Rozdział 13 - Walka cz.2

788 33 1
                                    

Mal pov*
Odbiegłam od nich. Mam nadzieję że odejdą. Że schowają tą głupią dumę do kieszeni. Chociaż raz. Niech chociaż raz mnie posłuchają. Podeszłam do Diaboliny. Taka jak myślałam chwilę później ona i Jane już nie były kamieniami.
- Nie masz ze mną żadnych szans dziubuś. Nas jest 2 a ty 1. - powiedziała i zaczęła się wrednie uśmiechać.
- Narazie. Do mnie różdżka! No już! - krzyknęłam a różdżka wyrwała się z ręki Jane i wpadła do mojej. - A teraz.- machnęłam różdżką i odczarowałam Jane. Jej ubiór zmienił się na zwykły a ona upadła na podłogę. Podeszłam do niej ,a ona zapytała.
- Gdzie ja jestem?
- Spokojnie. Już wszystko jest dobrze.- powiedziałam i pomogłam jej wstać.-  Uciekaj. Szybko Jane. - tak jak nakazałam to ona uciekła. Nie zdążyłam się obrócić, a już poczułam niewiarygodny ból i upadłam na ziemię. Od razu jednak się podniosłam i obróciłam się w jej stronę.
- Cios w plecy? Serio upadłaś już tak nisko? - powiedziałam z obrzydzeniem.
- Śmieszne że Ty to mówisz córuś.
- Nie mów tak do mnie. - powiedziałam i podeszłam do niej bliżej. Zaczęłyśmy na siebie patrzeć z nienawiścią.
- O tak zapomniałam. Przecież ty mi masz Matki.
- Dlaczego to robisz?
- Bo mogę.
- Widzę że i tak Cię nie przekonam. Skoro chcesz mieć we mnie wroga to twoja sprawa. Jeśli tego chcesz to proszę bardzo. Walczmy. - powiedziałam beznamiętnie patrząc na nią. Na jej twarzy pojawił się grymas.
- Pożałujesz tego!  - krzyknęła i zamieniła się w smoka.
- Raczej ty. - powiedziałam i zrobiłam to samo. Wiedziałam że trochę ją tym zszokowałam. Zaczęła się nasza walka. Szło mi nawet nieźle. Naszą walka była dość wyrównana. Zadawałyśmy ciosy na zmianę. Naszą walka przenosiła się nad wodę. Rzuciłam się na nią i obie wpadłyśmy do wody. Zmieniłam się znów w człowieka i wypłynęłam z wody. Będąc na brzegu spojrzałam na wodę która zaczęła świecić się na zielono. Po chwili wyleciała z niej moja Matką. Próbowała mnie zaatakować , ale ja zrobiłam unik. Ona również zamieniła się w człowieka. Tak jak pod postacią smoków zaczęłyśmy wykonać ciosy. Po jednym z moich ataków Diabolina zaczeła się śmiać.
- O co Ci chodzi? - spytałam wściekła.
- Oh Maluś. Jesteś bardzo silna, ale chyba zapomniałaś że znam jedno zaklęcie które może Ci pokonać.
- Nie. - wyszeptałam. No tu już koniec.
- Tak. - powiedziała a jej oczy zaczęły święcić na zielono. Nie! Walcz Mal! Nie możesz przegrać!
- Już przegrałaś. Hahahahaha. Mówiłam że jej mąż żadnych szans.
- Zostaw mnie! Wyjdź z mojej głowy!
- Przestań walczyć. I tak już nic nie zmienisz. O popatrz kto tu idzie. - powiedziała Diabolina. Spojrzałam więc w tamtą stronę. O nie.

Ben pov*
Ani nam się śniło uciekać. Zwłaszcza że Hades nie chciał nam powiedzieć o co chodzi Mal. Śledziliśmy jej walkę. Kiedy były przy jeziorze zauważyłem że zachowuje się dziwnie. Łapie się za głowę i krzyczy.
- Znowu ją opanowała. - stwierdziła Evie.
- Musimy jej pomóc. - dodał Carlos.
- Brawo geniuszu. A masz może jakiś pomysł jak? - spytał Jay.
- Prawdziwa miłość.- powiedziała Evie i Uma w tym samym momencie.
- Co?- spytaliśmy jednocześnie wszyscy oprócz Hadesa i dziewczyn.
- Pomyślcie trochę. Diabolina mówiła o jakimś dzienniku i skoro tak nie było jak pokonać to zaklęcie to jedyną nadzieją jest to czego ona nigdy nie czuła. - wyjaśniła Evie.
- Czyli? - spytał Jay.
- Miłość idioto. Ona nie potrafi kochać , ale Mal tak. To nasza ostatnia nadzieja. - powiedziała Uma.
- To co robimy? - spytałem.
- Musimy tam iść. - powiedział Hades i nie czekając na nas wyszedł z ukrycia. Wszyscy do niego dołączyliśmy.

Mal pov*
- To mają być jakieś żarty? - spytała Diabolina. Spojrzałam na idących w moim kierunku bliskich. Byłam taka wściekła. Dlaczego oni nigdy mnie nie słuchają? - Oh. Pardōn nie chciałam wam przeskadzać. Proszę porozmawiajcie sobie.
- Idźcie z tąd. - powiedziałam beznamiętnym tonem.
- Mal proszę. Musisz walczyć. Dasz radę... - zaczął Carlos.
- Mal już nie ma. - powiedziałam.
- Nie zostawimy Cię. Proszę Cię siostrzyczko. Nie zostawiaj nas. Proszę. Nie wyobrażam sobie świata bez Ciebie. Proszę siotrzyczko. Damy radę. Damy radę razem. - powiedział Jay.
- Ja nie mam brata.
- Masz i to nie jednego. Nie poddawaj się. Przecież sama to mówiłaś. Nigdy nie można się poddawać. Dawaj Mal! - powiedział tym razem Carlos.
- Dawaj ty mała wiedźmo.- powiedzieli jednocześnie Harry, Gil i Uma.
- Proszę... Niech wróci stara Mal... - zaczęła Evie, ale jak przerwałam.
- Jej już nie ma. - powiedziałam. Chociaż najbardziej na świecie chciałam powiedzieć że jestem i nigdzie się nie wybieram.
- To nie prawda. Mal ciągle tam jest. I nigdy się nie podda. Mal nie wyobrażam sobie nie widzieć Cię codziennie. Nie wściekać się za to że niszczysz mi moje sukienki. Nie móc Ci podziękować. Gdyby nie ty pewnej dalej bym się okłamywała. Mal ja już wiem co to jest prawdziwa miłość wiem to dzięki tobie. - dokończyła że łzami w oczach.
- Przepraszam Mal. Nie miałam racji. Jesteś najodważniejszą, najlojalniejszą i najpotężniejszą osobą na tym świecie. Jeśli ty się poddasz to przegramy wszyscy. Proszę... Jesteś dla mnie jak starsza siostra. Nie poddawaj się. Dasz radę. Wiem to Mal. Nawet nie potrzebują do tego swoich kart.
- Kocham Cię Mal. Mówiłam Ci to już? Że jesteś dla mnie najważniejsza. Mal proszę. No wyobrażam sobie abyś teraz odeszła. Abym został sam. Wiem że to niedorzeczne , ale kocham Cię. Najbardziej na całym świecie. Proszę wróć. - powiedział Ben i próbował mnie przytulić, ale ja odepchnełam go od siebie.
- Wiem, że nie mam prawa czegokolwiek Ci kazać. Ale proszę. Nie możesz się poddawać. Ty się nigdy nie poddajesz. Zobacz gdzie jesteś. Ile osiągnęłaś. Jesteś kim jesteś tylko dzięki sobie. Nie dzięki mnie. Nie rób tego dla mnie. Tylko dla nich. Dla Siebie. Tęsknię za tobą.
- Dobra skończyliście już? Teraz dziubek weź to i zabij ich. - powiedziała Diabolina i podała mi berło. Zauważyłam strach w oczach moich przyjaciół. O nie.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz