Rozdział 20: LOUIS

1.3K 100 4
                                    


Nie wiedziałem, co było gorsze. Świadomość tego, że nawaliłem czy świadomość, że Harry wyniósł się z hotelu i jest gdziekolwiek. Nie wiedziałem, gdzie się znajdował. Martwiłem się o niego. Siedziałem cały czas przy telefonie. Może zdecydowałby się napisać, zadzwonić, cokolwiek. Pieniądze, które mi przelał mi na konto, odesłałem z dużą nadwyżką i tytułem "Tak szybko się mnie pozbędziesz". Próbował parę razy przesłać jeszcze raz, ale zawsze odsyłałem z coraz większą nadwyżką, aż w końcu dostałem wiadomość o treści "Pieprz się". To było chociaż coś!

Jutro mieliśmy jechać do Doncaster. Bałem się strasznie, że z tego nie wypali, Harry stanie w Londynie, a ja... Ja też razem z Liam'em i Niall'em.

Pierwszy raz zależało mi tak bardzo na kimś. Pierwszy raz, martwiłem się tak mocno, że nie mogłem spać w nocy. Pierwszy raz, chciałem, aby ktoś był przy mnie w nocy, jak zawsze Harry. Przywiązałem się do niego i to było niebezpieczne. Bałem się tego uczucia, naprawdę się bałem. Harry był cudowny i delikatny, chociaż tego nie pokazywał na co dzień. Westchnąłem i przewróciłem się na plecy. Dzisiaj mieliśmy być w studiu. Harry miał nagrać swoje demo, spróbować sił, a przede wszystkim — chciałem mu powiedzieć, że chciałem wydać pierwszą płytę.

Mój telefon zawibrował. Zerwałem się z łóżka i chwyciłem urządzanie. Prawie pisnąłem, kiedy zobaczyłem na ekranie imię "Harry". Odebrałem szybko.

— Halo?

— Um... Mógłbyś otworzyć mi drzwi? Oddałem kartę, jak pamiętasz.

— Ja... Tak! Już biegnę!

Rozłączyłem się i biegiem ruszyłem do drzwi. O mało co się nie przewaliłem. Odblokowałem drzwi i otworzyłem je. Mój zapał znalazł, kiedy nie zobaczyłem walizki bruneta. Spojrzałem na niego.

— Och... Wejdź.

Przepuściłem go w drzwiach, a potem zamknąłem drzwi. Bez słowa usiadł na kanapie.

— Więc...?

— Więc... Przyszedłem porozmawiać. Za radę Liam'a — powiedział i nerwowo złączył dłonie. — To nie tak, że oni mnie zmusili, aby tutaj przyszedł. Podobno masz mi coś do powiedzenia.

Kiwnąłem głową i usiadłem obok niego.

— Ja... Tak. Chciałem cię przeprosić. Byłem trochę zły, że mi nie powiedziałeś. Przerwalibyśmy to i nie byłoby takiego zamieszania. Jestem... To dla mnie nowe. Nic o tym nie wiem. Chcę, abyś wiedział, że nie uważam cię za kogoś dziwnego. Trochę o tym czytałem i to czasami się zdarza. Jest mało takich mężczyzn, ale są i mają swoje dzieci — powiedział i spojrzałem na niego. — Nie chcę, aby uważał się za kogoś nienormalnego. Nie jesteś w tym sam. Moja reakcja... Przepraszam za nią. Byłem przerażony i wściekły na twoją siostrę. Rozpowiedziała tyle plotek.

— Jest okay.

— Co? Nie, nie jest okay, Harry. Trzeba coś z tym zrobić — powiedział i wstałem. — Ona musi za to odpowiedzieć. Nie może rozpowiadać takich kłamstw. Co będzie dalej? Stracisz wszystkie zlecenia.

— Między nami jest okay, Lou — powiedział i wstał. Podszedł do mnie i trochę dziwnie się czułem, kiedy nade mną górował. — Wiem, że muszę coś z tym zrobić. Na razie wyłączyłem się z życia publicznego w internecie. Później o tym pomyślę. Nie chcę robić problemu swojej siostrze.

— Za późno. Mój adwokat już prześledził całą jej wypowiedź i co nieco jej zarzucił. Nie pozbiera się.

Harry uśmiechnął się. Przyciągnąłem go do siebie, mocno przytulając.

— Nawet nie wiesz, jak mi tego brakowało! Nie waż się więcej tak uciekać. Rozmowa to podsawa, kochanie.

— Wiem, przepraszam.

Staliśmy tak, dopóki Niall i Liam nie wtargnęli do pokoju.

— Mamy zdjęcia Harry'ego jak wychodził z jakiegoś... O Boże, Harry!

Niall rzucił się na niego, mocno przytulając.

— Jesteś podłym, niedobrym przyjacielem! Dlaczego ode mnie nie odbierałeś?!

— Dobrze wiesz, że chciałem być sam i wszystko przemyśleć. Teraz tutaj jestem, więc...

— Dobra! — Krzyknął Liam'a, a ja podskoczyłem ze strachu. Spojrzałem na niego zły. — Louis, czy ty przypadkiem nie miałeś gdzieś nas zabrać?

— Tak! Harry zbieraj się, jedziemy do studia. Twoje demo, pamiętasz?

Spojrzał na mnie zakłopotany, ale potem kiwnął głową. Musiałem szybko się przebrać, bo i tak zmarnowaliśmy jakiś czas. Popędziłem ich do wyjścia, a potem na parking obok hotelu. Stał tam wypożyczony samochód. Potrzebowaliśmy go na jutro, jeżeli to "jutro" dojdzie w ogóle do skutku. Nie wiedziałem, w jakim humorze był Harry i czy w ogóle był skłonny do jakiejkolwiek jazdy.

— Wow! Skąd to auto? — Zapytał, kiedy wygrał walkę "Kto siedzi obok kierowcy". — A! Już wiem! O której wyjeżdżamy? Muszę wam podać adres, bo moje rzeczy są... Są w moim mieszkaniu.

Obróciłem się do niego i zmarszczyłem brwi.

— Masz tutaj mieszkanie?! — Odezwałem się razem z Niall'em.

— Kupiłem je jakiś czas temu.

— Po co? Czemu nic mi nie powiedziałeś?

— Nie bądź zły, Niall. Do wesela twojej siostry nie wiedziałem, dlaczego twoja rodzina mnie tak nienawidzi. Potem dowiedziałem się, że twoja matka nienawidziła mnie za to, że zabieram cię z NYC. Myślała, że imprezujemy i nic więcej nie robimy — powiedział Styles. — To mieszkanie kupiłem... Kupiłem jakiś czas... Trochę dłużej niż jakiś czas temu, jak miałem wystarczającą sumę. Po pewnym czasie chciałem się odciąć od wszystkich i zamieszkać tutaj sam. Nie chciałem ci nie mówić, ale wszyło, jak wyszło.

— Dobrze, że się dowiedziałem! Chciałeś, abym przeżywał zawał, bo ty nagle znikniesz?

— Nie... Niall, uprzedziłbym się, że się przeprowadzam, w dniu przeprowadzki. Twoja mama chce cię na miejscu, w Nowym Jorku.

— A ja chcę być u boku swojego przyjaciela i mam w dupie to, co mówi moja matka! Jak tylko wrócimy do Stanów, to sobie z nią pogadam!

Spojrzałem na Harry'ego, którego humor diametralnie się zmienił. Westchnąłem.

— Dobra panienki, jesteście gotowi pierwsze demo Harry'ego i lepszą niespodziankę niż Zayn Malik w salonie hotelowym?

Harry prychnął.

— Nic nie może być lepszego niż Zayn Malik w salonie hotelowym!

Uśmiechnąłem się szeroko i ruszyłem. Jeszcze się przekonasz Harry, pomyślałem. Trochę się stresowałem. To była dosyć poważna decyzja i rozmowa, jaką miałem przeprowadzić z Harry'm i Niall'em. Oczywiście — na razie nie mogłem pisnąć słówka o zawieszeniu książki. Chciałem tylko jednego. Chciałem pozytywnej odpowiedzi od wydawnictwa, że książka mogła być w dalszym ciągu pisana. Do studia dojechaliśmy w pół godziny. Harry wydawał się trochę zestresowany, ale nie bardziej niż ja. Dzisiaj musiałem powiedzieć im, ale jutro... Jutro czekał mnie armagedon w domu.

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz