Mal pov*
Minęły 2 tygodnie od wizyty Lokiego. Sama już nie wiem. Mama i Tata zachowywali się jakoś dziwnie kiedy o tym mówiłam. Nie wiem o cho chodzi, ale napewno coś musiało się stać. Może nie jest moim bratem, ale coś musiało się stać. Siedziałam razem z Benem przy stole. Jedliśmy obiad. Nagle do naszego domu wpadły lodowe olbrzymy. Było ich z 10 Ben próbował z nimi walczyć jednak nie miał żadnych szans. Wstałam więc a moje oczy zaczęły świecić na zielono. Z mojej ręki zaczęły lecieć ogniste pociski które raniły moich przeciwników. Oni zostawili więc Bena i zaatakowali mnie. Pokonywałam ich jednego za drugim aż w końcu zostało tylko ich dwóch. Otoczyli mnie więc nie miałam za bardzo jak się bronić. Dlatego, że Lodowi Giganci nie grzeszą rozumem w odpowiednim momencie się schyliłam a oni walnęli się nawzajem. Wykorzystałam chwilę ich nie uwagi i wzięłam miecz który mieliśmy ukryty w domu. Ponownie mnie zaatakowali. Za pomocą miecza i mojej magi udało mi się ich pokonać. Podbiegłam do Bena i sprawdziłam czy nic mu się nie stało.
- Wszytko okej... - powiedział próbując mnie uspokoić. Pomogłam mu stać. Po chwili przypomniałam sobie, o moich przyjaciołach. To wszystko wina Lokiego a on zna Umę.
- Idziemy do Evie. - powiedziałam a on skinął głową. Pobiegliśmy tam ( Ben lekko kulejąc). Kiedy tam doszlismy zauważyłam Umę walczącą z Gigantami. Jeden ją przewrócił a drugi już chciał zadać cios, ale ja pojechałam tam szybko na kolanach i zablokowałam ten cios a potem odepchnełam go od siebie. - Chcesz dalej tu leżeć czy wreszcie ich załatwimy?
- Jak zwykle idealne wyczucie czasu. - odpowiedziała Uma. Razem szybko pokonałyśmy przeciwników. Już chcieliśmy pobiec do chłopaków kiedy do naszego domu wbiegł Harry, Gill, Jay i Carlos.
- Jak dobrze, że nic wam nie jest. - powiedział Jay przytulając się do mnie.
- I nawzajem. - odpowiedziałam i rozejrzałam się wokół. Carlos tulił Evie a Gill i Harry, Umę. - Okej, kto pisze się na włam do więzienia?
- Znasz mnie siotrzyczko. - powiedział uśmiechnięty syn Jafara.
- Samej Ci tam nie puścimy. - powiedziała Evie.
- Ej! Przecież mówię, że ja też tam będę! - oburzył się chłopak.
- Dokładnie, samej Cię tam nie puścimy. - powiedziała Uma nawet nie patrząc na Jay'a.
- Gdzie Uma tam i my. - powiedzieli jednocześnie Harry i Gill.
- No co tak patrzycie? Jasne, że idę. - potwierdził Carlos.
- A ty? - zapytałam Bena.
- Chciałbym Mal, ale noga mnie boli...
- Ożeniłam się z nudziarzem. Parę już nie boli. - powiedziałam rzucając na niego zaklęcie. On tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął.
- Okej a po co tam idziemy? - zapytał Gill.
- Loki z jakiś przyczyn chce zemścić się na mojej Mamie. No wiesz nie on pierwszy, ale mimo wszystko dalej słabo. Nie pozwolę mu zrobić jej krzywdy.
- A co z twoim Ojcem? - zapytała Evie i dokładnej w tym samym momencie wbiegł do nas mój Ojciec.
- Tak się bałem. - powiedział przytulając mnie a potem popatrzył na leżących pomiotków Lokiego. - Ale chyba bezpodstawnie.
- Wbijasz z nami do więzienia?
- Jasne. - odpowiedział od razu.
- A jakiś plan czy coś? - zapytał zaskoczony Ben a my z Umą spojrzałyśmy się na siebie.
- Plan? - zapytałam.
- To brak planu... - odpowiedziała córka Urszuli.
- Po prostu wchodzimy...
- I wychodzimy...
- Plany są dla...
- Tchórzy i...
- Książątek! - powiedziałyśmy przybijając sobie piątkę.
- Pamietam jak to wymyśliłyścię. To było kiedy miałaś.... - zaczął Tata, ale mu przerwałam.
- Tak, tak Tatusiu historię z swojego życia będziemy opowiadać kiedy Mama będzie bezpieczna dobrze? - powiedziałam poklepując go po ramieniu i wyszłam z domu. Po chwili już wszyscy byliśmy na miejscu.
- A teraz na serio jaki jest plan? - zapytał Tata.
- Carlos, Jay, Gill, Harry i Ty odwracajcie ich uwagę a ja z Evie i Umą wchodzimy do środka i ratujemy Mamę.
- Dobra. Ale niby jak mam odwrócić ich uwa.... - nie dokończył pytania, bo wypchenałam go z ukrycia i krzykenłam. - Jestem Bogiem! Wy nędzne kreatury! Chcecie walczyć?!
- No, no nawet nieźle. - przyznał Ojciec i zaczął odwracać ich uwagę. Po chwili dołończyli do niego a my poszłyśmy po cichu do środka. Przeszliśmy niezauważeni do środka i my zobaczyłyśmy Lokiego rozmawiającego z Mamą.
- Ja odwrócę jego uwagę a wy uwolnijcie moja Mamę.
- Ale... - zaczęła Evie jednak ja nie czekając na to aby dokończyła zdanie i wyszłam z ukrycia.
- Hej Loki. Co Cię tu sprowadza? - zapytałam patrząc na niego a on uśmiechnął się do mnie szelmowsko a potem się mi ukłonił.
- No, no kogo ja tu widzę? Moja kochana siostrunia.
- Mal. Po prostu Mal. - powiedziałam patrząc na niego.
- Dobrze a więc,, po prostu Mal" chce dać Ci szansę.
- Szansę na co? Na zniszczenie tego świata? Na zabicie mi rodziny? Nie obraź się, ale chyba podziękuję.
- Bardzo podoba mi się ta twoja lojalność. Zawsze podziwiałem takich ludzi. - przyznał szczerze.
- Wiesz co Loki? Mnie zawsze zastanawiali ludzie którzy cały czas użalali się nad sobą. Którzy uważali, że ich życie jest okropne.
- Tak? A to ciekawe? Znasz kogoś takiego?
- Masz wspaniałych rodziców, nieco mniej wspaniałego brata... Mógłbyś tyle zrobić. Tyle dobrego, ale nie żyjesz tylko zemstą.
- Oddzieczyczyłem to po Mamusi.
- Serio chcesz to wszystko stracić przez swoją głupia dumę? Przecież i tak przegrasz.
- Cóż za pewność siebie. Niesamowite. Każda normalna istota bała by się do mnie chociażby odezwać a Ty mi grozisz?
- Nie groże. Po prostu ostrzegam.
- Tylko i wyłącznie dlatego, że Cię lubię dam Ci ostanią szansę.
- Dobrze znasz moją odpowiedź.
- Dobrze, to Twoja decyzja, ale wiedz, że się nie będę wachać.
- Ja również. - odpowiedziałam co nie dokońca prawda. Loki obrócił się za Siebie i powiedział.
- Spryciara z Ciebie wiesz?
- Wiem. - powiedziałam i wyszłam z pomieszania. Kiedy wyszłam zobaczyłam moich przyjaciół i rodziców walczących z Gigantami. Chciałam im pomóc, ale powstrzymał mnie głos Lokiego.
- Puście ich. - rozkazał a oni wykonali to zadanie. - Lubię wyzwania. Do zabaczenia MAL. - powiedział z ukłonem a ja zrobiłam to samo.
- Do zobaczenia Lkii.
- Jeszcze się zdziwisz!
- Ty też. - powiedziałam i wszyscy poszliśmy do domu Evie.
![](https://img.wattpad.com/cover/196246964-288-k875437.jpg)
CZYTASZ
Następcy- Walka Mal
FanfictionOd walki z Audrey minęło pół roku. Mal i Ben planują wesele. W królestwie wszystko jest dobrze. Szczęśliwe zakończenie? Nie . Mal musi przejść jeszcze jedną drogę. Diaboliny znajduje sposób jak opamiętywać swoją córkę wbrew jej woli. Mal nie chce mó...