Ostatni rozdział*
Dobra skończyliście już? Teraz dziubek weź to i zabij ich. - powiedziała Diabolina i podała mi berło. Zauważyłam strach w oczach moich przyjaciół. O nie.Mal pov *
Nie mogę tego zrobić. W sumie to mam plan. Mam nadzieję że się uda.
- Nie zrobię tego!
- Właśnie że zrobisz! Bierz to berło!
- Nie!
- Tak! Ale już!- wzięłam berło do ręki i obróciłam się w ich stronę.
- Mal... - zaczął Ben.
- Zamknij się. Ostatnia prośba? - spytałam.
- Chce aby Mal wróciła. - odpowiedział. Spojrzałam na nich i zaczełam się śmiać. Wyciągnęłam berło w ich stronę. Wzięłam głęboki oddech. Już miałam to zrobić. Już miałam rzucić na nich klątwę. Jednak udało mi się pokonać Matkę. Złapałam berło w obie dłonie i je złamałam. Z pękniętego berła wydobył się zielony promień który trawił mnie prosto w klatkę piersiową, a ja upadłam na ziemię.
- Nieeeeeeee! - krzyknęła Diabolina. Spróbowałam wstać , jednak mi się nie udało. Chyba złamałam sobie żebra. Znowu. Po za tym mam rane na brzuchu jeszcze od walki z Diaboliną - Smokiem. Na pewno znajdzie się coś jeszcze? Spojrzałam na nią. Trzymała połamane berło. Sekundę później odrzuciła je na bok i zwróciła się do moich przyjaciół.
- To wszytko wasza wina! Pożałujecie tego! - krzyknęła. Wiedziałam że chce rzucić na nich zaklęcie. Po mimo bólu wstałam i zaczełam iść w ich kierunku. Wiedziałam że nie zdąże. Zrobiłam więc najgłupszą rzecz na świecie. Rzuciłam się i sama przyjęłam to zaklęcie.
- Nie! - usłyszałam tylko i potem zapadła ciemność.
Po chwili poczułam się wolna. Nic mnie nie bolało. Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam. Było tu strasznie jasno. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do jasności wstałam i zobaczyłam jakąś postać siedzącą przy stole. Był to białowłosy starzec. Miał też białą brodą. Był również bardzo umięśniony Wyglądał jak król. Jak władca. Na pierwszy rzut oka było widać że jest bardzo dumny. Obrócił się w moją stronę i przyjaźnie uśmiechnął.
- Czekałem na Ciebie Mal.
- Czy ja umarłam?
- To zależy tylko od Ciebie.
- Nie rozumiem.
- Usiądź proszę. - zrobiłam to co nakazał. - nektaru?
- Podziękuję.
- Wiesz kim jestem? - przyjrzałam mu się jeszcze raz. No jasne.
- Wujek?
- Wreszcie mogę Cię poznać.
- Czy to jest Olimp?
- Tak Mal masz rację. To Olimp.
- Co ja tu robię?
- Oddałaś własne życie aby uratować swoich bliskich. To nie Tobię było dane umrzeć. Po za tym jesteś jedyną osobą na tym świecie która może pokonać twoją Matkę.
- Przepraszam Wujku , ale nie dam rady. Sam widziałeś. Jest odemnie wiele silniejsza.
- Jest coś o czym nie wiesz.
- Co takiego?
- Krótko przed tym jak się urodziłaś powstała pewna przepowiednia.
- Przepowiednia?
- Zrodzona z dwóch najgorszych istot na tym świecie. Będzie miała największa moc w tym przechwświecie. Moc której jej Matka nigdy nie znała. Będzie miała rozum złoczyńcy, duszę Boga i serce królowej. Będzie zawsze słuchać serca swego. Będzie odważna, inteligenta i poteżna. Będzie jednocześnie dobra i zła. Ona i tylko ona będzie mogła połączyć nasze światy.
- Że niby ja?
- Tak Mal. To chodzi o Ciebie.
- Ale ja...
- Mal. Obserwuje Cię odkąd się urodziłaś. Ta przepowiednia jest prawdziwa. Jestem tego pewny. Gdybym jej był to bym Ci o niej jej powiedział. Myślisz że dlaczego twoja Matka się Cię boi? Udowodniłaś już nie raz , że masz wielką moc. Jesteś heroskom i do tego wróżką. Jeśli ktoś ma ją pokonać to tylko ty. Po poprostu rób to co każe Ci serce. Bo ono nigdy się nie myli. Bądź tym kim jesteś. Zaakceptuj to. Pogódź się z tym. Jesteś kim jesteś a najgorsze co możesz zrobić to spróbować być kimś innym . Sama możesz wybrać czy chcesz wrócić i walczyć z Matką czy zostać tutaj.
- Ja chce tam wrócić. Chcę to wreszcie skończyć. - powiedziałam z pewnością.
- Jestem dumny że jesteś moją bratanicą.
- A ja że mam takiego fajnego wujka. - powiedziałam i obejrzałam się do tyłu. Była tam brama. Muszę przez nią przejść. Przytuliłam Zeusa i już chciałam przez nią przejść, ale usłyszałam.
- Mal?
- Tak?
- Pozdrów Ojca.
- Jasne. - powiedziałam i przeszłam przez bramę.W tym samym czasie
Hades pov*
Zobaczyłem jak Mal upada na podłogę.
- Nieeeee!- krzyknąłem i ukląkłem przy niej. Była zimna. Nie ruszała się. Nie. To niemożliwe. Dopiero co ją odzyskałem.
- Proszę obudź się.... Proszę Mal.... Córuś... Proszę... Błagam.... Dlaczego to zrobiłaś.... Czemu musiałaś być taka dobra.... Czemu mnie uratowałaś.... Obudź się..... Przytul się do mnie.... Powiedz coś... Cokolwiek.... Proszę Cię.... Błagam. - pierwszy raz w życiu płakałem. Rozejrzałam się. Ben siedział po drugiej stronie Mal. Głaskał ją po policzku. Też płakał. Evie wtulała się w Carlosa a Uma w Harrego. Jay i Gil stali obok. Wszyscy płakali. - Widzisz co zrobiłaś?! Zabiła własną córkę! Jedyną osobę na tym świecie która Cię kochała! Wspierała! Pomagała! Jak mogłaś!? - krzyczałem. Spojrzałem na Diabolinę. Płakała.
- Nie chciałam tego! To wszytko miało być inaczej! Nie chciałam jej zabić!
- Ale zabiłaś! Nie cofniesz tego! Nie przywrócisz jej życia!
- Przepraszam. - powiedziała. Pierwszy raz w życiu słyszałem to z jej ust.
- Co mi po twoich przeprosinach?!
- Jesteś bogiem! Przecież umiesz ożywiać ludzi!
- Musiałbym być w Hadesie. Ale jak jestem. Po za tym umiem ożywiać ludzi. A ona nie jest człowiekiem. Tylko wróżką i półbogiem. Pożałujesz tego! - zaczęliśmy walkę. Przez zdenerwowania zapomniałem o moim kamieniu. Przegrałem. Odpechneła mnie na paręnaście metrów. Uderzyłam plecami o ścianę. Upadłem. Ku mojemu zdziwieniu podszedł do mnie Ben i wyciągnął w moją stronę dłoń. Przyjąłem ją , a on pomógł m wstać. Wszyscy więc staliśmy obok Mal.
- Gdyby nie wy... Ona nigdy by mnie nie zostawiała... Nie zdradziła... Nie ratowała by was... To przez was... Muszę dokończyć to co zaczęłam.- powiedziała a jej oczy zaczęły święcić na zielono. Zamknąłem oczy czekając na atak.
CZYTASZ
Następcy- Walka Mal
FanfictionOd walki z Audrey minęło pół roku. Mal i Ben planują wesele. W królestwie wszystko jest dobrze. Szczęśliwe zakończenie? Nie . Mal musi przejść jeszcze jedną drogę. Diaboliny znajduje sposób jak opamiętywać swoją córkę wbrew jej woli. Mal nie chce mó...