Rozdział 62.5 cz 2/3

1.1K 93 19
                                    

- Chcesz się czegoś napić?

- A masz coś, co zawiera przynajmniej śladowe ilości alkoholu?

- A więc wino?

- Naprawdę? Masz coś, co zawiera alkohol?

- Cóż... rzadko piję... ale czasem zdarza mi się wypić lampkę wina przed snem.

- W takim razie z chęcią skosztuję, w czym się lubujesz.

   Michael zniknął, zostawiając mnie samego w przestronnym salonie. Usiadłem na wygodnej sofie i powstrzymałem chęć położenia nóg na stoliku do kawy. Byłem pewien, że raczej by mu się to nie spodobało. Rozejrzałem się więc po wnętrzu, napawając się tym widokiem.

   A więc to tak mieszka Michael... ładnie. Dominowały tu głównie odcienie beżu, biel oraz odrobina ciemnego brązu. Anioł ewidentnie cenił przestronność, gdyż pomieszczenie było duże, ale dość puste. Nie zdziwiło mnie to, jak minimalistycznie jest wystrojone. Nie było tu wiele. Kominek. Regał na książki i kilka roślin doniczkowych. Zaskoczyło mnie to, że wystrój wydawał się bardzo nowoczesny. Jakby zaciągnął nieco inspiracji z ludzkiego stylu.

   Cała ściana naprzeciw mnie była szklana i prowadziła do ogrodu. Korytarze były raczej krótkie i dość niepotrzebnie szerokie a do kuchni nie prowadziły drzwi, tylko łuk szerokości drzwi dwudrzwiowych. Sufit był wysokości półtora piętra.

   Doszedłem do wniosku, że Michael najwyraźniej z wiekiem nie wyzbył się niechęci do małych pomieszczeń. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że trochę mu się pogorszyło. Ciekawe... Nie miałem jednak czasu, by głębiej się nad tym zastanowić, gdyż gospodarz wrócił z dwoma szklanymi kieliszkami i winem. Usiadł po drugiej stronie sofy i nalał nam obu. Skosztowałem odrobinę i uśmiechnąłem się z zadowoleniem.

- No, no... masz całkiem dobry gust.

- Wiem, że lubisz wina, więc wybrałem to, które uważam za najlepsze.

- Cóż... zdecydowanie popieram twój wybór.

- Cieszę się, że dogodziłem twojemu wykwintnemu podniebieniu.

- Ależ czy ja wyczuwam nutkę... sarkazmu?

- Najwyraźniej spędzanie z tobą czasu nie działa na mnie zbyt dobrze.

   Michael uśmiechnął się delikatnie i upił kilka łyków wina. Nie pamiętam, kiedy ostatnio prowadziliśmy tak luźną konwersację. Hm... nie wiem, czy kiedykolwiek prowadziliśmy tak luźną konwersację.

- Ładny dom. Przyznam się, że spodziewałem się czegoś bardziej... skromnego. Wnętrze do ciebie pasuje, ale... dwupiętrowa willa... z ogrodem. To zaskoczenie.

- Ja... sam pewnie wybrałbym coś mniejszego, ale... mimo że nie lubię zbytniego przepychu, lepiej czuję się w nieco bardziej... otwartych przestrzeniach.

- Jest gorzej?

   Anioł spojrzał na mnie, ale nie był zaskoczony moim pytaniem. Wiedział, o co mi chodzi i ewidentnie nie był zbyt zadowolony, że rozmowa potoczyła się w tym kierunku. Jednak... ku memu zaskoczeniu nie zmienił tematu, nie uciął go... po prostu odpowiedział.

- Chyba... chyba nie. Sam nie wiem. Wydaje mi się, że w pewnym sensie jest lepiej. To nie tak, że nie mogę przebywać w małych pomieszczeniach. Po prostu... tak jest mi łatwiej. Mój apartament w Kapitolu jest niewielki. Moja sypialnia jest tam mała i dość ciasna a mimo to mogę tam przebywać. Niemniej... czuję się tam dość niekomfortowo. Jestem... spięty, nerwowy i odrobinę mniej... pewny siebie. Zazwyczaj w żaden sposób mi to nie przeszkadza, a jednak czasem jest odrobinę... uciążliwe.

Alexis IVWhere stories live. Discover now