rozdział 3

3.3K 137 20
                                    

Minęły dwa tygodnie. Muszę się spotkać z tymi facetami, którzy pożyczyli mu pieniądze. Kazałam bratu podać mi miejsce i czas spotkania i pojechałam. Jemu powiedziałam, żeby został w domu. Wsiadłam w autobus i podjechałam najbliżej jak mogłam. Zdziwiłam się, gdy ulica, na którą miałam pójść była praktycznie w centrum. Myślałam, że tacy ludzie wolą raczej ciemne uliczni na zadupiu, gdzie nie ma w ogóle ludzi. Włączyłam GPS, aby dotrzeć na miejsce spotkania. Nie patrzyłam przed siebie tylko w telefon. Gdy zauważyłam, że jestem na miejscu, podniosłam głowę. Może centrum, ale ciemna uliczka się znalazła. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo tam nie było. Zaczęłam się zastanawiać czy na pewno trafiłam w dobre miejsce. Wydawało mi się, że ludzie, którzy chcą odzyskać pieniądze będą punktualni.

- Ulala. - usłyszałam za sobą męski głos. O wilku mowa. Odwróciłam się w tamtą stronę. Stało za mną dwóch facetów. Dosyć postawnych facetów.

- To od was mój brat, Yoojoon, pożyczył pieniądze? - zapytałam prosto z mostu, udając nieustraszoną. Udając. W środku się trzęsłam jak galareta. W każdej chwili mogli mi coś zrobić. Pójście samej w takie miejsce, żeby się spotkać z takimi ludźmi, było z mojej strony bardzo lekkomyślne.

- A ty to? - zapytała jeden z nich podchodząc zdecydowanie za blisko mnie. Jego dłoń zaczęła dotykać mojego policzka. Szybko się odsunęłam.

- Nie musisz wiedzieć. Zapytam jeszcze raz. Czy to od was pożyczył pieniądze czy nie? - zapytałam twardo, chociaż nie czułam się pewnie. Dalej czułam ślad po jego ohydnej dłoni na moim policzku. Miałam ochotę się wzdrygnąć, ale to by ich pewnie rozwścieczyło.

- Tak. Przyniosłaś pieniądze? - zapytał drugi. Wyglądał na bardziej ogarniętego, choć pewność nie miałam. Wyciągnęłam z torebki 1,5mln won.

- Resztę dostaniecie później. - powiedziałam podając im pieniądze.

- Resztę? - zadrwił. - Nie tak się umawialiśmy z twoim bratem. Albo całość, albo... - przerwał i zaczął obserwując moje ciało. - Myślę, że możemy to inaczej załatwić. Jeśli nie chcesz, żeby twojemu bratu stała się krzywda, wydaje mi się, że jest na to sposób. - powiedział oblizując usta.

- Jesteś obrzydliwy. - powiedziałam krzywiąc się. - Tylko mnie dotkniesz, a pożałujesz. Resztę dostaniecie później. - powiedziałam podając mu pieniądze i zaczęłam od nich odchodzić, mając nadzieję, że uda mi się jakoś uciec.

- Nie tak się umawialiśmy. - usłyszałam za sobą i poczułam mocne szarpnięcie.

- Masz mnie w tej chwili puścić. - powiedziałam przez zęby, gdy ten popchnął mnie na ścianę. Uderzyłam plecami w twardą nawierzchnie. Miałam wrażenie, że zostanie na nich siniak albo jakieś zadrapanie.

- Spokojnie, laleczko. Nie musisz się tak rzucać. Odbierzemy tylko to, co należne. - zaśmiał się zbliżając do mnie. Położył obie dłonie na ścianie obok mojej głowy.

- Czyli co? Wykorzystacie mnie za 500 tyś.won? - zapytałam się śmiejąc drwiąco.

- Macie i zabierajcie się stąd. - usłyszałam z boku, a na ziemię obok nas upadły pieniądze. Spojrzałam zszokowana na mężczyznę, który stał jakieś trzy metry od nas. Nie widziałam jego twarzy, stał pod słońce. Widziałam tylko dosyć umięśnioną sylwetkę.

- Zbieramy się. - usłyszałam od jednego z nich i odeszli. Zaczesałam włosy do tyłu. Ta sytuacja nie należała do najlepszych.
Mężczyzna do mnie podszedł. Spojrzałam na chłopaka. Był młody, może trochę starszy ode mnie.

- Daj mi numer telefonu. Oddam ci te pieniądze. - powiedziałam szybko i podałam mu swoją komórkę. Nie chciałam być nikomu dłużna.

- Mogłaś pomyśleć o tym zanim pożyczyłaś od nich pieniądze. - zadrwił ze mnie i zabrałam ode mnie telefon wpisując swój numer. Widziałam jak wysyła do siebie sygnał i oddał mi telefon. Zapisałam go sobie jako 500tyś. won.

- Nie ja pożyczyłam od nich pieniądze. - powiedziałam mrużąc oczy. Kiedy do mnie podszedł, zaczął wydawać mi się znajomy. Zaczęłam mu się przyglądać, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd mogę go znać.

- To ty. - powiedział zszokowany wskazując na mnie palcem.

- Ja? - zapytałam zdziwiona, a później przypomniałam sobie jak prawie zostałam przejechana przez samochód. Jego samochód. - Ja. - westchnęłam.

- Kolejny raz cię uratowałem. - zaśmiał się. Nie był to zbyt radosny śmiech - Myślę, że coś mi się za to należy. - powiedział zbliżając się do mnie.

- Wcale nie musiałeś mnie ratować. Mogłeś równie dobrze odejść stąd jak każdy normalny, przeciętny człowiek. - powiedziałam i odeszłam od niego.

- To już nie potrzebny ci mój numer telefonu? - zaśmiał się za mną.

- Już nie. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i przyspieszyłam kroku. Miałam go dość, a spędziłam z nim maksymalnie dwie minuty. Przynajmniej mam z głowy tamtym facetów. Szkoda tylko, że musiałam oddać tyle pieniędzy, właściwie za darmo. Miałam inne plany co do tych pieniędzy. Chciałam w końcu kupić sobie jakiś samochód. Nie musi być nie wiadomo jak drogi. Po prostu, żeby jeździł i miał to coś w sobie.

- Noona? - usłyszałam niepewny głos brata, który ostrożnie wyjrzał do holu.

- Załatwione. - powiedziałam i ściągnęłam buty.

- Dziękuję. - powiedział i z całej siły mnie przytulił. - Kiedy mamy oddać im resztę?

- Nie musimy. - powiedziałam bez emocji. Byłam szczęśliwa, ale jednocześnie wściekła.

- Jak to nie musimy? Zrobili ci coś? - zapytał zszokowany brat. Wyglądał na zestresowanego.

- Nic mi nie zrobili. Jakiś gościu przechodził obok i oddał resztę. - powiedziałam siadając na kanapie. - I nie. Nie mam zamiaru mu się odwdzięczać. - powiedziałam, gdy brat już chciał się odezwać.

- Ale trzeba mu jakoś oddać te pieniądze.

- Yoojoonah. On pewnie ma tyle pieniędzy, że jemu to różnicy nie zrobi. - powiedziałam przypominając sobie jego samochód.

- To tym bardziej powinnaś mu się odwdzięczyć! - krzyknął mój brat.

- Nie przeginaj, młody. - powiedziałam mrużąc oczy.

- Fajnie byłoby mieć bogatego szwagra. - powiedział wzruszając ramionami. Spojrzałam na niego i strzeliłam go w tył głowy.

- Nie będę się z nim spotykać. - powiedziałam pewnie i wstałam z kanapy idąc do swojego pokoju.

Everything Is Changing. // Jeongguk (2020)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz