To nie było tak, że ja podsłuchiwałem rozmowę Harry'ego z matką Niall'a. Nie, ja po prostu trafiłem w odpowiednim momencie i wolałem poczekać. Rodzice Styles'a nie żyli, jego siostra się do niego nie odzywała, a Niall był jedną z najbliższych osób. On wcale tak nie wyglądał... Nie wyglądał na załamanego z tym faktem. Musiałem poszukać więcej informacji o nim. Nie było sensu rozmawiać, bo Harry zwyczajnie mnie nienawidził. Nie dziwiłem mu się — też bym siebie nienawidził. Pierwsza w nocy wybiła tak szybko, że nawet się nie zorientowałem. Harry ponownie zniknął, a ja miałem wrażenie, że każdy w tym pomieszczeniu mnie chciał zjeść.
Nie. Oni chcieli mnie pożreć.
Czułem wzrok na sobie i pierwszy raz było mi tak dziwnie. Byłem też tym faktem przerażony. Znalazłem Harry'ego godzinę później w towarzystwie Niall'a. Obaj byli pijani, jak tylko się dało. Miałem ochotę ich pozabijać.
— Harold!
Spojrzał na mnie i na jego twarz wpłynął pijacki uśmiech.
— O! Widzisz Niall... To chy-chyba moja podwózka do do-domu!
Wywróciłem oczami i miałem ochotę strzelić im w psyk. Jak mogli się tak mocno schlać i to jeszcze na weselu siostry Niall'a? Musiał być powód, bo Harry zarzekał się od początku, że on nie będzie tykać alkoholu. Pomogłem mu dojść do samochodu, a potem po poinformowaniu matki Niall'a, to samo zrobiłem z nim. Nie mogłem ich tak zostawić, a skoro tak dobrze bawili się razem, to kaca też mogli przejść razem. Wróciłem trzeci raz na salę, ale tylko po aparat Harry'ego. Zabiłby mnie, gdybym zostawił jego sprzęt w obcym miejscu.
— Mówiłem! Mówiłem! — Pisnął jak mała dziewczynka, jak tylko usiadłem na swoje miejsce. Byłem tutaj jedynym trzeźwym i wcale mi się to nie podobało. — Och! I jest moje kochanie!
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Harry'ego, który wręcz całował aparat.
— A-ale Louis siedzi obok, Ha-harry!
Podskoczyłem na swoim miejscu, kiedy któryś z nich dotknął mojego ramienia. I tym kimś był Niall. Harry prawie zasnął, a ja miałem obawy, że kiedy pojazd ruszy, oni zaczną wymiotować.
— Dlaczego nie jedziemy? — Zapytał Niall szeptem. — Harold śpi!
— Usiądź normalnie, wtedy pojedziemy.
Usiadł z naburmuszoną minął, jak dziecko i dopiero wtedy odpaliłem samochód. Po drodze Harry przebudził się i kazał się zatrzymać. Jak dobrze, że chociaż ostrzegał. Do domu dotarliśmy całe pół godziny później. Nie miałem im tego za złe. Bardziej byłem rozbawiony tą sytuacją. Położenie ich do łóżka było niezłym wyzwaniem. Musiałem nawet poprosić Liam'a, aby pomógł mi z Niall'em. Harry zasypiał już na schodach, a ja mimo siłowni, nie miałem siły tego dnia, aby przetransportować go do swojego pokoju. Kiedy w końcu mi się udało, Harry rozpłakał się jak małe dziecko. Rozszerzyłem oczy, bo cholera... Byłem pierwszy raz w tej sytuacji. Nie wiedziałem co kompletnie miałem zrobić, a Styles wyglądał na totalnie załamanego. Usiadłem obok niego, a on na mnie spojrzał.
— O-ona nie chce m-mnie znać!
Zmarszczyłem brwi, ale po chwili doszło do mnie to, że chodziło mu o jego siostrę.
— Nie, Harry. Ona pewnie nie miała tego na myśli. Musisz się uspokoić.
— Ro-rozmawiałem z nią! Po-powiedziała, że... Że...
Zmarszczyłem brwi, kiedy przerwał. Chciałem dopytać się go, co się stało i dlatego jego siostra się do niego nie odzywa. Spojrzałem na niego, a on zwyczajnie się na mnie patrzył.
— Co powiedziała?
— Że... Że jestem chujem, który myśli o so-sobie. I-i, że...
Znowu urwał, aby ponownie zanosić się płaczem. Westchnąłem i przytuliłem go do siebie. Nie sądziłem, że taki ktoś jak Harry Styles miał jakieś problemu. On żył idealnym życiem. Wymarzona praca, duże pieniądze, pewnie duże powodzenie u kobiet. Może byłem podłą świnią, ale nadal chciałem go przelecieć. Mógłbym nawet tu i terazteraz kiedy był pod wpływem alkoholu. Nie byłem takim skurwielem, chociaż... Nie, Louis nie. Nie, kiedy jest pod wpływem alkoholu. Długo zajęło, aby się uspokoił. W końcu padł, a ja mogłem ze spokojem wyjść z jego pokoju. Spojrzałem na zegarek. Trzecia. Liam siedział w salonie. Próbowałem przejść do kuchni po cichu, ale wszystko strzelił szlag.
— Siadaj.
Przewróciłem oczami i usiadłem na kanapie.
— Co tak ci długo zajęło z Harry'm? Niall powiedział, że...
— Tak, zadzwonił do siostry. Ja wszystko wiem.
Liam zmarszczył brwi.
— Nie o to mi chodzi, ale...
— To o co? — Zapytałem już lekko zirytowany. — Harry przez ten cały czas ryczał, bo...
Słyszałem głośny huk z góry. Rozszerzyłem oczy i wszystko wstałem. Pobiegłem szybko do góry. Zajrzałem do pokoju Harry'ego. Tak jak się spodziewałem. Musiał wstać i przewalić się na podłogę. Leżał na panelach i trzymał się za nogę.
— Kurwa jasna — powiedział Liam za mną. Spojrzałem na niego wzorkiem "No co ty nie powiesz?" i podszedłem do Styles'a. — Myślę, że...
— Zamknij się na moment.
Payne prychnął pod nosem, ale posłuchał.
— Harry, wszystko dobrze?
Pokiwał szybko głową. Nadal czułem od niego alkohol, ale chyba był bardziej trzeźwy niż dziesięć minut temu, kiedy zasnął. Uklęknąłem obok niego i chwyciłem za jego kostkę. Krzyknął z bólu.
No czego mogłeś się spodziewać, Tomlinson? Jęku zachwytu, że dotykasz jego prawdopodobnie skręconą kostkę?
— Super. Tego jeszcze brakowało. Liam, weź go podnieść, usiądź gdziekolwiek. Trzeba jechać do szpitala, bo to zbyt szybko puchnie. Pójdę się przebrać w coś wygodniejszego niż garnitur.
— A Harry...
— Tak, on też. Zaraz wrócę.
Przebrałem się w dresy i bluzę. To zawsze było w mojej szafie i uwielbiałem ten styl. Wróciłem do Harry'ego i Liam'a. Wybrałem mu z szafy dresy i ciepłą bluzę.
— Poradzę sobie, możesz iść sprawdzić co z Niall'em. Mam nadzieję, że nie obudził go ten huk.
— Na pewno?
— Tak. Możesz iść na spokojnie. Potem tylko musimy go sprowadzić na dół i włożyć do samochodu.
Kiwnął głową i wyszedł. Spojrzałem na bruneta. Krzywił się z bólu, ale przynajmniej siedział. Westchnąłem, bo z rozebraniem koszuli i ubraniem bluzy nie będzie takiego problemu. Gorzej ze spodniami.
— Okay, Harry. Musimy cię przebrać, bo nie możesz jechać w garniturze. Najpierw koszula. Ściągaj ją.
Rozpiął ją, a ja starałem się na niego nie patrzeć. Harry był bardzo przystojnym mężczyzną, a ja... Dawno nikogo nie pieprzyłem. Bardzo tego potrzebowałem. Wiedziałem, że Styles musiał ćwiczyć. Nikt nie miał takie ciała jak on bez ćwiczeń. I jego tatuaże, Boże. To było idealne. Podałem mu szybko bluzę, którą ubrał. Teraz spodnie, cholera.
— Bardzo cię boli?
— Mhm, ale... Chyba dam radę. Alkohol we krwi trzyma znieczulenie.
Pomogłem mu stanąć na jednej nodze i rozpiął te cholernie ciasne spodnie. Usiadł z powrotem na łóżko, a ja zacząłem mu je ściągać. Czułem ciepło na policzkach, bo... Bo tak.
— Tylko uważ... Ugh! — Jęknął z bólu, kiedy przypadkowo dotknąłem jego skręconej kostki. — Czy ty umiesz być delikatny, kurwa?!
Zacisnąłem usta, aby nie wybuchać śmiechem. Harry miał bardzo zmienny charakter, bardzo.
Cholera, jesteś sukinsynem Tomlinson.
CZYTASZ
Love game → larry ✔
FanfictionHarry nie znał się na piłce nożnej. Jedynie wiedział, jak ją kopnąć, aby siebie samego nie uszkodzić. Nigdy się tym nie interesował i nie zamierzał. Wolał to co robił - wybieg, muzyka i aparaty. Nie. On nie był modelem. Był fotografem, który zarabia...