Rozdział 21: HARRY

1.3K 94 6
                                    


Trochę się bałem. Tego studia. Ono było ogromne! Mogłem się tutaj zgubić, a potem umrzeć z głodu, bo nikt by mnie nie odnalazł. Louis zaprowadził nas pod jakiś pokój. Na drzwiach pisało "Louis Tomlinson" i była obok tego mała gwiazdka. Zmarszczyłem brwi, a potem otworzyłem usta ze zdziwienia.

— Nie! — powiedziałem w pewnym momencie. — Nie mów, że... O Boże!

Louis uśmiechnął się i usiadł na jednym z foteli. Stałem cały czas w tym samym miejscu i nie mogłem opanować swojego zdziwienia.

— Niedługo będę nagrywać swoją pierwszą płytę. A teraz Harry... Tutaj jest dźwiękowiec — powiedział i wskazał na jakiegoś mężczyznę w słuchawkach. — Powiedź, jaką chcesz zaśpiewać piosenkę, on znajdzie podkład i jazda do tamtego pokoju. Nagramy coś i potem specjalista to oceni.

Kiwnąłem szybko głową. Podałem pierwszy tytuł, który przyszedł mi do głowy. Louis kazał poszukać mi tekstu w internecie, a potem iść do dźwiękoszczelnego pokoju. Nic nie słyszałem, ale wiedziałem, jak Lou rozmawiał z tym czarnowłosym, a potem pochylił się nad całym sprzętem.

— Dobra, Hazz. Załóż słuchawki, podejść bliżej mikrofonu, on cię nie zje. Jak usłyszysz melodię w słuchawkach... Po prostu śpiewaj i możesz zamknąć oczy. Pomyśl, że jesteś sam, a my to nagramy, dobra?

Pokazałem mu kciuka do góry, a on się uśmiechnął. Założyłem słuchawki i chwilę odczekałem. Uwielbiałem piosenkę Medicine. Mogłem słuchać jej w nieskończoność. Zamknąłem oczy za radą Tomlinson'a i poczułem ten rytm, muzykę i słowa. Mógłbym śpiewać codziennie, patrzeć na innych, którzy to robią. Mógłbym to robić. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Louis'a, który mówił coś do mężczyzny obok. Po skończonej melodii ściągnąłem słuchawki i odwiesiłem je na swoje miejsce. Lou przywołał mnie ręką, więc wyszedłem z tego pomieszczenia.

— I jak? — Zapytałem i przygryzłem wargę ze zdenerwowania. Widziałem, jak Louis spojrzał na to. Natychmiast przestałem to zrobić. — Jak poszło?

— Jest dobrze. Jak dla mnie. Słyszałem już wiele i twój głos jest na wysokim poziomie. Louis weźmie to nagranie i zaniesie go wyższych od nas osób. Oni zdecydują, czy się nadałbyś. Tomlinson cię poleci, a oni zatańczą, tak jak zagra im.

Szatyn uśmiechnął się szeroko na te słowa, a ja przewróciłem oczami.

— Poza tym, to studia Louis'a. On nawet nie musi iść i się pytać.

— Co?! — Pisnąłem mało męsko, ale mnie to nie obchodziło. — Czemu nic nie mówiłeś?!

— Niespodzianka?

— Nawet lepsza niż Zayn Malik w hotelowym salonie!

Niall parsknął śmiechem, a zaraz po nim Liam. Spojrzałem na tę dwójkę i miałem ochotę zakopać ich gdzieś głęboko pod ziemię.

— Pójdę tylko zanieść to nagranie. Chcę się dowiedzieć, czy trzeba jakiś wielkich zmian i lekcji, czy wystarczy tylko kilka i będziesz śmigać jak szalony!

Nie zdążyłem nic powiedzieć, a Louis już wyszedł. Opadłem na kanapę i spojrzałem na Niall'a.

— Chcesz zacząć śpiewać? — Zapytał Liam, a ja westchnąłem. Chciałem? Sam nie wiedziałem.

— Nie wiem, czułem się dobrze, jak tam stałem. Gdybym nie musiał włożyć w to wiele czasu, to czemu nie? Mam coś napisane, Niall widział moje teksty. Mamy do tego melodię, ale nie wiem, czy to jest dobre — powiedziałem i pochyliłem się do przodu, opierają łokcie o kolana. — Myślę, że nie mam co się załamywać moją siostrą. Karma wróci, a ja... Cóż, dzięki jej pomysłowi jest o mnie głośno i może zdążę się wybić.

Liam otworzył szeroko oczy, a Niall zakrztusił się piciem, które pił.

— No co? — Zapytałem. — To dobry plan. Niech zrobi większy szum, a potem zapłaci za te kłamstwa. Zamierzam porządnie się na niej zemścić. Mam nawet plan.

— Za dużo przebywania z Tomlinson'em, Harry.

— Nie prawda — parsknąłem, ale zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście tak było. Zacząłem myśleć jak Tomlinson. — No i co z tego? Nie mogę być cały życie kopany. Chcę coś od życia i zamierzam to dostać.

— Nic. To jest po prostu dobre myślenie, stary.

Niall posłał mi uśmiech.

— Co zamierzasz zrobić?

— Wszystko wytłumaczę wam w hotelu. Albo... Pojedziemy do mnie. Zrobiłem zbyt duże zakupy i ktoś musi to zjeść.

Niall uśmiechnął się szeroko. Musieliśmy chwilę, zanim przyszedł Louis. Posłał mi szeroki uśmiech.

— Wszystko mam załatwione. Jedynie potrzebujemy twojej zgody. Możesz podpisać umowę z wytwórnią, a potem zaczynamy nagrywarki.

Czy ja tego chciałem? Z jednej strony... Kusiło mnie utarcie nosa mojej siostry. Przerażało mnie to, bo wcześniej tak nie myślałem. Żyła sobie, bo żyła, nigdy nie robiła mi problemów. Teraz poszła o trzy kroki za bardzo do przodu. Naprawdę przemawiała przede mnie chęć zemsty. Nigdy nie paliło mi się, aby być rozpoznawalny. Było mi dobrze, tam gdzie pracowałem. Było mi dobrze z tym że bardzo znane marki chciały, abym zrobił sesje.

Z drugiej strony była moja pasje — fotografowanie. To od tego wszystkiego się zaczęło. Nie chciałem tego rzucać. Chciałem dalej robić sesje. Spojrzałem na Niall'a, a on zauważył moje wahanie.

— A co z meczami, książką? Harry ma podpisaną umowę z wami. No i wyznaczone terminy na sesje. Nie może tak od tego rzucić.

Widziałem, jak Louis się zmieszał. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Liam'a, który miał podobną minę do szatyna. Westchnąłem i wstałem.

— Dobra. Nie ma co teraz nad tym myśleć. To jest poważna decyzja. Nie umiem podjąć jej w minutę ani w godzinę — powiedziałem, a Lou przytaknął i posłał mi uśmiech. — Muszę się nad tym zastanowić, bo... Bo nie jestem tego pewny.

— Nie zmuszam cię, ale... Nie chcę, abyś marnował takiego głosu.

— Od kiedy się na tym znasz?

Louis parsknął pod nosem, ale nic nie powiedział. Zażądał powrotu do hotelu, a ja zmieniłem kierunek. Zanim doszedłem do samochodu, trochę minęło. Pierwszy raz Louis nie narzekał, że tyle chodziłem i stałem. Byłem pod wrażeniem. Ten człowiek był czasami... Nie umiałem go zrozumieć. Rozumiałem, że się martwił, ale to wybijało poza skalę. Musiałem go pokierować i z każdą minutą trochę się stresowałem. To było bardzo wyniosłe. Wystrój tego mieszkania. Było duże, to fakt. Pomieściłoby całą rodzinę Tomlinson'a i nas bez problemu. Każdy miałby osobny pokój. Westchnąłem, kiedy zaparkowaliśmy. Droga do windy nie zajęła nam dużo czasu.

— Czemu się denerwujesz?

— Ja się denerwuje? — Zapytałem i spojrzałem na Niall'a, który przewrócił oczami. — Jesteście piersi, którzy tutaj wchodzą. Jest bałagan, bo... Bo nie zdążyłem sprzątnąć.

— Daj spokój Hazz. Zawsze utrzymywałeś wszystko w czystości.

Zaśmiałem się i wpuściłem ich do środka. Wszędzie walały się moje ubrania, teczki z dokumentami leżały koło kanapy i opakowania po gotowych daniach też leżały na ziemi wszędzie gdzie się dało.

— Okay. Cofam to. Co ty tutaj zrobiłeś?

— Nie mogłem znaleźć spodni, tych wygodnych. Potem przypomniało mi się, że muszą być w walizce Louis'a, bo tam je kładłem. No, a potem... Przeglądałem umowy i jadłem.

Niall wybuchnął śmiechem i podniósł parę teczek.

— Trzeba go ogarnąć. Tutaj jest gorzej niż... Niż w moim pokoju!

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz