Rozdział 62.5 cz 3/3

1.5K 101 44
                                    


- ... Nie... Nie nienawidzę cię.

- ... Więc co do mnie czujesz, skoro nie jest to nienawiść?

   Michael otworzył delikatnie usta, ale nie odpowiedział. Wydawał się... naprawdę nad tym zastanawiać. A skoro nad tym myślał to... znaczy, że może sam tego nie wie. Jednak skoro nie nienawidzi mnie... to znaczy, że przynajmniej mnie znosi. Moją osobowość. Moją porywczość, arogancję i... to wszystko, czym jestem.

   A więc nie powinien się dziwić moim działaniom. Nie powinien ich znienawidzić czyż nie? Zresztą... dlaczego się właściwie waham? Ja zawsze robię to, co chcę. Biorę to, co chcę. Nie inaczej tym razem.

   Przysunąłem się bliżej Michaela, a ten posłał mi jedynie zaciekawione spojrzenie. Był taki... nieostrożny. Dlatego z łatwością wpiłem się w jego usta. Poczułem, jak jego ciało sztywnieje, ale nie odsunął się. Przesunąłem językiem po jego wargach, próbując pogłębić pocałunek i ku mojemu zaskoczeniu rozchylił delikatnie usta, a ja natychmiast to wykorzystałem.

   Objąłem go i przyciągnąłem do siebie. Wplotłem dłoń w jego długie włosy, a drugą chwyciłem go mocno w talii. Michael topniał pod moim dotykiem. Poddał się całkowicie. Zamknął oczy i w pełni odwzajemnił pocałunek.

   To był najlepszy pocałunek w moim długim życiu. Miałem wielu mężczyzn i kobiety. Cholera nawet Mammona, któremu nikt nie dorównywał techniką. A jednak nigdy dotąd nie czułem czegoś... takiego. Takiego gorąca jakbym płonął żywcem, ale zamiast bólu czułem przyjemność, podekscytowanie, żądzę... głód.

   W końcu przerwałem pocałunek. Michael oddychał ciężko. Ewidentnie nie był przyzwyczajony do pocałunków, a przynajmniej nie do tak namiętnych. Cieszyło mnie to.

   Nie odsunąłem się od niego. Zamiast tego przysunąłem twarz do jego szyi i zacząłem delikatnie całować. Anioł wygiął się, dając mi lepszy dostęp, a ja myślałem, że oszaleję.

   Dlaczego? Dlaczego mi na to pozwala? Myśli, że to mi wystarczy? Że dam radę się powstrzymać? Nie chciałem o tym myśleć. Michael jest tu w moich ramionach i nie protestuje. Wręcz przeciwnie jego ciało zdaje się domagać więcej... Nie jestem na tyle dobry, by nie skorzystać z tej okazji.

   Przygryzłem delikatnie jego skórę, po czym przejechałem językiem aż po linię szczęki, gdzie złożyłem kilka drobnych pocałunków, na które mężczyzna zareagował cichym westchnięciem. Dosyć. Zrobimy to porządnie.

   Wstałem i złapałem go mocno, unosząc do góry. Nie spodziewałem się, że kiedyś będę niósł jak księżniczkę mężczyznę mojego wzrostu i postury. A tu proszę. Michael moja piękna księżniczka.

   Ruszyłem na piętro, gdzie spodziewałem się znaleźć sypialnię. I była tu. Dość przestronna. Niespecjalnie duża, ale było tu jedynie spore łoże więc było luźno.

   Miękka wykładzina była w kolorze głębokiego brązu a ściany w kolorze kości słoniowej były zdobione rysunkami przedstawiającymi wspinający się po nich bluszcz. Większość sufitu zajmował świetlik.

   Michael naprawdę nie przepadał za zamkniętymi przestrzeniami. Wolał zasypiać w przeświadczeniu, że nad nim znajduje się nocne niebo.

   Ułożyłem go na łóżku i pocałowałem. Ku memu zadowoleniu objął mnie i przyciągnął do siebie. Zacząłem zdejmować z siebie moją czarną koszulę, nie przerywając pocałunków. Odrzuciłem ją na bok i wziąłem się za rozbieranie mojego partnera. Rozwiązałem sznureczek przy dekolcie jego tuniki i szybko ją z niego ściągnąłem.

   Miałem rację. Michael ma piękne ciało. Zawsze był wysportowany, ale teraz jego ciało było... doroślejsze. Gdy ostatnio go widziałem, przebierał się po treningu i tak jak ja był jeszcze chłopcem. Teraz... teraz był jeszcze seksowniejszy.

Alexis IVWhere stories live. Discover now