Rozdział 38

1K 101 28
                                    

[Od tej pory rozdziały będą w poniedziałki i piątki ^^
Miłego czytania 😉]




   Jadłem moją pieczeń i zajmowałem się sam sobą, podczas gdy pomiędzy siedzącym obok mnie Arielem i siedzącą naprzeciw niego anielicą toczyła się zażarta wymiana doświadczeń. Innymi słowy, zostałem totalnie olany, bo nie mam nic do powiedzenia, a nawet jeśli bym miał, to nie dopuściliby mnie do słowa.

   Dlatego w ciszy rozkoszowałem się chrupkimi z zewnątrz pieczonymi ziemniaczkami i rozpływającym się w ustach mięskiem polanym pysznym, mocno przyprawionym sosem. Jednym uchem słuchałem, o czym tam sobie właściwie rozmawiają.

   Z kontekstu wyłapałem, że Layla najwidoczniej zajmuje się czymś, co wymaga od niej podróżowania. W Niebie nie była od dawna i chyba prowadziła jakieś prace daleko w głębi Ziemi Niczyjej. Nie jestem do końca pewien... ale chyba jest kimś w rodzaju... archeologa czy coś. Tak wywnioskowałem z tego, jak pieprzyła o jakichś starych ruinach, które znalazła gdzieś tam... Cholernie interesujące.

   Ariel natomiast opowiadał jej o... no o takich zwyczajnych rzeczach. Chociaż to ona mówiła zdecydowanie najwięcej. Gęba jej się dosłownie nie zamykała. Normalnie nic bym do tego nie miał... ale... problem leży w tym, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że właśnie jestem piątym kołem.

   To miał być mój wspólny dzień z Arielem. Nie chcę go w żaden sposób ograniczać, a zwłaszcza robić mu problemy, gdy chce się spotkać z kimś, kto nie jest mną. Ja sam przecież od czasu do czasu zostawiam Ariela samego i idę pogadać z Mammonem lub którymś z upadłych. Czasem nawet do Gabriel zajrzę. Zawsze daje mi ciasteczka na wynos. Tak więc rozumiem, że Ariel też tego czasem potrzebuje. Spoko. Nie jestem jakiś stuknięty, żeby związać go i zamknąć w piwnicy. Może robić, co chce i kiedy chce. Ufam mu chyba bardziej niż sobie.

   Po prostu miałem nadzieję, że ten dzień skończy się trochę inaczej. No... bo to w sumie była randka co nie? Długi spacer... później mieliśmy zjeść razem obiad... później... moglibyśmy porobić inne... rzeczy. Na przykład przejść się do domu Ariela i... pograć w warcaby.

   Ale nie. Napatoczyła się pani dobra znajoma i cały misterny plan poszedł się jebać. No dobra jestem w stanie to wybaczyć. Trudno. Z tym że siedzę tu z nimi i z jednej strony cholernie nie chce mi się tu być. A z drugiej trochę głupio mi stąd iść, bo... no niby i tak dla nich teraz nie istnieję, ale musiałbym im przerwać i powiedzieć, że sobie idę, a wtedy Ariel zacząłby pytać, dlaczego a ja musiałbym wymyślić jakąś sensowną wymówkę, żeby nie pomyślał, że nie przepadam za jego koleżanką czy coś...

   Dlatego dojem moją pieczeń a później zamówię deser. Wezmę najdroższy. To i tak ona płaci. To kara za pozbawienie mnie tych radosnych chwil, które mogłem spędzić z Arielem w łóżku... grając w warcaby.

   Ta... Mam wrażenie, że ostatnio jestem jakiś niewyżyty. No ale jestem młody. Potrzebuję dużo czułości.

   Wprowadziłem mój plan w życie. Gdy skończyłem jeść główne danie, ręką dałem znak kelnerowi, by podszedł i zamówiłem jeden z droższych deserów. Nawet nie zwrócili na to uwagi. Akurat wspominali sobie jakąś sytuację z dawnych czasów... Chyba z czasów szkolnych.

   Ja też mógłbym opowiedzieć jakąś anegdotkę z czasów szkolnych. Doświadczyłem tam wielu... interesujących rzeczy. Na przykład dzięki liceum wiem... jak smakuje kostka do kibla... Szkoły powinny być nielegalne.

   Gdy przyniesiono mi moje ciasto, byłem jak najbardziej usatysfakcjonowany. Przyznam, że nie miałem zielonego pojęcia, co zamawiam. Postanowiłem dać się zaskoczyć i po prostu wybrałem jeden z najdroższych deserów. Okazało się, że trafiłem dobrze. Dostałem coś w rodzaju bezy przekładanej puszystą delikatnie cytrynową masą i mnóstwem truskawek na wierzchu. Było jednocześnie bardzo słodkie, ale i lekko kwaskowe. Może i porcja nie była największa, ale jak na mój gust w sam raz. Nie dałbym w rady wcisnąć w siebie więcej. Z dwóch powodów. Wcześniejsza porcja mięsa była dość treściwa, a poza tym ciasto było na tyle słodkie, że nie da się zjeść go dużo na raz.

Alexis IVWhere stories live. Discover now