Widziałem niezadowolenie Harry'ego. Czułem jego złość. Przede wszystkim — czułem oraz widziałem jego zachowanie. Miał prawo być wściekły, bo tak naprawdę obiecałem mu coś, aby nie wałkował tego tematu przez kolejne miesiące. Spodziewałem się, że się wścieknie. I to bardzo.
Pierwsze dwa dni Harry wychodził wcześniej rano, a wracał praktycznie wieczorem. Widziałem go tylko w nocy. Nie rozmawialiśmy. Ja za to siedziałem w hotelu i nie miałem zamiaru się nigdzie ruszać. Znałem rozkład sesji Styles'a. Pracował od dziesiątej do piątej. Gdzie powiedział się od siódmej do dziesiątej oraz od piątej do dziewiątej? Naprawdę się o niego martwiłem. Miałem nadzieję, że spędzimy ten czas też razem. Po to Harry chciał mnie tutaj, prawda? Myślałem też, że weźmie mnie razem na sesję, abym zobaczył, co tak naprawdę robi.
Nie dziwiłem się. Nie uśmiechało mi się też to, aby siedzieć całe dwa tygodnie tutaj sam. Trzeciego dnia, kiedy się obudziłem spojrzałem na Harry'ego. Spał w najlepsze, cały odkryty. Jego bluzka lekko się podwinęła, pokazując brzuszek. Był coraz większy. Spojrzałem na jego twarz — spał. Wyciągnąłem dłoń i delikatnie położyłem na delikatnym zaokrągleniu. Wpatrywałem się cały czas się w swoją dłoń. Nie mogłem (z resztą, nadal) w to, że za kilka miesięcy zostanę ojcem.
— Dzisiaj wchodzimy w czwarty miesiąc — powiedział cicho Harry. Podskoczyłem na łóżku i szybko zabrałem dłoń. — Nie krępuj się. To też twoje dziecko.
Kiwnąłem głową i położyłem ponownie dłoń. Gładziłem kciukiem delikatnie napiętą skórę. Chciałbym, aby takie poranki były codziennie.
— Przepraszam cię za mój wybuch. Zrozumiałem, że nie dla mnie powrotu do pracy. Ty też musisz się realizować. — Spojrzałem na niego i mogłem wyczuć, z jakim bólem to mówił. Zanim zdążyłem się odezwać, Harry dodał. — Nie musisz mi mówić, że w końcu wrócę. Bo nie wrócę. Ludzie o mnie zapomną. Te trzy zlecenia są ostatnimi, a później... Nie martw się, znajdę sobie zajęcie, aby się nie nudzić w domu, kiedy ciebie nie będzie.
— Harry...
— Idziemy na śniadanie? — Zapytał i spojrzał na zegar. — Mam za godzinę sesję. Pójdziesz ze mną?
Kiwnąłem jedynie głową. Po chwili on wstał i ruszył do łazienki. Opadłem na poduszki i niemal jęknąłem z frustracji. Byłem idiotą. Wielkim idiotą. Zmusiłem się do wstania i wziąłem jakieś spodnie oraz bluzę z nierozpakowanego bagażu. Jeszcze tego nie zrobiłem, a Harry miał idealnie wszystko zrobione. Kiedy on to zrobił?
— Wolna łazienka.
Czułem dystans. Miałem ochotę przeklinać wszystko i wszystkich. Dlaczego ja byłem takim debilem? Dlaczego wszystko spieprzałem?
Wykonałem bardzo nieczyste zagranie. Czy mogą mnie już ściągnąć z boiska? Gdzie czerwona kartka sędzio? Żółtą dostałem już trzy dni temu.
Dwadzieścia minut później siedzieliśmy w hotelowej restauracji. Harry zjadł płatki w mleku i nalegałem, aby zjadł jeszcze, ale nie słuchał. Sam nic nie tknąłem. Czułem dziwny stres związany z pójściem na sesję. Wiele razy słyszałem od niego, co tam robił, jak bardzo czasami musiał się kłócić z modelami, bo źle stali albo nie pasował im wybrany strój. Z tego wszystkiego, zdjęcia zawsze wychodziły rewelacyjne. Mógł mówić, co chciał - miał ogromny talent do aparatu. Nie każdy go miał. Ja robiłem okropne zdjęcia, nawet sobie.
— Musimy się pośpieszyć. Za niedługo zaczytam.
Uśmiechnąłem się jedynie i wstałem od stołu. Harry ruszył przodem. Dorównałem mu krokiem i przez kolejne pół godziny szliśmy w ciszy. Irytowało mnie to. Chciałem z nim porozmawiać, ale nie wiedziałem, jak to zacząć.
— Hazz?
— Nie teraz. Później.
Westchnąłem i złapałem go za rękę. Nie wyszarpnął jej, to był plus. Zacisnął mocniej swoją dłoń i przybliżył się do mnie.
— Możemy rozmawiać i iść, prawda? Więc...
— Wyjaśniliśmy sobie wszystko w hotelu. Nie ma co nad tym gdybać. Przemyślałem to i oto. Temat zakończony. Będziemy cię wspierać z fasolką, kiedy będziesz nagrywać, a potem jak będziesz miał koncerty. Może przyjedziemy nawet do ciebie, jak będzie maluch wystarczająco duży.
— No ale...
— Louis. Naprawdę chciałbym poznać twoje stanowisko w tej sprawie, ale uważam, że nie ma sensu. Zgodziłem się zostać w domu, zrezygnować z pracy na rzecz dziecka. Mam się z tym dobrze i nie musisz się oto martwić. Muszę się przyzwyczaić do tej myśli.
— Nadal uważam, że powinniśmy o tym porozmawiać. I powinieneś mnie wysłuchać.
— Nie ma takiej potrzeby, a teraz chodź szybciej. Zaraz się spóźnię i będzie nieciekawie.
Dziesięć minut później byliśmy już pod jakimś budynkiem. Harry wszedł do środka, ciągnąć mnie za mną. Wziąłem jeden, głęboki wdech. Co mogło się stać na takiej sesji? Zwykłe zdjęcia przez jakiś określony czas. Kiedy patrzyłem się na Styles'a, który trzymał aparat w ręku, uśmiechał się i mówił coś do modeli, coś ścisnęło moje serce. Dlaczego on nie chce mnie wysłuchać? Znaleźlibyśmy rozwiązanie tej sprawy. Dałoby się to zrobić inaczej. Hazz mógłby wrócić do pracy, ja pojechałbym na trasę, a nasza fasolka miałaby taką samą ilość miłości, jakbyśmy byli przy niej cały czas. Nie rozumiałem tego, dlaczego nie chciał się zgodzić na opiekunkę. Żłobek od razu odpada, ale opiekunka? Ktoś mógłby się zaopiekować naszym dzieckiem, gdyby Harry'ego nie było. To było najlepsze rozwiązanie z tego.
Rozglądnąłem się po całym pomieszczeniu, oglądając puste ściany. Pomieszczenie było surowe. Betonowe ściany, jakieś rurki, pełno kabli, oświetlenia i rekwizyty. Nawet nie wiedziałem, dla kogo miała być ta sesja.
Spojrzałem na Harry'ego w pewnym momencie. Ledwo stał na nogach. Był o wiele bledszy. Wszystko wstałem i w ostatnim momencie chwyciłem go, zanim odsunął się na ziemię. Drugą ręką chwyciłem aparat i odłożyłem go na stolik, a Styles'a posadziłem na krześle. Chwyciłem coś, co przydałoby się do wachlowania.
— Wodę! Przynieście w tej chwili wodę! — Krzyknąłem. — Wszystko dobrze? Jak się czujesz?
— Jest mi tylko duszno.
— Otwórzcie wszystkie okna i gdzie ta cholerna woda?!
Ktoś podał mi już otwartą butelkę wody i pomogłem mu się napić. Poczułem powiew świeżego powietrza. Harry'emu wracały powoli kolorki. Cały czas wachlowałem mu zgiętymi kartkami przed twarzą.
— Co się stało? — Spojrzałem na kobietę i miałem ochotę prychnąć. Wyglądała na typową kobietę biznesu. Była też zła. — Dlaczego przestałeś robić zdjęcia?
— Bo jak, kurwa, widzisz, zasłabł — powiedziałem dosyć spokojnym tonem głosu. — Mówiłem mu, że nie powinien przyjmować tych zleceń, nie w czwartym miesiącu! Często będzie ci tak duszno i niedobrze! Poza tym zjadłeś dzisiaj tylko płatki i nawet mnie nie denerwuj. Wody też nie pijesz wystarczająco dużo.
— Louis...
— Na dzisiaj koniec. Koniec! — Krzyknąłem, widząc minę tej kobiety.
— To tylko dwie godziny zdjęć, Lou. Proszę.
— Jutro, a teraz zabieramy twoje rzeczy i idziemy do hotelu. Jutro też z tobą przyjdę, nawet sobie nie myśl!
CZYTASZ
Love game → larry ✔
FanfictionHarry nie znał się na piłce nożnej. Jedynie wiedział, jak ją kopnąć, aby siebie samego nie uszkodzić. Nigdy się tym nie interesował i nie zamierzał. Wolał to co robił - wybieg, muzyka i aparaty. Nie. On nie był modelem. Był fotografem, który zarabia...