Tego dnia Louis miał spotkanie z zarządem. Nie wiedziałem dlaczego, ale stresowałem się naprawdę bardzo mocno. Byłem pewny tego, że Louis rzuci piłkę. Wczoraj bardzo długo rozmawialiśmy. Nie miał już siły na granie, chciał się zająć czymś, co pozwoli mu rozwinąć jego drugie zainteresowanie. Nie chciał mi zdradzić, co to było, ale niedługo miałem się dowiedzieć. Czekałem z niecierpliwością. Chciałem iść z nim na to spotkanie, ale nie udało mi się go namówić.
— Nie stresuj się. Poszedł z nim Liam. Będzie dobrze.
Odwróciłem się do Niall'a i posłałem mu wymuszony uśmiech. Ja nie byłem tak tego pewny. Louis miał wybuchowy charakter i dlatego wolałbym iść z nim. Poza tym wiedziałbym już wcześniej niż reszta. Podskoczyłem na trzaśnięcie drzwi.
— Jebane dupki! — Krzyknął Louis, a ja poderwałem się z miejsca. Wszedł do salonu, gdzie siedziałem z Niall'em. — Siadaj i chociaż ty mnie nie denerwuj!
Usiadłem i znowu musiałem poczekać. Chodził w tę i z powrotem, machając jakimiś papierami.
— Louis...
— Zamknij się, Payne. Zaraz im zrobię ten pieprzony przelew i kończę z nimi! Nie będą mnie straszyć sądami i prawnikami! I tak miałem prawo wypowiedzieć naszą umowę! Część translacji zrobili wbrew prawu! Wiem! Pozwę ich! Zapłacą mi za to!
Louis w podskokach poszedł do naszej sypialni i wrócił do nas z laptopem. Siedziałem cicho, bo nie chciałem być na celowniku.
— Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, Lou — powiedział Liam i usiadł obok mnie. — Nic z tym nie zdziałasz.
— Jesteś pewny? Mogą mnie wyzywać od jebanych pedałów, mogą mi grozić, ale nie pozwolę, aby mówili coś nie tak o moich przyjaciołach czy rodzinie! Zostawiłbym to w spokoju, zapłaciłbym karę, ale miarka się przebrała. Nie jestem pionkiem. Grałem tyle lat tam, a oni tak mi się odpłacają!?
Słuchałem ich lamentu, tak długo aż Louis skupił się na pisaniu.
— O co w ogóle chodzi? Podejrzewam, że Harry nawet by się nie odezwał, więc pytam.
Spojrzałem na Horan'a i przewróciłem oczami.
— W wielkim skrócie? Wyruchali mnie z pieniędzy, chcą pozwać do sądu.
— No może tak trochę jest, ale Louis ma do zagrania jeszcze siedem umówionych meczów. Po nich miał być przeniesiony do innego klubu. Ich trener nie powiadomił go o tym, sam zaczął załatwiać papiery, umawiać sumy i dzisiaj Louis im przerwał. Ostro się pokłócili i sprawa trafi do sądu. Odradzałbym Louis'owi iść w ten spór, ale... Możemy to wygrać.
Widziałem, jak Louis uśmiechnął się złośliwie i znowu coś zaczął pisać. Mój telefon zawibrował. Podniosłem go i zobaczyłem połączenie od Gemmy. Czy ten świat nie mógł się uspokoić? Wstałem i skierowałem się do sypialni. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
— Halo?
— Cześć, Harry!
Przewróciłem oczami na ten wesoły ton.
— Po co dzwonisz?
— Nie mogę zadzwonić do brata? — Zapytała, a ja wyczułem zirytowany ton głosu.
— Jasne, możesz. A teraz powiedz, co chcesz?
— Dlaczego w sieci krążą twoje zdjęcia z Louis'em Tomlinson'em, z tym przystojnym piłkarzem? Na niektórych wyglądacie na bardzo bliskich. Musiałeś zrobić z niego geja?
Parsknąłem śmiechem i nie mogłem się przez chwilę opanować.
— On był od początku gejem i się z tym nie krył, to po pierwsze. A po drugie...
— Harry?! — Louis krzyknął, a ja miałem ochotę przywalić mu w głowę.
— Czy to był on?! Daj mi z nim porozmawiać! Proszę! Siedzę z koleżankami i z chęcią poflirtujemy z nim i...
— Gemma, opanuj się i chciałbym, abyś się odwaliła. Dla własnego dobra. Na razie.
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na stolik. Nie wiedziałem dlaczego, ale czułem złość i lekkie ukucie zazdrości. Nie chciałem, aby ona z nim rozmawiała. Westchnąłem i położyłem się na łóżko. Chwilę potem do pomieszczenia wszedł Louis. Starałem się nie denerwować. Oddech, Harry. Najważniejszy jest oddech. Wydech, wdech.
— Niall i Liam wyszli.
Kiwnąłem głową i przymknąłem oczy. Trochę było mi gorąco, może trochę. Otworzyłem oczy i niemal zachłysnąłem się powietrzem. Pieprzony Louis Tomlinson stał bez koszulki nad swoją walizką. Oddech, Harry! Mayday, mayday, ja tonę! Poczułem gorąco na policzkach. Zamknąłem szybko oczy i starałem się wyluzować. Wrzuć na luz, Harry, no dalej. Podskoczyłem na nagły dotyk. Otworzyłem oczy.
— Jesteś cały gorący. Dobrze się czujesz? Otworzyć okno?
Kiwnąłem szybko głową. Chciałem, aby ode mnie odszedł. Denerwowałem się, kiedy był tak blisko. Szczególnie teraz. Czemu musiałem być pechowcem?
— Może podejdź do okna? Poczujesz się lepiej, jak będziesz miał przewiew świeżego powietrza, Hazz. Dalej.
Złapał mnie za ręce i siłą podniósł z łóżka. Lekko się zachwiałem. Zacisnąłem usta w cienką linię i spojrzałem na niego.
— Wystarczy otwarte okno, Louis.
— I tak wiem, że ci to nie pomoże. Usiądź przy oknie, może ci się polepszy.
— Nie, ja... Ja się położę i spróbuję zasnąć. Nic mi nie będzie. Uwierz mi.
Louis nie wyglądał na przekonanego, ale ostatecznie poddał się i wróciłem na łóżko. Spojrzałem na szatyna, który szukał czegoś po całej sypialni. Modliłem się, aby wyszedł stąd i zostawił mnie na resztę dnia.
— Wychodzisz gdzieś?
— Co? — Zapytał, podnosząc głowę. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. — Co mówiłeś?
— Wychodzisz gdzieś? Jeżeli tak to telefon i portfel zostawiłeś w salonie, na stoliku. Kurtkę masz w szafie na korytarzu, a buty... Masz na sobie.
Spojrzał na mnie z wdzięcznością i podszedł do mnie. Usiadł na łóżku.
— Idę spotkać się z prawnikiem, a później... Cóż, mam dla ciebie niespodziankę. Musisz wytrzymać dwie godziny. Nie więcej.
Kiwnąłem głową i przegryzłem wargę.
— Nie rób tak.
Zmarszczyłem brwi i zrobiłem zdziwioną minę.
— Ale co?
— Nie przygryzaj tej cholernej wargi, bo nie wiem, ile zdołam się powstrzymać, aby nie rzucić się na ciebie teraz i...
— A po co się powstrzymywać? — Zapytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
Louis zrobił duże oczy, a potem się uśmiechnął. Pochylił się nade mną, szybko mnie całując. Jęknąłem prosto w jego usta. Całował mnie, dopóki nie straciliśmy tchu. Spojrzałem na niego.
— Sądzę, że prawnik i niespodziana mogą poczekać — powiedział i zjechał ręką na wybrzuszenie, które z każdym jego dotykiem się powiększało. — Ale... ale ty nie.Jęknąłem w jego usta i dałem mu zesunąć ze mnie spodnie. Zrobił to tak boleśnie powoli. Czułem, jak uśmiecha się pod nosem.
— Trzeba uważać na twoją nogę...
— Będziesz mnie pieprzyć, czy znowu zaczynasz?
Sapnąłem, kiedy w odpowiedzi ścisnął moje krocze.
— Jesteś za pyskaty — powiedział i poczułem, jak jego ręka wkrada się do bokserek. — I całkiem twardy... Masz gdzieś lubrykant?
— Walizka — powiedziałem, a on odsunął się i chwilę później, znowu zawisł nade mną. — Louis, nie drocz się, do choler-ah-y!Przygryzłem mocno wargę, kiedy zesunął ze mnie materiał bokserek. Nie czułem się tak bardzo skrępowany, jak sądziłem, że bym był. Sam ściągnąłem koszulkę, kiedy Louis pozbywał się swoich ubrań. Widziałem, jak starał się ułożyć moją nogę w dobrej pozycji, a później wstrzymałem oddech, czując jego rękę na moim pośladku. Niecierpliwie czekałem aż wreszcie otworzy buteleczkę i mnie rozciągnie. To było tak drażniące uczucie i już miałem się zdenerwować, i odezwać, kiedy usłyszałem upragniony dźwięk. Delikatne rozciąganie sprawiło, że miałem ochotę sam poruszyć biodrami, ale Louis stanowczo położył rękę na nim, abym się nie ruszał.
— N-naprawdę... To-o mój boże Lou-is! Mo-żesz mnie...
Jęknąłem na uczucie pustki, ale byłem zbyt rozpalony, aby zacząć narzekać. Musiałem czekać cierpliwie na to, co miało być za kilka chwil. I zdecydowanie nie żałowałem.
CZYTASZ
Love game → larry ✔
FanfictionHarry nie znał się na piłce nożnej. Jedynie wiedział, jak ją kopnąć, aby siebie samego nie uszkodzić. Nigdy się tym nie interesował i nie zamierzał. Wolał to co robił - wybieg, muzyka i aparaty. Nie. On nie był modelem. Był fotografem, który zarabia...