Prolog

353 12 2
                                    

Mal pov*
Byłam  u siebie w domu. U siebie w łóżku... Czułam się okropnie... Nie wiedziałam co mi jest. Miałam gorączkę i nie miałam siły na nic. Bolało mnie wszystko co tylko może boleć... To napewno nie jest jakaś zwykła choroba. Ben poszedł po Dobrą Wróżkę a ja leżałam i próbowałam nie umrzeć. Z każdą chwilą czułam się coraz gorzej. W końcu przyszła Dobra Wróżka
- Mal jak się czujesz?
- No tak średnio. - odparłam patrząc na kobietę. Ta do mnie podeszła i złapała mnie za rękę. Po chwili puściła ją i spojrzała na mnie.
- To nie jest zwyczajna Choroba.
- Tyle wiem...
- I przyszła tak nagle.
- Tak... Od rana.
- Umie pani coś zrobić? - zapytał Ben.
- Zrobię  co w mojej mocy. - odpowiedziała... Próbowała mnie wyleczyć, ale nic to nie dawało. Po prostu nic... Tak naprawdę im bardziej Ben się o mnie martwił tym gorzej się czułam... Czy to miłość? Auuua... Mam dość. Po jakimś czasie przyszli tu moi Przyjaciele.
- A Ty znów umierasz? - zapytała Uma na wejściu a ja chciałam się zaśmiać, ale zamiast tego wyszedł jęk bólu.
- Ooo no to ostro Cię wzięło. - powiedziała Evie.
- Przynieś księgę zaklęć...
- Po co Ci? - zapytał Jay.
- Mal naprawdę myślisz, że Twoja Mama?... - zapytała Dobra Wróżka...
- Nie wiem.... Daj tą księgę.
- Kto pierwszy przyniesie tą księgę wygrywa. - powiedziała Uma do Harrego i Jay'a a Ci pobiegli ile sił w nogach.
- Jak się czujesz? - zapytała Evie. A ja chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł mi tylko grymas.
- Jak przeklęta.
- Naprawdę myślisz, że Mama by Cię przeklęła?
- Nie wiem...
- Nie umieraj, bo Cię osobiście zabije. - powiedziała Uma. Po chwili przybiegł Jay z księgą zaklęć w ręku. Harry mu ją jednak wywyalił i trafiła we mnie.
- Auuu. - powiedziałam patrząc na nich wściekła.
- To on! - wskazali na siebie jednocześnie a ja zaczęłam studiować księgę. Kiedy dobrałam do Przekleństw Dzieci westchnęłam mając nadzieję, że to nie sprawka mojej Mamy... Ale...

Niech zamknie oczy dziecko złote.
Niech na jedzenie straci ochotę.
Niech sen najdzie ją w chwili tej.
Niech żyje tak jak wcześniej.
Lecz gdy się obudzi przeklęte już będzie.
Niech jednak strzeże się zdrady.
Bo gdy do zdrady dziecko doprowadzi...
Spełni się dziecka koszmarem najgorszy z możliwych.
Będzie cierpieć z rzeczy wcześniej nie możliwych.
A miłość, tym razem nie zadziała.
To ona będzie wszystko pogarszała.
Niech dziecko się pilnuje.
Niech się nie buntuje.
W innym przypadku gorzko pożałuje...
W dniu 22 urodzin jeżeli dziecko, Matkę swoją zdradzi.
Przyjdzie klątwa która dziecko zbawi.

Patrzyłam na te słowa z szeroko otwartymi oczami... To ona... Własna Mama...
- Zawołajcie moją Matkę.
- Mal... - zaczęła Evie a mąż bólem i fizycznym i psychicznym podałam jej księgę. - Co to jest?
- Przeklęła mnie... Przeklęła...
- Jesteś pewna? - zapytała Wróżka Chrzestna.
- Na 1000%... Zaśpiewała mi to.... Kiedy się urodziłam...
- Boże...
- Gil idź po jej Matkę. - nakazała Uma.
- Już...
- Damy radę Mal... - uśmiechnął się do mnie Ben.
- Odejdź... Proszę...
- Ale Mal...
- Odejdź ode mnie Ben.... Nie wiem co... Co mogę zrobić.
- Nie boję się... Kocham Cię.
- Nie mów tego ! - krzyknęły jednocześnie Dziewczyny, ale ja zaczęłam czuć się jeszcze gorzej... Wszystko zaczęło boleć mnie jeszcze mocniej a ja zaczęłam kaszleć krwią...
- Mal przepraszam.... Mal nie chciałem!
- Nie okazuj jej miłości, bo to wszystko pogarsza. - powiedziała Evie.
- Ale...
- Żadnych ALE Królewiczu... Żadnego KOCHAM CIĘ i tego typu rzeczy czaisz? - zapytała Uma.
- No tak... - odparł Ben... Czekaliśmy na moją Mamę a Dobrej Wróżce nie wychodziło mnie wyleczyć. W końcu przyszła moja Mama.
- Co się stało? - zapytała na wejściu.
- Jak mogłaś? - zapytałam....
- Jak mogłam co?
- Jak mogłaś mnie przekląć? - zapytałam a ta zatrzymała się w połowie kroku.
- Co Ty mówisz Mal?
- Mamo ja już wiem... Dla... Dlaczego?
- Mal bredzisz przez gorączkę.
- Ja to pamiętam Mamo! ... Pamiętam... Jak się urodziłam...
- Mal...
- Przestań... Przestań... Po prostu musi ulecz...
- Nie umiem....
- Jak pani nie umie?! - zapytała wściekła Uma.
- Nie umiem... To nie jest takie proste...
- Czyli co?... Umieram? - zapytałam.
- Trochę tak... Ale to takie stadium.
- Stadium umierania?
- Wyjaśnię Ci to...
- Szybko, bo tracę powoli słuch.
- Dobrze... Ogólnie to... Zamieniasz się we mnie.
- Nie rozumiem...
- Czujesz się okropnie i umierasz...
- Boże Święty. - Evie zasłoniła usta dłonią.
- To umieram czy zamieniasz się w Ciebie?
- Zamieniasz się we mnie. Więc umrzesz...
- Oczywiste...
- Cicho bądź... Zamieniasz się we mnie i kiedy to się stanie to no...
- To umrę...
- Tak... A potem się odrodzisz, ale będziesz już mną.
- Super....
- Ale da się to jakoś naprawić? Jakoś uleczyć Mal? - zapytał się Carlos.
- Jest antidotum.
- Jakie?  - zapytali wszyscy jednocześnie.
- Złoty Kwiat. Wywar z niego może Cię uleczyć...
- Ile mamy czasu? - zapytała Evie.
- Was załatwiło by to w parę godzin... Ale Mal... Daje jej 3 dni.
- To chyba nie ma na co czekać... - powiedziała Uma wstając.
- Nie... Nie ryzykujecie... Nie dla mnie...
- Cicho bądź Mal! - krzyknęli moi Przyjaciele.
- Wybaczcie... Rozumiem... Nie musisz wysyłać Straży Ben... Sama się w wasze ręce oddaje.
- Dlaczego?... Czemu to zrobiłaś?
- Bo się Ciebie boję... To zaklęcie aktywowało się tak naprawdę po zdjęciu bariery... Ale myślałam, że masz dość siły... Że dasz radę...
- Daje radę. - powiedziałam słabo.
- Widzimy właśnie... - odparł mi Harry.
- Ktoś musi się zająć Mal kiedy Wy pojedziecie szukać kwiatu. - powiedziała Diabolina.
- Ja to zrobię. - odezwał się głos a tyłu. To był mój Ojciec... - Ja się nią zajmę... Wraz z Wróżką Chrzestną.
- Cześć Tatku... - przywitałam się ledwo słyszalnie.
- Cześć Mali...
- Przepraszam Mal. - powiedziała Mama i wyszła. Chciałam za nią krzyknąć, ale nie miałam siły.
- Musimy iść. - powiedział Harry do Umy a ta skinęła głową i wyszli... Spojrzałam na mojego Tatę.
- Spokojnie.... Uda im się.
- Oby.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz