Rozdział 12- Urodziny Umy cz. 2

410 20 4
                                    

Uma pov*
Weszłam do domu z straszną miną. Wyglądałam na rozżaloną.
- Co się stało? - zapytała Evie podchodząc do mnie. Usiadłam razem z nią na kanapie.
- Skąd masz tą kurtkę? - zapytała Mama Mal. Spojrzałam na nią z udawanym smutkiem.
- Uma? - zapytała Evie.
- Zaufaj mi. - wyszeptałam do niej a potem wstałam i podeszłam do Diaboliny. - Chciałam z nią porozmawiać. Pogodzić się. Ale pokłóciłyśmy się. Mal powiedziała, że mam wziąść ten badziew i zostawić ją w spokoju.... Bo... Ona.... Powiedziała, że nas nienawidzi...
- Wychowałam Mal całkiem sama.
- Nie zapominaj się. My ją wychowaliśmy. - upomniał ją Hades.
- My, my. Serio myślisz, że nie widzę jak kłamiesz?
- Z całym szacunkiem, ale po co miałabym to robić? - to chyba ją przekonało. Wyglądała na załamaną. Wszyscy na takich wyglądali. Prawie wszyscy tylko Evie patrzyła na mnie zaskoczona. W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła Mal. Z moim kapeluszem oczywiście. Nikt oprócz mnie jej nie zauważył.
- W sumie to fajny ten kapelusz. Chyba go sobie zatrzymam.
- No jasne, że fajny no, bo mój. Ale nie zapominaj, że jest mój.
- No dobra. Masz. - powiedziała nakładając mi go na głowę.
- Dzięki a to chyba Twoje. - powiedziałam podając jej kurtkę.

Mal pov*
Smiałyśmy się razem z Nią z min naszych przyjaciół i moich rodziców.
- Ale wy jesteście głupie. - powiedziała Evie.
- No sorry. Ja tego nie wymyśliłam. - powiedziałam kładąc ręce za głowę na znak poddania.
- A Ty się zgodziłaś. Mnie w to nie wrobisz.
- Dobra... Poczekaj co Ty im powiedziałaś?
- No ten że oddałaś mi tą kurtkę. Że nas nienawidzisz i wogule.
- Poczekaj... Czyli... Mamo ja Ci to wyjaśnię. - zaczęłam się do niej obracać jednak nie udało mi się dokończyć no, bo dostałam czymś w głowę. Złapałam się za głowę i zobaczyłam obok szczątki połamanego wazonu. - Ała.
- Oszukałaś mnie!
- Ja krwawię. - powiedziałam widząc krew na mojej ręce.
- Nie zmieniaj tematu.
- Krwawię przez Ciebie.
- No mówię żebyś przestała zmieniać temat.
- Nie zmieniam tematu. Rozwaliłaś mi łeb.
- A to niby pierwszy raz zrobiłam Ci krzywdę?
- A nie mogłaś ze mną pogadać tylko od razu przywaliłaś mi wazonem. Do tego nie swoim. Właśnie dlaczego cały czas niszczysz Evie rzeczy?
- Jeśli mogę coś powiedzieć to był on brzydki i w sumie to nawet przysądziliście nam przysługę. - powiedziała Evie a ja spojrzałam na z wyrzutem.
- Nie ogarniam tego. Przecież Ty nic nie zrobiłaś a ona Cię tłucze. Wyjaśnijcie mi to. - poprosiła Uma.
- Ona mnie oszukała! - odrzekła wkurzona Mama.
- No a pani to niby co? Po za tym ona do niczego pani nie zmuszała. Nie niszczyła pani relacji.
- Uma!
- No co?.... Aaaa.... Sorry.
- Mamo uspokój się. Mamo. - próbowałam ją uspokoić jednak ona złapała szafkę i omal nie trafiła nią w Evie. Jednak ja rzuciłam się na nią pomagając jej zrobić unik. - Evie!... Odkupie Ci tą szafkę... A teraz pa. - powiedziałam szybko wybiegając z domu.
- Zatłukę Cię gołymi rękami! - krzyczała moja Mama. Odbiegłyśmy trochę od domu Evie a będąc już przy Zaczarowanym Jeziorze wkońcu miałam dość. Walnęłam pięścią w podłogę a wokół mnie pojawiła się tarcza.
- Nie możemy po prostu pogadać?!
- Z Tobą nie da się normalnie pogadać!
- Uspokój się wreszcie! Porozmawiaj ze mną po prostu. Po za tym spójrz na nas. Kto tu powinniśmy być na kogo zły?
- Niech Ci będzie. - odpowiedziała a ja zdziwiona, że tak szybko poszło usiadłam z nią na trawie. - No to mów. Po pierwsze czemu mnie oszukałaś? A po drugie dlaczego mówisz o sprawach rodzinnych jakimś obcym ludziom.
- Po pierwsze Uma nie jest obca a ja nie mam zamiaru być taka jak wy i oszukiwać osoby na których mi zależy.
- Mal...
- A po drugie Ty też oszukiwałaś mnie miliony razy. A jak ja choć raz Cię oszukam to od razu wielką afera. Ale skoro chcesz wiedzieć to proszę bardzo. Po prostu się bałam.
- Bałaś?
- Tak. Bałam się, że coś jej zrobisz i.... Że zabierzesz mi jedyną rzecz jaką mi po niej pozostała.
- Przepraszam.
- Wiesz co najbardziej mnie w Tobie wkurza? Że nie potrafisz przyznać się do błędu. Że będziesz brnąć w to dalej mimo, że doskonale będziesz wiedzieć, że nie masz racji. I nawet teraz...
- Przecież Cię przeprosiłam. Co mam jeszcze zrobić?
- Naprawdę pożałować. Przepraszam to tylko głupie słowo. A ja nie będę w stanie wybaczyć Ci do póki nie zobaczę, że naprawdę cierpisz.
- Ale ja naprawdę żałuję!
- Czego?
- Wszystkiego!
- Po pierwsze nie krzycz tak, a po drugie sprecyzuj. Spójrz mi w oczy i powiedz.
- Tego, że nie powiedziałam Ci prawdy... Że nie dałam Ci nawet szansy go poznać. Nigdy w życiu niczego aż tak nie żałowałam. - spojrzsłam w jej oczy. Naprawdę mówiła prawdę, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Dobra, uznajmy, że Ci wierzę. Idziemy jeszcze po Tate.
- A po co Ci on?
- Robimy terapie rodzinną. No chodź. - powiedziałam pomagając nie wstać.
- Dobra, ale najpierw zrób coś z tą głową. - Poszłyśmy zpowrotem do domu Evie. Kiedy weszłam ta od razu do mnie podbiegła i zaczęła sprawdzać moje obrażenia.
- Spoko nic mi nie zrobiła. No prócz tej głowy. -powiedziałam do niej.
- A właśnie pokaż to. - odpowiedziała sprawdzając mi głowę. - Boli?
- Trochę. - odpowiedziałam niepewna tego co powinnam była powiedzieć.
- Acha. Carlos mógłbyś podać mi bandaż?
- Tak jasne. - odpowiedział i po chwili wrócił z bandażem. Spojrzałam na nich z politywaniem.
- Bez przesady nic mi nie jest.
- Czy ty sobie żartujesz? Masz rozciętą głowę!
- Wszystkiego najle..... Hej Mal? - przywitał się niepewnie.
- Hejka. Weź mnie zostaw muszę z nim pogadać.
- Ale...
- Spokojnie, zaraz do Ciebie przyjdę i będziesz mogła mi ją nawet zszyć jak chcesz.
- Dobra.
- Chodź. - pociągnęłam Ojca za rękę. Odeszliśmy na bok do Mamy.
- Przepraszam Cię naprawdę  bardzo żałuję. Powinienem był Ci powiedzieć...
- Dobra już. Mam tylko jedno pytanie.
- Jest jeszcze coś o czym nie wiem?
- W sensie? - zapytał Ojciec.
- Macie jeszcze jakieś tajemnice przede mną?
- Ja nie mam. - odpowiedział od razu Ojciec a mama się zastanowiła.
- Ja też nie mam. Chyba. Tak nie mam. - odpowiedziała Diabolina.
- Dobra. Ja też nie mam. No to ten...  Uznajmy, że wam wybaczam i daje ostatnia szansę. - powiedziałam a oni przytulili mnie do Siebie.
- Obiecuję, że już nigdy Cię nie oszukam.
- A ja, że nigdy Cię nie zawiodę. - dodał Ojciec.
- A ja, że jeśli zaraz tu nie przyjedziesz to rozciętą głową to będzie twój najmniejszy problem.
- Dobra widzicie muszę już iść. Dokończymy to później.
- No chodź już. - Evie pociągnęła mnie za rękę i zaczęła znowu ogarniać mi ten łeb. Nieźle w sumie wyszło. A peuntą tego opowiadania jest, że zawsze ochrzan działa najlepiej.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz