- Ale ja naprawdę nic nie czuję.
- Zapewne dlatego, że się nie skupiasz.
- Skupiam się! Po prostu... nie mogę!
Belzebub spoglądał na mnie sceptycznie. Wybierając się na trening, nie spodziewałem się, że od samego początku będzie szło tak opornie. Jak idiota od dwudziestu minut wpatrywałem się we własny cień i próbowałem poczuć to „coś". To uczucie, gdy chwytasz skrawek magii. Ja jednak nie czułem nic. Kompletnie. Nie wspomnę też o tym, że odzwyczaiłem się od wstawania tak wcześnie, więc byłem odrobinę martwy. O tej godzinie powinno się jeszcze spać, a nie męczyć nad jakimś magicznym szajsem. No ale w sumie sam się o to prosiłem. Jestem cholernym masochistą.
- Jak do tej pory uczyłeś się i używałeś magii?
No właśnie. Jak ja się jej do tej pory uczyłem? Jakoś tak zawsze szło łatwiej... Spróbowałem przypomnieć sobie, jak to było po raz pierwszy.
- Więc... zazwyczaj... Och! Już wiem! Gdy po raz pierwszy używałem magii leczniczej, po prostu odtwarzałem to, co czułem, gdy Ariel jej na mnie używał.
- ... Dobrze. Mam pewien pomysł. Spróbujemy zrobić to w ten sam sposób. Podejdź do mnie.
Posłusznie zbliżyłem się do upadłego. Belzebub dalej wzbudzał we mnie lekki niepokój swoim wyjątkowo mrocznym wyglądem i aurą. Po prostu... no on tak naprawdę jako jedyny z jego kolorowej grupki wygląda, jak upadły anioł, mroczna, potężna istota. Asmodeusz jeszcze się odrobinę odznacza swoimi szkarłatnymi tęczówkami. No ale on się przynajmniej uśmiecha.
Przestałem rozmyślać nad nieistotnymi sprawami i na powrót skupiłem się na tym, co dzieje się wokół mnie. Mężczyzna uniósł dłoń i delikatnie wyciągnął ją w moją stronę. Jak na zawołanie coś w rodzaju czarnej nici delikatnie oplotło moje ciało. Nie czułem ich. Jedynie owinęły się wokół mnie delikatnie, nie zaciskały się na moim ciele. To było jak... coś zimnego, a jednocześnie lekkiego i niestałego. Dziwne uczcie. Trochę jak... powiew zimnego powietrza. Nie czułem ich bezpośrednio. To było bardziej tak, jakbym czuł bijącą od nich energię lub jakby one same w sobie nie były materialne.
Belzebub po chwili przestał używać swojej magii, a gdy nici zniknęły, posłał mi pytające spojrzenie.
- Więc?
- Spróbuję. Wydaje mi się... że teraz jakby... wiem czego szukać.
- Możliwe, że to wynik twojego braku naturalnych predyspozycji. W moim przypadku magia cienia po prostu sama ze mnie wychodziła. Nie musiałem się starać. To było naturalne. Ty natomiast nie masz arkanu, który byłby twój. Twoja moc jest czysta. Jednak dzięki temu może przybrać dowolną formę. Moja przybiera naturalną dla siebie barwę. Twoja w swojej naturalnej formie nie ma barwy. To dość intrygujące. Skoro nie ma barwy, musisz sam jej jakąś nadać.
- Ta... to miałoby sens. Tak samo było z testem, któremu poddały mnie Hekate i Amdusias. Przedmioty, na których używałem mojej mocy, miały już zwartą w sobie odrobię magii, a moja pewnie sama się do niej dopasowywała.
- W takim wypadku... weź to. Miałem dać ci to nieco później... ale najwyraźniej przyda się wcześniej, niż sądziłem.
Belzebub wyciągnął z kieszeni niewielki pierścień. Wziąłem go i przyjrzałem mu się. Była to prosta obrączka wykonana... chyba nie z metalu a z jakiegoś czarnego kamienia. Wyglądała odrobinę jak obsydian. Żadnych ozdób. Chociaż... na wewnętrznej stronie zauważyłem jakieś runy.
- Co to takiego?
- Lucyfer, Mammon i Asmodeusz także otrzymali ode mnie podobne. Jest w nich odrobina mojej mocy. Pomyślałem, że tobie także może się przydać a teraz... nawet jeszcze bardziej. Skup się na dostrojeniu swojej magii do tej w pierścieniu. W ten sposób będzie ci łatwiej używać magii cienia. Jeśli zaś chodzi o jego pierwotne przeznaczenie... może ci kiedyś uratować skórę. Jeśli znajdziesz się w sytuacji zagrożenia, a żadna moc nie będzie blokować zaklęcia wplecionego w pierścień, będziesz mógł dać mi sygnał. W skrócie wystarczy, że skupisz się na magii pierścienia i ją uwolnisz, a ja to odczuję, będę mógł przenieść się w miejsce, w którym się on znajduje i szybko przenieść cię na pewną odległość. Niestety ma to swoje ograniczenia. Nie będzie czasu na zadawanie pytań. Zaklęcie to mocno osłabia mnie na dłuższą chwilę więc by uniknąć hipotetycznej walki, od razu cię przeniosę.
YOU ARE READING
Alexis IV
FantasyKolejna część przygód Sky'a (pół anioła - pół upadłego) oraz jego 'anioła stróża' Ariela.