Rozdział 10 - Asgard

426 17 4
                                        

Mal pov*
Wściekła na siebie postanowiłam coś zrobić. Ja jej wybaczę sobie jeżeli jego bliscy też nie wybacza mi jego śmierci. Postanowiłam więc wyruszyć do Asgardu. Wyszłam z domu i przetransportowałam tam się. Kiedy tam się pojawiłam szybko ogarnęłam gdzie jest Odyn. Nie zauważenie poszłam do niego. Kiedy tam weszłam zobaczyłam go na tronie a obok niego stał jego syn Thor. To on pierwszy mnie zauważył.
- Co Ty tu robisz? Nie ważne wyjdź z tąd mój Ojciec nie przyjmuje gości. - powiedział i chciał mnie wywalić jednak Odyn go zatrzymał ruchem ręki.
- Myślę, że nie trudziła by się tak gdyby nie chciała powiedzieć nam czegoś ważnego.
- Kim jesteś? - spytał Thor. - I dlaczego nie klękasz przed moim Ojcem.
- Nie chce rozmawiać z nim o jakichś pierdołach. Chcę porozmawiać z nim normalnie. Więc wybacz klękać nie będę.
- Czy Ty wiesz z kim rozmawiasz? -
- Tak wiem.
- Synu uspokój się proszę. Przedstaw się.
- Nazywam się Mal. Jestem Królowa Aureodonu.
- Przedstaw się raz jeszcze.
- Nazywam się Mal. Jestem Królowa Aureodonu.
- Jeszcze raz.
- Nazywam się Mal. Jestem Królową Aureodonu.
- Przedstaw się jeszcze raz.
- Nazywam się Mal. Jestem córką Diaboliny i Hadesa. Jestem żoną Króla Bena syna Pięknej i Bestii. Królową Auredonu. Jestem przyrodnią siostrą Lokiego. - przedstawiłam a oni spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Loki on...
- Tak wiem. I przyszłam prosić was o przebaczenie. Zrobiłam wszytko co było w mojej mocy jednak nie dałam rady. On mnie uratował. Uratował mnie przed śmiercią i chciałam... Przeprosić, że mi nie udało się zrobić tego samego. Bardzo przepraszam.
- Czyli ty go? - zapytał Odyn jednak ja pokręciłem przecząco głową.
- Nie. On wpadł do wyrwy w podłodze chroniąc mnie przed Lodowymi Olbrzymami.
-  Dlaczego miałbym Ci wierzyć? - zapytał Thor. A ja patrząc na jego młot który leżał obok mnie chwiciłam go i podniosłam a potem podrzuciłam do góry łapiąć go spowrotem. Obróciłam się ponownie w jego stronę i odpowiedziałam.
- Nie musisz. Wcale nie oczekuje tego od Ciebie. - podałam dalej nie rozumiącemu Bogu Piorunów.
- A więc po co tu przyszłaś? - zapytał jego Ojciec.
- Tak jak już mówiłam, przyszłam prosić o przebaczenie. Kiedy Loki umarł, zaczęłam obwiniać się o to, załamałam się i nigdy sobie nie wybaczę jeśli wy też mi tego nie wybaczycie.
- Nigdy nie obwiniaj się o coś czego nie zrobiłaś. Nie zrobiłaś, bo nie mogłaś. Widzę, jak bardzo cierpisz i, że dałabyś wiele aby temu zapobiec.
- Czyli co wybaczysz mil
- Nie mamy Ci czego wybaczać. To jej usta twoja wina. W żadnym razie.
- Tata ma rację. Nie podniosłabyś Miölnihra  gdybyś nie była godna.
- Mal. Musisz przestać obwiniać innych oraz siebie. Czasem dzieją się źle rzeczy na które nie mamy wpływu. Wiem, że to nie łatwe, ale przy wsparciu innych dasz sobie radę. - powiedział Odyn.
- Jest jeden problem.
- Jaki?
- Wszyscy moi bliscy mnie nienawidzą. Byłam wobec nich okropna.
- Nienawiść to bardzo mocne słowo. - przypominał Thor.
- Może i tak. Ale conajmniej jedna znienawidziła mnie ponownie.
- Nie można znienawidzić kogoś z dnia na dzień. - odpowiedział Odyn.
- Abyś się zdziwił.
- Jeśli Cię znienawidziła to jest nielojalną.... - zaczęła Thor.
- Nie. To po prostu ją jestem fatalną osobą. To nie jest jej wina. Tylko moja. I to jak drugi raz.
- Powiedz mi czy chcesz ich odzyskać? - zapytał przybrany Ojciec Lokiego.
- Najbardziej na świecie.
- A więc idź do nich. Szczerze porozmawiaj, jeśli są coś warci to zrozumieją.
- A moi rodzice?
- Jeśli ich kochasz go daj im szansę. Ale tylko jeśli naprawdę zrozumieją swój błąd. Zróbcie wszytko aby już nigdy nie było takiej sytuacji. Jeśli naprawdę ich kochasz to zaufaj im ten ostatni raz.
- Ale ja ufałam im już tyle razy a oni za każdym razem mnie oszukiwali, zostawiali...
- Gdybyś nie chciała im wybaczyć to nie było by tej całej rozmowy. Wiem, że to nie będzie łatwe. Ale widać że tego chcesz.
- Dziękuję. - powiedziałam poczym ruszyłam w stronę wyjścia. - Miło było was poznać.
- Do zobaczenia Mal. - odpowiedzieli jednocześnie. Powróciłam do domu. Uznałam, że lepiej będzie jeśli oni sami zdecydują. Napisałam więc list do Umy która jutro ma urodziny. Nie zdążę kupić jej jakieś wspaniałego prezentu. Więc spakowałam jej kapelusz oraz moją ukochaną kurtkę. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Po tylu latach nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek oddam komuś tą kurtkę. Nie wiem czy będzie chciała że mną rozmawiać. Jutro mija równo 10 lat. Równo 10 od tego kiedy po raz pierwszy dałam jej ten kapelusz. Jeśli Uma nie będzie chciała mnie znać to pójdę porozmwiać z nimi pojutrze. Aby nie niszczyć jej urodzin. Poszłam jeszcze do kwiaciarni i kupiłam jej jakieś kwiaty. Potem poszłam na pocztę i wszystko im powiedziałam. Zobaczymy jutro. Wszytko wtedy się okaże.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz