Rozdział 3 - No jasne!

382 22 11
                                    

Następny dzień
Mal pov*
Leżałam na łóżku próbując czytać jakąś książkę. Do mojego pokoju weszli moi rodzice.
- Nikt nie nauczył pukać?
- Mal porozmawiajmy na spokojnie. - poprosił Ojciec.
- Z wami nie da się rozmawiać na spokojnie. - powiedziałam nawet na nich nie patrząc.
- Mal ogarnij się. Przyszliśmy porozmawiać a Ty zachowujesz się jak małe dziecko.
- Uczę się od was.
- Możesz? - zapytał Ojciec a ja odłożyłam książkę obok siebie i spojrzałam na nich.
- Mogę. A więc co się stało moi drodzy?
- Chcieliśmy Cię.... Przeprosić?
- Pytasz się czy odpowiadasz?
- No przepraszamy. - powiedziała Mama.
- No spoko.
- Spoko? - zapytał Ojciec.
- Tak spoko. Powiedziałam, że nawet się nie zdziwiłam. Spodziewałam się tego po was. Więc nie ma problemu.
- Mal to nie tak my naprawdę się staraliśmy... - zaczął Hades.
- Starałam to się ja. Wy pokłóciliście się przy pierwszej lepszej okazji.
- Ale Ty nie wasz jakie to dla nas trudne. - powiedziała moja Mama a ja się zaśmiałam.
- Przypominam Ci co zrobiłam Umie, że obie się nienawidziłyśmy wiem, że to nie jest łatwe.
- Ale Wy musiałyście się pogodzić! - zaczęła kłócić się Mama.
- No i właśnie o to mi chodzi! Ty nawet nie widzisz, że mi jest ciężko!
- Ty myślisz tylko o sobie!
- Ja?!
- Tak Ty! Nie obchodzi Cię co my czujemy! Zależy Ci tylko na tym abyś Ty była szczęśliwa!
- Nie prawda! Chcę abyście byli szczęśliwi! Tak jak kiedyś!
- To, że Ty nie potrafisz nienawidzić nie znaczy, że każdy jest tak samo słaby!
- Diabolina wystarczy. - powiedział mój Ojciec.
- Uważasz się za niewiadomo kogo! Myślisz, że możesz zrobić wszystko! Myślisz tylko o tym abyś Ty była szczęśliwa i nie obchodzi Cię nikt oprócz Ciebie... Ranisz wszystkich! I użalasz się nad sobą! Nie będę Cię słuchać!

Ja
Mam już dość nie będę starać się.
Ciebie jak i tak nie ogarnę.
Spójrz na siebie teraz i wcześniej.
Razem byliście szczęśliwi przecież.
Nie mogę uwierzyć,
z teraz tak po prostu.
Nienawidzicie się.
To bez sensu jest.

Mama
Najwyraźniej jakoś przyczynę mam.
Przestań się w to wtrącać Mal.
To jej twoja sprawa jest.
Zrozum to wreszcie.

Tata
Wyjątkowo zgadzam się z twoją Mamą.
Tak po prostu stało się.
Nie pasowaliśmy do siebie.
Musisz pogodzić się z tym proszę.
Przestań wreszcie wtrącać się.

Ja
Chcę tylko pomóc wam.
Ale jak chcecie to wasza decyzja.
Jeśli wolicie nienawidzić się to wasza sprawa jest.
Nie będę już starać się.
To bez sensu jest.

Mama
Wreszcie zrozumiałaś.
Przestań się wtrącać.

Tata
To nie jest Twoja sprawa.
Zrozum to mała.

Ja
Jak chcecie mogę cicho być.
Jeśli chcecie mogę nie mówiąc nic.
Jeśli to uszczęśliwi was.
To wasza sprawa.
Jednak tylko jedną prośbę mam.
Przestańcie kłócić się o Mal.

Dokończyłam piosenkę i spojrzałam na nich. Oboje przyglądali się sobie.
- Zapomniałem, że masz tak dobry głos. - powiedział Tata.
- Ty też nie masz najgorszego. - odpowiedziała uśmiechając się szczerze. No jasne! Mam rację!
- Spójrzcie sobie w oczy. - powiedziałam z nadzieją.
- Obiecałaś... - wysyczała Mama.
- Nie powiedziałam, że obiecuję a teraz zmieniłam zdanie.
- Po co? - zapytał Ojciec.
- Jak się nienawidzicie to co to zmieni? - zapytałam a Ojciec wzruszył ramionami i spojrzałam w jej oczy.
- Dobra i co teraz. - zapytał kiedy jego niebieskie tęczówki spotkały zielone oczy mojej Mamy. Przyjrzałam się im dokładniej. Ich źrenice się powiększyły. Pomachałam ręką przed ich twarzami jednak oni dalej nie odrywali od sobie wzroku. Uśmiechnęłam się do nich.
- Naprawdę się nienawidzicię? - jednak oni nie odpowiedzieli tylko ciągle patrzyli na siebie. Zrobiłam im zdjęcie i wysłałam je Umie. Podeszłam do nich i krzyknełam im do ucha. - Halo! - od razu się od siebie oderwali.
- Tak? - zapytała moja Mama.
- Dalej chcecie mi wmawiać, że się nie znosicie.
- Ja no ten.... Byłam po prostu ciekawa... Czego chcesz? - zarumieniła się Mama. O mój Boże moja Mama się zarumieniła! To nie możliwe!
- Acha jasne.
- Tak było! - podchwycił Ojciec który również lekko się zarumienił.
- Ja nie wątpię. - zgodziłam się z nimi ze śmiechem
- No weź mi mówimy prawdę.
- No mówię, że rozumiem.
- Muszę już iść. - powiedziała zmieszana Mama.
- Ja też. - dodał Ojciec.
- Nie zostaniecie na śniadanie?
- Nie miło z twojej strony, ale bardzo się spieszę. - odpowiedział pospiesznie Tata.
- No to pa. - powiedzieli jednoczenie po czym wyszli. Upadłam na łóżko i zacząłem się śmiać jak idiotka. Miałam rację. Szczęśliwa ubrałam moją kurtkę i poszłam do Umy. Ona padnie. Kiedy przyszłam do domu zobaczyłam, że jedzą śniadanie.
- A Ty co nie masz własnego domu? - zapytała ma wejściu Uma.
- Mam, widziałaś zdjęcie które Ci wysłałam?
- Ja nie używam telefonu podczas jedzenia. Jestem dobrze wychowana.
- Tak wogule hej Mal. - przywitała się Evie.
- Część Evie. Ty też nie uwierzysz.
- Co się stało? - zapytała Evie.
- Patrzcie. - pokazałam im zdjęcie na którym moi rodzice patrzą sobie w oczy.
- Co to jest? - zapytała uśmiechnięta Evie.
- Moi rodzice się kochają! - krzyknełam szczęśliwa.
- Oszalałaś już na starość? - zapytała Uma.
- Na serio mówię. Spójrz na nich. Widzisz to? Jak na siebie patrzą?
- Może kiedyś coś do siebie czuli, ale skąd możesz być taka pewna? - zapytała Evie.
- Po porostu to wiem. Żebyś ich zobaczyła. Oni naprawdę się kochają! Wyłaczyli się totalnie. Mama się nawet zarumieniła!
- Okej mogę uwierzyć, że twoi starzy się w sobie zakochali, ale to, że ona się zarumieniła to nie uwierzę. - powiedziała Uma z uśmiechem.
- No to słuchajcie. - wzięłam rozmowę na głośnik.

Rozmowa*
- Hej Tato.
- No tak hej.
- Gdzie jesteś?
- Ja jestem w ...... Parku ja... Pomagam bezdomnym.
- Co Ty bredzisz idioto? Pomagam bezdomnym... - usłyszałam głos mojej Mamy.
- Hej Mamo.
- Co? To nie Diabolina to.... Bezdomna nazywa się.... Lily.
- Acha. Czyli nie jesteś z moją Mamą.
- Oczywiście, że nie! Przecież my się nienawidzimy!
- A to dzisiaj to co?
- Już Ci wyjaśniliśmy. To nie było naprawdę!
- No rzecz jasna.
- Mal! Przestań ją kocham. Nie kocham twojej Mamy!
- No dobra, nie przeszkadzam Ci. Pa Tato.
- No pa. - rozłączyłam się a my wybuchenłyśmy śmiechem.
- Pomagam bezdomnym! - zaczęła śmiać się Uma.
- On powinien nauczyć aktorstwa. - dodałam.
- Dobra już Ci wierzę. - przyznała Evie.
- Ja też. Mal ja po prostu kocham twoją rodzinę. Po prostu kocham. - dodała Uma.
- Ja też Um. Ja też. - odpowiedziałam.

Następcy- Walka Mal      Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz