Byłem przerażony faktem, że miałem zostać ojcem.
Jeszcze bardziej przerażało mnie to, że to była już połowa trzeciego miesiąca.
A najbardziej przerażało mnie to, że Harry przesypiał cały dzień.
Miał prawo być zmęczonym. Nie spał całą noc, a kiedy wróciliśmy, położyłem go od razu i czuwałem, aby nikt mu nie przeszkadzał. Liam i Niall wybrali się razem do sklepu. Ba! Wygoniłem ich z domu, aby pojechali nakupić rzeczy, które chcieli zabrać z NYC do Londynu. Dzieliły nas już dni, aby wyprowadzić się do Wielkiej Brytanii. Poza tym — potrzebowaliśmy sporo kartonów. Harry i Niall w swoim mieszkaniu też mieli rzeczy, których nie mogli zostawić za oceanem. To coś innego, kiedy mieszka się parę minut od tych rzeczy. Część rzeczy zdążyliśmy zapakować. Planowałem sprzedać ten dom. Nie chciałem wracać do Nowego Jorku. To miasto... Byłem wdzięczny, bo wiele dobrych rzeczy mi się tutaj przydarzyło, jednak teraz miałem zacząć od nowa, w innym miejscu.
— Louis?
Obróciłem się, aby spojrzeć na zaspanego Harry'ego. Usiadł obok mnie na kanapie i oparł się o moje ramię. Czy to był czas na tę rozmowę?
— Co się stało?
— Nic. Wyspałem się, ale jestem jeszcze trochę zmęczony — powiedział i ziewnął. Uśmiechnąłem się. — Gdzie Niall i Liam?
— Wysłałem ich na zakupy. Musimy zacząć pakować rzeczy. Poza tym Niall chciał parę razy z tobą porozmawiać, jednak nie chciałem ci przerywać snu i dlatego Liam wziął go na długie zakupy. Niedługo powinni wrócić.
Kiwnął głową i bardziej się przytulił. Teraz był ten moment, kiedy musiałem z nim porozmawiać. Nie mogłem stchórzyć.
— Hazz?
— Hm? Co się stało?
— Chciałem z tobą porozmawiać, dobrze? Mogę czy chcesz iść spać?
Podniósł się i odgarnął włosy z twarzy.
— Teraz. O co chodzi?
Wziąłem głęboki wdech i chwyciłem go za dłonie. Trochę się wahałem, ale w końcu trzeba było wszystko wyjaśnić.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś, kiedy cokolwiek podejrzewałeś? — Zapytałem i spojrzałem na niego uważnie. — Nie jestem zły. Możesz ze mną normalnie porozmawiać.
— Powiedziałeś, że dziecko zapewniłoby ci poprawę reputacji. Zaakceptowałem to, że przez twoje towarzystwo stałem się bardziej rozpoznawalny, ale nie mogę zaakceptować myśli, że dziecko stałoby się jakimś obiektem na pokaz. Nie chciałem ci tego mówić, bo... Po prostu się też bałem.
— Okay — powiedziałem i westchnąłem. — Zjebałem na początku. To fakt. Pomyślałem tylko o sobie, ale przemyślałem to i owo, i nie pozwoliłbym, aby nasze dziecko było uwieczniane na zdjęciach ani pokazywane w internecie. To nasza prywatna sprawa.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłem coś na kształt szczęścia. Uśmiechnąłem się.
— Naprawdę?
— Tak. To nasza prywatna sprawa, skarbie. Kiedy masz kolejną wizytę u lekarza? Chciałbym pójść z tobą.
— Muszę zrobić parę badań i za dwa tygodnie mam się pojawić na kontroli z nimi.
Kiwnąłem głową. Udałoby się jeszcze przed przeprowadzką i trzeba by było poszukać dobrego, naprawdę, bardzo dobrego lekarza w Londynie.
— Zdążymy jeszcze. Poszukam lekarza w Anglii. Musicie być pod najlepszą opieką — powiedziałem i dotknąłem jego policzka. — Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się wam stało. Bardzo was kocham.
Starłem szybko łzy Harry'ego z policzków. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
— Myślisz, że to jest ten czas, kiedy powinienem oficjalnie się zapytać... Harry, wiem, że jestem beznadziejny w tym, ale... Zostaniesz moim chłopakiem?
— Nie jesteś beznadziejny. I tak zostanę twoim chłopakiem, kocham cię — powiedział i pocałował mnie.
Oderwaliśmy się od siebie, dopiero kiedy usłyszałem trzask drzwi. Spojrzałem na niego.
— Będzie dobrze. Niall nie jest zły. Tylko się martwi.
— Tommo! Harry już wstał?
Zaśmiałem się pod nosem i przytuliłem Hazz'ę.
— Śpię.
Nie musieliśmy długo czekać, aż Horan przyjdzie do salonu. Spojrzał najpierw na mnie, a potem na udającego Harry'ego.
— Znowu śpi?
— Daj spokój. Jest zmęczony. Ma prawo spać.
— O nie. Ja chcę z nim teraz porozmawiać — powiedział i szturchnął go w ramię. — Harold! Wstawaj! W tej chwili! Mam w dupie twoje zmęczenie!
Harry odepchnął go nogą i przybliżył się bardziej do mnie.
— Niall, spierdalaj — powiedział i machnął ręką na oślep. — Daj mi spać i spokój.
— Nie! Gdzieś to mam! To, że jesteś w ciąży, nie daje ci pozwolenia na spanie i unikanie przyjaciela! Muszę z tobą poważnie porozmawiać i po porodzie, wprowadzić wam celibat!
— Że co? — Zapytałem, patrząc na blondyna. — Liam, przynieść śrubokręt. Niall się rozkręca.
— Zamknij się Tomlinson. Zmajstrowałeś mu dzieciaka!
Podniosłem brwi do góry, gładząc bruneta po plecach.
— Niall! Jesteśmy dorośli! Możemy nawet być już po ślubie i was nie powiadomić! — powiedział Harry i się wyprostował. Spojrzał na Horan'a. — Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Daj mi spokój!
Wstał i ruszył do kuchni. Niall zrobił to samo.
— My nie skończyliśmy rozmawiać! Harry! Wróć tutaj natychmiast! — Krzyknął i po chwili znaleźli się w kuchni. — Styles! Do cholery!
Liam parsknął śmiechem i spojrzał na mnie.
— Może lepiej tam idź, co?
— Po co?
— Chcesz, aby Niall go zabił? — Zapytał, a ja automatycznie wstałem. — Mówił mi, że jest na niego bardzo zły, że chciał wjechać i nic mu nie powiedział o dziecku. Trochę go rozumiem, bo przyjaźnią się bardzo długo. Gdybyś wywinął mi taki numer, to nie wiem, co bym ci zrobił. Więc lepiej tam idź, Louis.
Ruszyłem do kuchni, zatrzymując się w progu. Niall przytulał Harry'ego, który płakał. Wycofałem się i usiadłem z powrotem na kanapie.
— Rozmawiają — powiedziałem i wyszczerzyłem się do niego. — Macie te kartony? Niall musiałby jechać do ich mieszkania i spakować ich rzeczy.
— Nadal nie jesteś zadowolony, że Niall też opuszcza Nowy Jork, prawda?
Musiałem to potwierdzić. To nie było tak, że nie chciałem. Lubiłem Niall'a i zdecydowanie był moim przyjacielem. Jednak nadal byłem mało przekonany do tego. Tutaj miał rodzinę. Harry tutaj miał jego. Kochałem Styles'a, ale nie chciałem rozdzielać Horan'a i jego rodzinę.
— Nie jestem. Horan ma tutaj rodzinę.
— Horan będzie decydować sam o sobie, Louis!
Podskoczyłem i obróciłem się w stronę Niall'a. Lekko się speszyłem.
— Zrozum Louis, że jadę, bo zabierasz mi Harry'ego i Liam'a. Poza tym będę was pilnować. Łapy przy sobie Tomlinson, ja wszystko widzę.
— To może...
— Louis zamknij się i chcę herbatniki. Nie ma ich w domu!
Do salonu wszedł Harry. Spojrzałem na niego. Wyglądał bardzo rozkosznie, kiedy marszczył nos. Parsknąłem śmiechem.
— Co jest w tym śmiesznego? Chcę herbatniki. Albo biszkopty w mleku, Louis no. Twoje dziecko chce.
— No, Louis, jazda do sklepu — powiedział Liam.
Uśmiechnąłem się, ukrywając swoją złość na Payne.
— Będę za dwadzieścia minut.
To będą długie miesiące, bardzo długie.
CZYTASZ
Love game → larry ✔
FanfictionHarry nie znał się na piłce nożnej. Jedynie wiedział, jak ją kopnąć, aby siebie samego nie uszkodzić. Nigdy się tym nie interesował i nie zamierzał. Wolał to co robił - wybieg, muzyka i aparaty. Nie. On nie był modelem. Był fotografem, który zarabia...