Rozdział 56

1.4K 102 28
                                    

   Więc... po tym, jak wziąłem długą gorącą kąpiel i użyłem tej odrobiny magii leczniczej, którą opanowałem, byłem w stanie się ruszać. Może niezbyt żwawo... ale jednak. Ubrałem się, uporządkowałem sobie wszystko w głowie i postanowiłem, że nadszedł czas by wszystko sobie wyjaśnić.

   Dlatego właśnie przenieśliśmy się do pokoju Ariela. Miał dwa wygodne fotele i nie doznał żadnego uszczerbku. Anioł dalej wydawał się mocno... przybity swoim wczorajszym brakiem kontroli. Siedział w fotelu niemal naprzeciw mnie i skrzętnie unikał mojego wzroku. Westchnąłem ciężko i postanowiłem zrobić pierwszy krok.

- Nie jestem na ciebie zły.

- ... Powinieneś.

- Wcześniej byłem. Teraz... widzę w tym wszystkim i odrobinę własnej winy. Mogłem ci od razu powiedzieć, że... Layla nie jest taka święta, jaką zgrywa.

- Co ci zrobiła? Co powiedziała? Wiem tylko, że... że chyba próbowała... jakoś nas poróżnić.

- O tak. Podejmowała wiele prób i różnych taktyk. Część mnie nawet ją w jakiś sposób podziwia.

- To znaczy, że... Co dokładnie robiła?

- Cóż... odciągała cię ode mnie. To przede wszystkim. Robiła wszystko, byś jak najmniej czasu spędzał ze mną a jak najwięcej z nią. Prowokowała mnie, bym wyszedł w twoich oczach na tego złego. Próbowała mnie przy tobie upokorzyć. No i dawała mi jasno do zrozumienia, że dla twojego dobra powinienem sobie odpuścić. Chcesz znać konkretne przewinienia czy to ci wystarczy?

- Chcę wiedzieć. Nie zauważyłem niczego podejrzanego aż do wczoraj, gdy... próbowała cię bezpośrednio oczernić. Dlatego chcę wiedzieć...

   Zastanowiłem się przez chwilę, po czym wzruszyłem ramionami. Opowiedziałem mu wszystko, zaczynając od rozmowy w bibliotece. Wyjaśniłem, dlaczego nie chciałem mu niczego mówić. Później dokładnie opisałem mu zdarzenie na lodowisku i już bardziej ogólnie to nad rzeką. Pominąłem to, dlaczego chciałem przedostać się na drugą stronę i postanowiłem zachować dla siebie moje wewnętrzne przeżycia. Aczkolwiek wyjaśniłem mu, że w tamtym czasie czułem się odrobinę odrzucony.

   Wytłumaczyłem mu także jaką rolę w tym wszystkim odegrał Mammon. Chociaż... sam nie byłem do końca pewien, jak powinienem go traktować. Powiedziałem, że upadły wysłuchał mnie, pocieszył, dał odrobinę wiary w siebie. Oczywiście całkowicie pominąłem ten fragment o tym, jak pożyczył mi koszulę nocną i dał kilka rad dotyczących... uwodzenia.

   Pobieżnie też zarysowałem wczorajszą sytuację. Skupiłem się na tym, jak Mammon zaprowadził mnie do ogrodu, a później tylko w wielkim skrócie i uproszczeniu stwierdziłem, że nie poinformował mnie o swoim planie, który najwidoczniej polegał na wzbudzeniu w Arielu zazdrości.

   Anioł cały czas słuchał w ciszy i skupieniu, jakby analizował każde słowo. Gdy skończyłem, zapadła chwila ciszy nim się odezwał.

- Przepraszam Sky... nie zauważyłem niczego. Ja... miałem klapki na oczach. Po prostu... nie spodziewałem się po niej czegoś... czegoś takiego. Zdaję sobie sprawę z jej wad. Wiem, jaka potrafi być. Jednak... myślałem... byłem pewien, że między nami wszystko skończone. Byłem przekonany, że czuje do mnie to samo co ja do niej. Nie spodziewałem się, że... że ona nadal w jakiś sposób mnie kocha. Nie dostrzegałem oczywistych sygnałów. Myślałem, że po prostu... jesteś odrobinę zazdrosny i zaborczy. Wiesz ja... ja jestem... byłem... bardzo pewny twoich uczuć. Mam przez to na myśli, że... gdy nie ma mnie przy tobie... nie obawiam się, że jesteś z kimś innym. Owszem czasem czuję ukłucia zazdrości... ale zawsze dominuje przekonanie, że... że mnie nie zostawisz. Nie wiem skąd, ale... po prostu tak czuję. I... wydaje mi się, że za bardzo opierałem się na tym przekonaniu. Gdy wczoraj zobaczyłem cię z Mammonem... mój świat się zawalił. Byłem tak bardzo przeświadczony, że jesteś mój, iż nie czułem obawy, że ktoś mi ciebie zabierze, aż nagle widzę... coś takiego. Zmierzam do tego, że... wczoraj uświadomiłem sobie wiele rzeczy. W tamtym ogrodzie i później także. Nie powinienem był tak myśleć. Nie powinienem... brać za pewnik tego, że będziesz chciał stać u mojego boku. Powinienem bardziej się starać, byś pozwolił mnie stać u swojego. Kocham cię. Nie jestem doskonały i wiem, że popełniłem wiele błędów i wiele pewnie jeszcze popełnię... ale mam nadzieję, że wybaczysz mi... pomożesz mi stać się lepszym i... też będziesz mnie kochał.

Alexis IVWhere stories live. Discover now