Rozdział 17: HARRY

1.3K 100 3
                                    


Przewróciłem się na drugą stronę, szeroko się uśmiechając. Czułem się wyśmienicie, dając upust tym emocją. Buzowało to we mnie od przyjazdu tutaj. Nie było to fajnie. Jak przez mgłę pamiętam, jak Louis mówił, że do dwóch godzin powinien przyjść. Usiadłem na łóżku i odszukałem swoich ubrań. Usiadłem i skrzywiłem się na ból. Westchnąłem i dosięgnąłem ubrań. Naciągnąłem na siebie bokserki, uważając na nogę. Chwyciłem dresy i w tym samym czasie, Niall wszedł do pomieszczenia. Spojrzał na mnie i widziałem jego zaciętą minę. Dokończyłem się włożyć i założyłem buty ortopedyczny. Zamknął drzwi od sypialni i podszedł do mnie.

— Okay, ubrałeś się. Gratulacje. A teraz możesz mi powiedzieć, czy ty jesteś kurwa normalny?! Okay, gratulacje po raz drugi! Pieprzyłeś się z nim. Nie zabezpieczaliście się! Czy ty wiesz, co to może oznaczać, Harry!? Z całym szacunkiem, kocham cię jak brata, jesteś moim przyjacielem od bardzo dawna, ale nie chcę cię oglądać załamanego, bo dowiesz się, że jesteś w ciąży, a on cię zostawi!

Kiwnąłem głową, zgadzając się z nim. Niall miał rację. Nie pomyślałem. Bylem zaślepiony tym, co Louis mi w tamtej chwili dawał. Chciałem tego i to cholernie bardzo.

— Wiem, że zrobiłem źle. Wiem, że mogłem to przerwać, ale nie mogłem no — powiedziałem i spojrzałem na niego. — Nie można od razu zajść w ciążę, Niall. Opanuj się. To było tylko jednorazowe. Dałem upust swoim emocją i tyle.

Westchnął i usiadł obok mnie. Czułem się trochę źle z tym. Może nie trochę, bardzo źle. Niall miał cholerną rację i to mnie bolało.

— Harry... — Zaczął, ale przerwał mu trzask drzwi i śmiechy. — Idę sprawdzić, kto przyszedł, a ty... Ogarnij się do końca.

Wstałem i koślawym krokiem (oczywiście tylko i wyłącznie przez gips) ruszyłem do łazienki, którą mieliśmy w sypialni. Dziękowałem za to, bo nie musiałem wychodzić. Nie było czas na prysznic, więc ułożyłem włosy i popsikałem się perfumami. Wziąłem głęboki wdech i wyszedłem z łazienki.

— Harry?

— Już idę! — Krzyknąłem i otworzyłem drzwi od sypialni. — Masz moją pizzę? Pamiętasz, co mówiłem? Hawajska albo się obrażam!

Usłyszałem czyiś kompletnie inny i obcy śmiech. Zmarszczyłem brwi. Moje serce zaczęło szybko bić i zerknąłem w głąb salonu. Otworzyłem szeroko usta i oczy, patrząc na tego Zayn'a Malik'a, który siedział na MOIM miejscu obok Louis'a. Szatyn wstał i obrócił się w moją stronę. Nie czułem się niezręcznie, ale to było przez obecność Malik'a. Skupiłem swoją uwagę totalnie na nim.

— No cóż... Pizza jest i... Niespodzianka? — powiedział i szturchnął mulata w ramię. — To jest Harry, a to Zayn.

Kiwnąłem głową, cały czas zgadzając się z tym, co mówił. Zayn podszedł do mnie, a ja kompletnie nie wiedziałem co zrobić.

— Louis opisywał cię, że trzymasz cały czas aparat w ręku i mam się przygotować na masę zdjęć, ale nie widzę aparatu...

— J-ja zaraz mogę po niego iść...

— Żartowałem! — powiedział i przyciągnął mnie do uścisku. Niall parsknął, widząc moją minę. Odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie. — Mój agent szuka nowego fotografa i coś już mu mówiłem, że mój znajomy ma jednego dobrego i potrzebuję twoich parę zdjęć.

— Tak! Tak, oczywiście. Mogę zaraz jakieś pokazać i...

— Później — powiedział Louis. Spojrzałem na niego trochę łzy. — Teraz siadaj i jedz tę pizzę. Dalej, bo ostygnie. I co ja ci mówiłem o tak długim staniu czy chodzeniu? Czy ty na serio chcesz, aby coś ci się stało w tę nogę?!

Usiadłem na kanapie i byłem lekko zły. Louis podsunął mi karton pizzy i kazał mi zjeść dosłownie wszystko. Miałem ochotę strzelić mu prosto w głowę i powiedzieć, aby się opanował, ale tym razem byłem mocno głodny i zapach tego jedzenia sprawdził, że zjadłbym takie dwie. Nie skupiałem się na rozmowie całej reszty. Byłem tylko ja, pizza i nikt więcej. Niall też zajął się jedzeniem, ale widziałem kątem oka, że wtrącał coś do rozmowy. Po jakimś czasie poczułem szturchnięcie w ramię. Spojrzałem na szatyna, który podał mi telefon.

— Drugi raz dzwoni. Odbierz, to chyba Gemma.

Usłyszałem protestacyjny jęk Horan'a. Sam miałem ochotę rzucić tym telefonem o ścianę. Przeciągnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.

— Czego chcesz?

Nie siłowałem się na miły ton. Blondyn parsknął śmiechem, a ja z ledwością też się powstrzymywałem.

— Cześć, Harry! Co u ciebie? Jak ma się Louis? Co robi? Dasz mi z nim porozmawiać?

Chwilę milczałem, walcząc ze sobą. Wstałem z kanapy i mimo protestów Louis'a, musiałem wyjść. Nie chciałem, aby słyszeli to, co chciałem jej powiedzieć.

— Jesteś tam? Idziesz do Louis'a, prawda? O Boże! Wreszcie z nim porozmawiam! Szybko łamago, chcę z nim rozmawiać.

Zaśmiałem się w połowie drogi do sypialni. Wszedłem do niej szybko i zamknąłem za sobą drzwi.

— Nie obchodzi mnie to, że jesteś moją siostrą, wiesz? — Zapytałem, nawet nie oczekując odpowiedzi. — Jesteś zwykłą i podstępną żmiją, która nie patrzy na nikogo innego niż na siebie. I teraz to ty mnie posłuchasz. Gdybyś słuchała rodziców, gdybyś była przy nich, oni wpieraliby cię tak samo, jak mnie. Osiągnęłabyś coś, a nie staczała się ze swoimi znajomymi. W dupie mam to, co zrobisz, pomyślisz. Możesz nawet wyjawić moje jebane sekrety całemu światu, iść do prasy i nakłamać, że pieprzę się z Louis'em Tomlinson'em! Że wszystko, co zrobiłem własnymi rękoma i zapracowałem, dostałem przez łóżko, że pieprzyłem się z każdym! Nie dzwoń do mnie więcej, rozumiesz? Nie dzwoń. Daj mi wreszcie święty spokój. Jeszcze miesiąc temu chciałem z tobą się spotkać, porozmawiać na te tematy, które dla nas są bolesne, zapytać się, co u ciebie, jak radziłaś sobie przez ten cały czas, ale teraz? Teraz to po prostu... Spierdalaj, Gemma. Daj mi żyć, tak jak żyłem przez ten cały czas. Zmieniam numer.

— A rozmowa z Lou...

— Widzisz? Nawet nie obchodzi cię to, co ci teraz powiedziałem. Louis nie zadaje się fałszywymi ludźmi.

Rozłączyłem się i usiadłem na łóżku. Wdech i wydech, Harry, pomyślałem. Zablokowałem numer Gemmy. Nie chciałem od niej żadnych wiadomości, połączeń. Kompletnie nic.

— Harry?

Spojrzałem na Tomlinson'a, który otworzył drzwi. Wszedł do środka, przymykając je.

— Wszystko dobrze?

— Teraz tak. Dzwoniła moja siostra. Od kilku dni chciała z tobą porozmawiać i... Subtelnie "poflirtować" z koleżankami. Nawet nie przyjęła do wiadomości, że jesteś gejem i nigdy się z tym nie kryłeś — powiedziałem i poczułem, jak siada obok mnie. — Wcześniej zarzuciła mi, że to ja zrobiłem z ciebie...

— Nie przejmuj się nią, Harry. Tacy ludzie znajdą się zawsze. Wystarczy mieć silną wolę i nie dać się złamać. I cóż, teraz przede mnie i przez Zayn'a staniesz się bardziej rozpoznawalny.

— To nic.

Uśmiechnął się do mnie. Kochałem jego uśmiech. Chwila... Co?

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz