Prolog.

3.3K 147 75
                                    

Korekta!

**

Westchnąłem i poprawiłem niesforne loki, które ciągle wpadały mi na oczy. Mijała dziesiąta godzina mojej pracy. Kiedyś czytałem, że norma to osiem. W takim razie, co ja jeszcze robiłem w studiu z aparatem w ręku? Ach, no tak. Zdjęcia do kolejnego magazynu. Jedynym plusem były zarobki. Na to nie narzekałem.

— Evans, jeżeli jeszcze raz mrugniesz, jak będę robić zdjęcie, to wywalę cię stąd i za dzisiaj nie dostaniesz pieniędzy. Czy ja muszę zadzwonić do twojego szefa i poinformować go o tym?

Spojrzała na mnie zaskoczona. Naprawdę byłem już zmęczony. Oczywiście — to ja byłem sam sobie szefem i mogłem zarządzić koniec pracy na dziś. Zdjęcia do magazynu były potrzebne na jutro, a my robiliśmy je od trzech dni. Modelki ze mną nie współpracowały. Parę razy miałem ochotę zwinąć sprzęt i odmówić tej sesji, ale te wszystkie dolary odleciałby ode mnie.

— Jeszcze godzina. Obiecuję. Zrobię jeszcze parę zdjęć i pójdziemy zobaczyć efekty, dobrze? — Zapytałem grupkę przede mną. — Też jestem głodny, zmęczony, chciałbym być w domu. Zróbmy to szybko.

Cóż, z godziny zrobiły się dwie. Modelki poszły do garderoby, a ja musiałem wybrać te najlepsze ujęcia. Potrzebowaliśmy tylko dziesięciu zdjęć. I jednego fenomenalnego zdjęcia na okładkę. Przycisnąłem palce do skroni i zacząłem modlić się, aby kolejne fotografie były dobre. Nie miałem ochotę na powtórkę z rozrywki. Odetchnąłem z ulgą, kiedy jeden z pracowników magazynów wskazał na parę 'dobrych' ujęć. Dla mnie nie były wystarczające, ale nie mogłem się kłócić. Ja tylko pstrykałem zdjęcia. Kolejną godzinę później, wyszedłem i mogłem pojechać do hotelu. Niektóre sesje wymagały przemieszczenia się, a tym razem byłem w Rzymie. Nie zdążyłem zobaczyć, chociażby Koloseum. Od rana do wieczora spędzałem czas w pracy. Ciszę w samochodzie przerwał mój dzwonek w telefonie. Westchnąłem i spojrzałem na wyświetlacz. Niall, mój przyjaciel i asystent w jednym. Przesunąłem zieloną słuchawkę w prawo.

— Co tam, Niall?

— Wracasz już? Mam dla ciebie nową umowę. Może nie będziesz z niej szczęśliwy, ale pieniądze...

— Rozumiem Niall. Zamówisz mi kolację? Nic nie jadłem od rana — powiedziałem i ugryzłem się w język. Jezu, Harry. Po co to mówiłeś?!

— Harry! Praca to nie wszystko! Nie możesz zapominać, jeść!

— Nie dramatyzuj, blond księżniczko. Zdjęcia musiały być na jutro. Zamów mi pizzę i coś mocnego do picia, abym szybciej zasnął.

— Jasne. Jedź bezpiecznie!

Westchnąłem i się rozłączyłem. 'Jedź bezpiecznie', a rozmawiałem przez telefon, prowadząc samochód. Do hotelu dojechałem dwadzieścia minut później. Zakluczyłem pojazd i dokładnie sprawdziłem, czy na pewno jest zamknięty. Bardzo mocno dbałem o wypożyczone auta, nawet bardziej niż o własne. Przywitałem się z recepcjonistką i ruszyłem w stronę wind. W pokoju byłem niecałe pięć minut później. Poczułem cudowny zapach jedzenia. Idealnie. Odłożyłem sprzęt w małym korytarzyku i ruszyłem prosto za tym nieziemskim zapachem. Niall leżał rozwalony na kanapie i jadł pizzę. Z westchnięciem usiadłem obok niego. Spojrzałem na pizzę i na butelkę whisky.

— Normalnie kocham cię stary. Mam dość tych modelek, którym przeszkadza flesz.

Niall zaśmiał się i spojrzał na mnie, a potem znowu parsknął większym śmiechem. Czy on był już czasem pijany?

— Skoro przeszkadzają ci modelki i modele, to może spróbuj z czymś innym? — Zapytał, biorąc kolejny kawałek pizzy. — Ktoś napisał na twoją skrzynkę pocztową w sprawie parunastu sesji, chyba tak to mogę nazwać. To jeszcze jest do obgadania. Chodzi o zdjęcia do filmu i książki. Wiążę się to z licznymi podróżami i musiałbyś z tym kimś zamieszkać.

Spojrzałem na niego i jedynie co mogłem zrobić to przytaknąć. Co mogłoby się stać? To zwykłe kilka sesji i po sprawie.

Zgodziłem się i może zrobiłem najgorszy błąd w życiu. Mecz po meczu, wieczór po wieczorze, a moje serce... Zaczęło bić szybciej za każdym razem, kiedy był obok.

To była nasza miłosna gra.

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz