Rozdział 12 - Walka cz.1

796 34 2
                                    

Mal pov*
To już czas. Muszę walczyć z Diaboliną. Mega się boję. Stałam właśnie obok niej. Za chwilę mają tu przyjść. O właśnie idą. A raczej piraci ich pchają przed siebie. Mają związanę ręce i nogi. Musiałam wyglądać na niewzruszoną. Parę z nich zostało przy ,, więźniach" a reszta podeszła do mnie. Jeden z piratów miał dwa miecze i od tyłu podał mi jeden z nich. Spojrzałam na Diabolinę która kłóciła się z moim Ojcem. Ledwo się podtrzymywałam aby jej nie zaatakować. Chwilę później zwróciła się do nas.
- Miecz. - powiedziała zimnym tonem. Jeden z nich podał jej ten głupi miecz. Ja stałam najbliżej jej więc w każdej chwili mogłam zapobiec tej całej akcji. Spojrzałam na moich towarzyszy i niemal zauważalnie kiwnełam głową. I spojrzałam na Diabolinę.
- Teraz wreszcie zło wygra nad dobrem. - wskazała mieczem na Bena - Ale najpierw. Coś na co czekałam tyle lat. - obróciła się w stronę mojego Ojca i zrobiła zamach ,a ja niewiele myśląc zablokowałam jej cios i odepchnełam kopniakiem.
- To sobie jeszcze trochę poczekasz. - odpowiedziałam i wskazałam na nią mieczem. - Jeśli chcesz go zabić to musisz wpierw pokonać mnie.
- Kim ty jesteś? Ty się mnie nie boisz?! - spytała wściekła. Jej oczy zaczęły świecić na zielono.
- Ciebie? Nie boje. Walki z tobą? Tak bardzo się boje. Tylko głupcy się nie boją. Ponieważ prawdziwą odwagą nie jest nie odczuwanie strachu. Prawdziwą odwagą jest działanie pomimo niego.
- Jesteś mądrą i odważna... Szkoda że muszę Cię zabić.
- Możesz próbować.
- Zawsze jesteś taka pewna siebie.
- Oddzieczyczyłam to po Mamusi. - powiedziałam z uśmiechem. Nie spojrzał w kierunku Umy ,ale mam nadzieję że zrozumiała.
- Jest tu 22 na 1. Naprawdę chcesz walczyć.
- Myślałam że jesteś nieustraszona.
- Słucham?
- Prosta sprawa. Ja, ty i Jane. Nie mieszaj w to reszty. Chyba że się boisz.
- Ja się nie boje niczego! Straże! Pilnować więźniów.
- Nareszcie się robi ciekawie.- powiedziałam i ukazałam mój drugi miecz.
- Możesz się jeszcze poddać.
- Nie poddam się tak łatwo, bo jestem zepsuta aż do szpiku.
- Zabawna jesteś.

Uma pov*
Patrzyłam na tą dziewczynę nie wierząc. Czy to możliwe? Nie to na pewno nie Mal. W co ja wierzę. Przecież ona jest na wyspie. Chwilę później podszedł do mnie jakiś strażnik.
- Jeśli podejdziesz bliżej to odgrywa ci ucho.
- Powodzenia pani kapitan. - odezwał się dobrze znany mi głos.
- Steve? - spytałam ,a on ku mojej wielkiej radości pokiwał głową. Chwilę potem wszyscy byliśmy już wolni. Gdy nagle zobaczyłam w koło dym a my uciekliśmy.
- Co tu się dzieje? Kim wy jesteście?! - spytała zdenerwowana Celia.
- Jesteśmy piratami. I właśnie was ratujemy na rozkaz Mal. - odezwał się Steve.
- Mal? Gdzie ona jest? Pewnej została na Wyspie?
- Mal? Żartujesz sobie mała? Ona właśnie w tej chwili walczy z swoją Matką. Ryzykuje swoje życie.
- To była ona?
- Tak. - powiedziała Evie.
- Musimy jej pomóc. - powiedziałam.
- Ona kazała wam tu zostać. - stwierdził Steve.
- A kim ona niby jest że chce mi rozkazywać?
- Powiedziała że to walka między nią i jej Matką. Ej co to? - spytał i wyciągnął jakieś zawiniatko. - Spryciara. To dla was. - dał nam kartke ,a ja głośno przeczytałam.

Wiem że napewno będziecie chcieli mi pomóc , ale nie róbcie tego. Jeśli przegram( a na to są dość duże szanse) to jesteście jedynymi osobami które będą ją mogły pokonać. Zwłaszcza ty Tato. Chociaż raz zróbcie to o co was proszę.
Mal
- Nie ma szans że jej posłucham. - powiedziałam.
- Ja też nie. - powiedzieli wszyscy i podbiegliśmy w stronę wyjścia. Gdy tylko wstaliśmy schowaliśmy się w krzakach.

Mal pov*
Walka była zacięta. Przynajmniej ta z Matką. Z Jane poradziłam sobie niemal od razu. Chwilę wcześniej rzuciłam granat dymny w stronę Bena i reszty. Mam nadzieję że uciekli. Walczyłam jednym mieczem aby było uczciwie. Po jednym z moich ciosów Diabolina spytała.
- Skąd ty masz tyle siły co? Kim ty jesteś?!
- Lepsze pytanie kim ty jesteś?
- Co? Jestem Diabolina! Pani Mr....
- Jesteś Matką, przyjaciółką, nie długo teściową. Chcesz to wszytko zaprzepaścić? Prze jakąś głupią dumę?
- Mówisz jak moja córka.
- A pomyślałaś kiedyś że ona ma rację.
- Skąd ty tyle o mnie wiesz?
- Mam swoje źródła. Wiem o Tobie wszytko. I jestem jedyną osobą na świecie która zna całą twoją moc.
- Kim ty jesteś? - rozejrzałam się. Nie ma ich.
- Jestem jedyną osobą. Której się kiedykolwiek bałaś.
- Mal...
- Hej Mamo.
- Znalazłaś dziennik.
- Tak. Możemy jeszcze temu zapobiec. Jeszcze nie jest za późno. Nie musisz tego robić.
- Nie muszę , ale bardzo chce.
- Ta chęć zemsty zabiera Ci wszytko nie widzisz tego?
- Musisz wybrać Mal , albo ja , albo oni.- powiedziała a ja ją zaatakowałam.
- Jak chcesz. - powiedziała i odepchnęła mnie swoją mocą. Następnie wyjęła kamień mego ojca i chciała wrzucić go do wody.
- Do mnie ty głupi kamieniu! Ale już! - krzyknęłam a on poleciał do mojej ręki.
- Jak!?
- Jestem w połowie Hadesem. - powiedziałam i wstałam z podłogi. - Jestem nie tylko wróżką ,ale i półbogiem. Więc jeśli chcesz ze mną walczyć to już twoja sprawa.
- Żartujesz sobie? - spytała a ja w odpowiedzi użyłam kamienia. Zamieniłam ją w kamień. Wiem że to nie będzie trwało długo. Mam parę minut. Poszłam w stronę krzaków.
- Serio mysleiście że was nie zauważyłam? Dobra teraz szybko. Tato masz tam kamień. - powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę ten kamień.
- Nie chce go. - powiedział i odtrącił moją rękę.
- Tato przestań! Gdybyś chociaż raz w życiu nas słuchał to byś wiedział że to ja muszę z nią walczyć.
- Słucham?
- Gdybyś nas nie zostawił. To byś wiedział. Chociaż raz zrób to czego ja chce. Czemu tak na na mnie patrzysz? Gdybyś kiedykolwiek kochał Mama to byś wiedział. A teraz weź ten głupi kamyk. On nie zrobi dla mnie tyle ile zrobiłby dla Ciebie. No co jesteś Bogiem! Zachowuj się jak Bóg! - powiedziałam i wręczyłam mu kamień. Następnie wszystkich po kolei przytuliłam a Bena pocałowałam. To będzie niezła walka.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz