Rozdział 36

1.3K 104 15
                                    

[Nie pytajcie mnie skąd ten rozdział. Sama nie wiem 🤔]



   Belzebub ostatecznie nie dał mi jakiejś konkretnej rady. Pokazałem mu, jak mi idzie i stwierdził jedynie, że jestem na dobrej drodze. Muszę tylko więcej trenować. I jeszcze trenować. A poza tym to jeszcze trochę potrenować. Także... zapowiadają się niezwykle fascynujące popołudnia.

   W każdym razie dzisiaj planowałem już sobie odpuścić. Przerwy i odpoczynek także są niezwykle ważne. Zamierzałem wrócić do mojego pokoju, spędzić trochę czasu z Arielem. Co prawda wypełnia tam sobie jakieś papierki, ale zawsze twierdzi, że mu w tym nie przeszkadzam.

   Gdy przechodziłem przez jeden z korytarzy, kątem okaz zauważyłem coś w oknie. Z ciekawością podszedłem do niego, mając nadzieję, że nie skończy się to źle. Z jakiegoś powodu to, co zobaczyłem, bardzo mnie zaskoczyło. Sam nie wiem dlaczego. W końcu w Niebie także mają pory roku... no ale to chyba lekka przesada.

   Kwiaty, krzewy i zielona trawa rosły sobie bez przeszkód. Powiedziałbym, że całość wyglądała jak kraina wiecznej wiosny lub lata. A mimo to... mimo zielonych liści na drzewach... padał śnieg. Najprawdziwszy śnieg! Tysiące drobnych płatków powoli opadało na ziemię. Wirowały przy tym w powietrzu niczym w jakimś osobliwym tańcu.

   Ostatnie metry do mojego pokoju pokonałem biegiem. Wpadłem do środka z szerokim uśmiechem na ustach. Zupełnie jak małe dziecko. Ale co tam!

- Ariel śnieg!

   Anioł stał przy szklanych drzwiach prowadzących na balkon. On też musiał oglądać padający na zewnątrz śnieg. Gdy jednak wparowałem do środka z dzikim okrzykiem, spojrzał na mnie i odwzajemnił mój uśmiech.

- Tak... wygląda na to, że zima w końcu przyszła.

- A gdzie jesień!?

- Nasza kraina ma łagodny klimat. Ale powodem twojego zdziwienia jest nasza flora. W ludzkim świecie rośliny umierają jesienią z powodu obniżenia temperatury. Jednak roślinność w Niebie tak jak każda żywa istota jest wypełniona magią. Większość gatunków gromadzi ją przez cieplejszy okres, a następnie wykorzystuje zimą. Liście zmieniają odcień, jednak nie jest to drastyczna zmiana. Magia chroni je i pozwala przetrwać mróz. Dlatego mimo śniegu, roślinność kwitnie.

- Wy i ten wasz magiczny szajs...

- Będziesz mówił inaczej na obchodach Początku Zimy.

- Słucham? Mów dalej... zaintrygowałeś mnie.

- Dokładnie trzydzieści dni po pierwszym śniegu organizujemy huczne obchody Początku Zimy. To dlatego, że jej początek jest dla nas... czymś w rodzaju nowego roku u ludzi. To początek kolejnego cyklu. Jeśli podobało ci się Równonoc... to mam dla ciebie dobrą wiadomość. Obchody trwają dziesięć dni. A każdy z nich to jakaś tradycja. Pleciemy wianki z pierwszych zimowych kwiatów, organizujemy tańce... Każdy dzień obchodzimy nieco inaczej... ale jednocześnie każdy to świetna zabawa. Tak naprawdę równonoc to taka zapowiedź tego, że zbliża się Początek Zimy. Nawet Rada będzie świętować i na czas tych dziesięciu dni ograniczy swoje obowiązki do minimum. Pory roku w Niebie trwają długo. To zazwyczaj jakieś... pół roku. Tak więc rozumiesz, że raz na dwa lata każdy chce porządnie świętować.

- Więc w sumie został jeszcze miesiąc do rozpoczęcia tego waszego święta.

- Tak, ale przygotowania zajmą wiele czasu. Zwłaszcza teraz. W końcu święto Równonocy... cóż jak sam wiesz, nie skończyło się zbyt dobrze. Tym razem Rada będzie musiała skupić się w dużej mierze na zapewnieniu wszystkim bezpieczeństwa.

Alexis IVWhere stories live. Discover now