Rozdział 66

1.3K 115 30
                                        


   Słyszałem... głosy... ale nie byłem w stanie ich zrozumieć. Jakbym znajdował się głęboko pod wodą. Były przytłumione i niewyraźne... ale... znajome. Chyba... krzyczeli... kłócili się... nie wiem...

   Było ciemno... wydaje mi się, że... spałem... ale nie byłem pewien. Nie mogłem otworzyć oczu... nie mogłem się poruszyć... przez chwilę czułem jednak przyjemne ciepło na całym moim ciele. W końcu głosy ucichły...

***

   Otworzyłem oczy i zamrugałem kilkakrotnie. Światło... bolało. Moje oczy...

   Chwile zajęło mi przyzwyczajenie ich do tej jasności. W każdym razie... nie kojarzyłem tego sufitu.

   Powoli usiadłem, ignorując zawroty głowy. Znajdowałem się w ładnym, niewielkim pokoiku. Dominowały tu biel i delikatne pastelowe kolory. Leżałem na jednoosobowym łóżku ustawionym pod oknem. Oprócz tego znajdowała się tu tylko spora dwudrzwiowa szafa oraz biurko ustawione po drugiej stronie niewielkiego pomieszczenia. Siedział przy nim mój wuj, z tym że krzesło miał ustawione bokiem do mebla. Spoglądał na mnie ze średnim zainteresowaniem. Ogólnie wyglądał... nie na miejscu. Wśród tych białych mebli... kwiecistych firanek na oknie, pastelowo błękitnych ścian...

- Obudziłeś się.

- ... Na to wygląda.

- Narobiłeś trochę zamieszania.

- Tym, że spałem.

- Tak. Bo tak się składa, że spałeś trzy dni.

- ... Trzy... dni.

- Długa drzemka.

- ... Co... co się stało?

- Może ty nam wszystkim powiesz? Twój chłopak trochę nam opowiedział, ale z chęcią usłyszymy twoją wersję. Jeśli jednak pytasz o konkretny powód twojej długiej drzemki... Miałeś poważne rany. Prawie się wykrwawiłeś. Uzdrowiciele leczą rany, ale nie wyprodukują dla ciebie krwi. Mogą tylko pobudzić organizm do jej szybszej produkcji. Tak więc... po pierwsze twój organizm był wycieńczony próbą utrzymania cię przy życiu. Głównym jednak powodem było to, że wysuszyłeś się do czysta z magii. Gdyby nie te wciąż ukryte gdzieś w tobie rezerwy to pewnie byś się zabił. Spałeś, bo twój organizm musiał odnawiać krew i siłę magiczną... a to trochę dużo na raz. Dlatego... wyłączył całą resztę, by nie przeszkadzała. Tak w uproszczeniu.

- Gdzie Ariel?

- W Kapitolu. Biega i załatwia bałagan, który zostawiłeś. Rozumiesz... trup... liczne dowody i wskazówki co do poczynań naszych wrogów.

- Jak to?

   Samael posłał mi udręczone spojrzenie i westchnął ciężko.

- Ta kobieta... Layla, a także jej ojciec Barachiel współpracowali z Abaddonem. Przeszukano ich dom i znaleziono kilka rzeczy. Wygląda na to, że naprawdę czegoś szukali, ale... większość informacji, które podali, była fałszywa. Nie znam szczegółów. Zapytaj swojego chłoptasia. Tak się składa, że kiedy spałeś, nieźle podniósł swój status.

- Ariel... co zrobił?

- ... Kontaktujesz czy może jeszcze średnio? Jesteś pewien, że nie chcesz jeszcze pospać? Dzień... dwa... może z tydzień?

   Postarałem się zrobić poważną, gniewną minę, ale Samael nie wyglądał na poruszonego. Uniósł tylko delikatnie jedną brew, ale postanowił łaskawie mnie oświecić.

- Zafiel dowiedziała się, że Ariel próbuje wrócić na swoje poprzednie stanowisko. Złożyła mu więc propozycję nie do odrzucenia. Zaproponowała mu dołączenie do Virtui. Na nienajniższym szczeblu i chwilowo na... powiedzmy, że okres próbny. Mimo wszystko to dość wysoki awans.

Alexis IVWhere stories live. Discover now