielka dziura. Widziałam zaskoczenie na jego oczach.
- Nie mów mi, że myślałeś, że Ci się udało. - odpowiedziałam a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- No idźcie! - ryknął do nich a oni zaczęli do mnie iść. Zaczęli wpadać do wielkiej dziury a Ci którym nawet udało się przejść dostawali odemnie lanie. Kiedy w końcu nikogo juz nij było. Zaczełam iść w stronę mojego ... Brata. Loki co chwilę ciskał we mnie pociskami. Najpierw robiłam uniki jednak potem mi się to znudziło i po prostu szłam. Trafiał we mnie jednak mimo wszystko nic mi się nie stawało. W końcu zaczęłam go atakować. Nie miał żadnych szans więc tylko dostawał.
- Trzymaj. Się. Z dala. Od. Mojej. Rodziny. - mówiłam po każdym słowie atakując go.
- Jak? To nie możliwe. Czym... Czym ty jesteś?
- Miło Cię poznać. Jestem Mal. Bogini Życia i Śmierci.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz