Rozdział 2: LOUIS

1.8K 136 22
                                    


Kolejny trening był nudny. Parę ćwiczeń, okrązeń w ogół boiska i w końcu przerwa. Nie rozumiem, po co były mi codzienne treningi, ale szanowałem zdanie naszego trenera i chodziłem na nie.

— Tomlinson!

Przekręciłem oczami. No co ludzie?! Skończyłem na dzisiaj!

— Czego chcesz, Tom?

— Idziesz dzisiaj do klubu pieprz...

— Zamknij się idioto! — Krzyknąłem i zatkałem mu usta ręką. Zaśmiał się i odsunął się ode mnie. — Nie mów tego głośno!

— Przecież każdy wie, że lubisz pieprzyć facetów. Chciałem cię uprzedzić, abyś nie złapał jakieś wenery. Teraz jest tego pełno.

— Mówisz to, co piątek! Denerwujesz mnie tym.

— Po prostu martwię się o ciebie młody.

Zaśmiałem się pod nosem. Zawsze mi to wypominał. Był ode mnie starszy o siedem lat. Pokręciłem głową i poszedłem do szatni, gdzie zgarnąłem swoje rzeczy. Nigdy nie brałem prysznica w miejscach publicznych. Wolałem zrobić to w domu. Dwadzieścia minut później wjeżdżałem na teren swojego domu. Zaparkowałem samochód i pierwszym kierunkiem, który obrałem była łazienka. Wziąłem porządny prysznic, ubrałem na siebie dresy i koszulkę. Zszedłem na dół i poczułem cudowny zapas pizzy. Pognałem w tamtym kierunku. Liam siedział i opychał się tym wspaniałym jedzeniem. Dosiadłem się i wziąłem wielki kawałek. Wgryzłem się i spojrzałem na telewizor. Wywiad z... Harry'm Styles'em. Czy on musiał mnie we własnym domu prześladować?

— Odzywał się do ciebie?

— Kto?

— Liam, dobrze wiesz, o kim mówię. Nie rób ze mnie głupka — powiedziałem i wskazałem na telewizor. — On.

— Napisał na pocztę. Będzie w sobotę przed południem. Mam nadzieję, że nie idziesz na imprezę i nie schlejesz się jak świnia.

Spojrzałem na niego urażony. Nigdy tak nie piłem!

— Dobrze wiesz, że...

— Tak, upijasz się z tymi chłoptasiami, których potem pieprzysz. — Dokończył za mnie.

Przewróciłem oczami. — Będziesz musiał to przystopować. Harry podpisał umowę, ale nigdy nic nie wiadomo.

— Jest profesjonalistą. Nie widziałem tego po nim?

— Ja rozmawiałem z nim normalnie. To przez twój ton i styl uważa cię za dupka. Nawet nie musiałem pytać. Zauważyłem to.

Nawet jak nie chciałem, musiałem przyznać mu rację. Też to widziałem. Chciałem go przetestować i zobaczyć, jakie miał granicę. Uśmiechnąłem się szeroko, co zauważył Liam.

— Nawet o tym nie myśl. Harry nie pójdzie w twoją grę.

— Jesteś tego pewien? — Zapytałem, podnosząc brwi do góry. — Jestem Louis Tomlinson. Chcesz się założyć, że raz-dwa wskoczy mi do łóżka?

— Louis, nie rób tego. Będziesz mieć problemy.

— Z tym że go przelecę? Daj spokój. Będę miał, chociaż na wyłączność chłopca do łóżka.

— Ostrzegałem cię. Potem nie płacz.

Prychnąłem i przyjrzałem się Harry'emu w telewizji. Koszula, rozpięta od góry, jego loczki, dołeczki i cholera, jego usta. Przygryzłem dolną wargę i słuchałem w skupieniu, jak opowiadał o ostatniej sesji.

— A kolejna? Słyszałam, że odmówiłeś kilku.

— Tak. Podpisałem dwuletnią umowę, ale mam nadzieję, że wkrótce wszyscy się dowiedzą. Nie chcę nic głośno mówić.

Był zbyt grzeczny, zbyt grzecznie odmawiał. Musiałem go zepsuć. Ułożony chłopiec. Miałem już nawet pomysł na to. Liam przyglądał mi się z niepokojem, ale miałem go gdzieś.

— Przydziel mu pokój ten naprzeciwko mnie — powiedziałem i wstał z kanapy. Nie miałem ochotę na dalsze jedzenie. — I... Zobaczymy, kto wygra, Payne.

Tak jak obiecałem Liam'owi, nie poszedłem na imprezę. Grzecznie siedziałem w domu cały wieczór i myślałem nad swoim planem pod tytułem 'Zepsuć Harry'ego'. To miało plusy. Ten plan zawierał także punkt 'Przelecieć Harry'ego we wszystkich pomieszczeniach w domu, w samochodzie, w szatniach, we wszystkich hotelach'. To było głównym celem. Miałem mieć go przy sobie przez dwa lata, musiałem go wykorzystać. Rano wstałem wypoczęty, mimo że poszedłem spać bardzo późno. Słyszałem głosy z dołu i spojrzałem na zegarek. Była już po dwunastej. Tak Tomlinson, dla ciebie rano to dwunasta, pomyślałem. Zszedłem w dól i pierwsze co wrzuciło mi się w oczy to walizki. Pierwszy raz cieszyłem się z tego, że ktoś miał zamieszkać w tym domu. Być może cieszyłem się jak dziecko na nową zabawkę, ale podobało mi się. Harry już przy pierwszej wizycie wpadł mi w oko.

— Dzień dobry!

Liam spojrzał na mnie podejrzliwie, a Harry nie odezwał się ani słowem. I kto tu był dupkiem? Harry Styles! Pił tę swoją kawę i nawet na mnie nie spojrzał.

— Dzisiaj mam trening, możesz jechać ze mną i popatrzeć. Może porobisz zdjęcia już, co Harry? — Zapytałem i dopiero na mnie spojrzał. — Formalnie mamy zacząć pracę dopiero od poniedziałku, ale mam ochotę ci wszystko pokazać i dam ci twoją wejściówkę. Mamy trochę inne zasady i nikt zewnątrz nie może wchodzić na stadion. A dzisiaj mam wyjątkowo trening na siłowni.

— Jasne, o której? Muszę się rozpakować i zadzwonić do Niall'a.

— Bądź gotowy na trzecią.

Przybiłem sobie mentalną piątkę i z uśmiechem na ustach, ruszyłem do lodówki. Jeden zero do mnie. Spojrzałem znacząco na Payne, a on jedynie prychnął pod nosem. Świerzbiło mnie, aby pokazać mu niecenzuralny gest, ale się powstrzymałem. Zabrałem z lodówki mleko, a szafki płatki oraz miskę. Nasypałem płatki i nalałem zimne mleko. Czułem cały czas na sobie wzrok Harry'ego, ale nawet się tym nie przejąłem. Zjadłem śniadanie i ruszyłem do góry. Już wszedłem na jeden schodek. Pierwszy trening na siłowni będzie idealny na jakąśkolwiek integrację. Miałem ochotę skakać ze szczęścia. Czułem się jak dziecko, który dostał wymarzoną zabawkę. Ja miałem tylko mały smaczek tego, co nadejdzie, ale wiedziałem, że warto na to czekać. Miałem trzy godziny na wzięcie prysznica, ubranie się i może małą pomoc dla Harry'ego, aby bardziej przekonać go na swoją stronę. Godzinę później byłem całkowicie gotowy, nawet miałem już spakowaną torbę na siłownię. Zapukałem do pokoju bruneta. Usłyszałem głośne "Proszę!", więc zacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Cofnąłem się na ilość statywów, różnych... Innych rzeczy. Nie znałem się na tym. Ledwo co się tutaj mieściło! Harry siedział na łóżku i miał laptopa na kolanach. Jego mina była nieciekawa i wiedziałem, jaką miał ochotę wybuchnąć.

— Przyszedłem, bo stwierdziłem, że może chcesz pomoc do rozpakowania i...

— Nie. Poradziłem sobie sam — powiedział, nawet na mnie nie patrząc. Zacisnąłem szczękę. — Jeżeli nie chcesz być, przede mnie powyzywany, to radziłbym ci wyjść. Muszę przegrać zdjęcia, to cholerne ustrojstwo nie działa!

Zrobiłem duże oczy na jego ton. Zły Harry to najgorszy Harry, pomyślałem. Wycofałem się z pokoju, zamykając drzwi. Zszedłem na dół i zgarnąłem klucze od auta oraz portfel z komody. Wpadłem na nowy pomysł.

— Niedługo wrócę, Liam!

Chwilę później siedziałem w samochodzie i skierowałem się do centrum handlowego. Harry podpisał umowę i tam było jasne, że wszystko finansuję ja. Wiązało się też ze sprzętem. Uśmiechnąłem się do siebie. To był tak dobry pomysł. Jedyny problem był taki, że nie wiedziałem, co fotograf potrzebował. Zakląłem w myślach i miałem ochotę strzelić sobie w pysk. Westchnąłem, ale jechałem dalej do sklepu.

Po prostu Louis, weź to, co tobie się podoba, a Harry'emu też to się spodoba, pomyślałem.

Tak, Louis jesteś genialny!

Czy ja rozmawiałem sam ze sobą? To robiło się coraz bardziej chore. Zależało mi tylko na przeleceniu Styles'a. Musiałem przeciągnąć go na swoją stronę! Jakieś nowe zabawki, które potrzebuje powinny, załatwić sprawę.

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz