Rozdział 29: HARRY

1K 97 5
                                    


Zanim się obejrzałem, mogłem ściągnąć gips. Miałem jeszcze chodzić w bucie ortopedycznym, ale tylko tydzień. Cieszyłem się z tego, jak małe dziecko, bo mogłem wiele czynności wykonywać sam. Louis nie jęczał mi tak nad uchem i było cudownie. Wszystko też miało swoje wady. Kończyło się teoretyczne wolne Louis'a, ale nie miał już żadnych zadań. W międzyczasie robiłem zdjęcia, bo trochę musiałem ich mieć. Rodzina Tomlinson'a nie narzekała, kiedy chodziłem z aparatem, a Lottie... Ona była wniebowzięta. Mówiła, że „Wyglądasz niesamowicie, jak pracujesz". Nie wiedziałem, czy jego siostra chciała mnie poderwać, bo jej się podobałem, czy byłem fotografem i miałem za sobą duże kontrakty i znajomości. Mogłem szepnąć komuś słówko o Charlotte Tomlinson, ale nie wiedziałem, czy ona była na to gotowa. Jej prace były śliczne. Louis nakupił jej pełno sprzętu, programów do obróbki zdjęć. Robiła małe błędy, które każdy na początku je robi. Ja też miałem problem z tym samym co ona.

— Harry?

Podniosłem głowę znad laptopa i spojrzałem na mamę Louis'a. Uśmiechnęła się do mnie i weszła do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie.

— Co się stało? Pomóc z czymś?

— Nie. Ja chciałam tylko o coś zapytać — powiedziała. Zapisałem zdjęcie i przymknąłem laptopa. Spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem.

— O co chodzi?

— Czy... Ty i Louis?

Poczułem gorąco na policzkach.

— Ja i Louis? My... My się przyjaźnimy. Nie ma pomiędzy nami niczego — powiedziałem i spojrzałem na drzwi.

— Spodziewałam się takiej odpowiedzi. Możesz mi powiedzieć. Jako jego matka chciałam wiedzieć, czy zięć mi się szykuje, czy Louis nadal chodzi do klubów.

— Chodził do klubów? — Zapytałem zdziwiony. — Odkąd u niego pracuję, nie był ani razu.

— Naprawdę?

— Tak. Każdego wieczoru jest w domu. To dziwne?

— Louis często imprezował. Dlatego jest to dziwne.

Zmarszczyłem brwi. Naprawdę nic o tym nie wiedziałem. Kobieta westchnęła i chwyciła mnie za dłoń.

— Możesz mi wierzyć bądź nie, ale widzę, że coś pomiędzy wami jest. Zastanawiałam się od początku, kiedy tutaj przyjechaliście. Nigdy nie wiedziałam, aby Louis się o tak kogoś martwił oprócz rodziny. Możesz mi powiedzieć prawdę, Harry. Ta rozmowa zostanie między nami. Wiem, jak brakuje ci twojej mamy i rozmów z nią. Możesz zawsze do mnie zadzwonić, kochanie. Możemy porozmawiać i z każdym problemem możesz do nie przyjść. Pomogę ci rozwiązać każdy problem.

Kiwnąłem głową i starałem się nie rozpłakać. To była najmilsza rzecz, która spotkała mnie od dłuższego czasu.

— Dziękuję. Ja... Ja naprawdę dziękuję. Jest pani...

— Mówi mi po prostu Jay, naprawdę. To mi lepiej pasuje niż jakaś „pani". Nie jestem taka stara, Harry! — powiedziała i się zaśmiała. — A teraz powiedz mi. Co ci leży na sercu? Jesteś taki nieswój.

— Ja... Nie wiem, co czuję do Louis'a. Jest on dla mnie inny niż do wszystkich i ja to widzę. Mam te motylki? I nie wiem, czy to zauroczenie, czy... Zakochałem się. Myślałem nad zerwaniem umowy, zanim to się poszerzy, ale nie umiałbym tego zrobić. Nie ze względu na siebie, ale wiem, że Niall i Liam bardzo się do siebie zbliżyli. Będzie mi też brakować Louis'a.

— Dlaczego nie zrobisz czegoś dla siebie? Może porozmawiaj z Boo?

— Nie chcę się wygłupić — powiedziałem i trochę się speszyłem. — To nie powinno w ogóle wyjść. Naprawdę. Nie chcę pokazywać mu, co czuję, bo wiem, że to nie wyjdzie. Louis teraz ma swoje plany, rosnącą karierę.

— A co z tego? Na miłość jest zawsze czas. Skąd możesz wiedzieć, co on czuje?

— Nawet gdyby, to... To nie wyjdzie. Wyda książkę, skończy się umowa... Ja będę miał swoje umowy, sesje, a Louis płyty, trasy koncertowe. Obaj będziemy podróżować po świecie. Związek na odległość nie jest dobry. Nie chcę też, aby on w jakikolwiek sposób przez to cierpiał.

— Harry, nie możesz tak...

Przerwało jej otwieranie drzwi. Do środka wszedł uśmiechnięty Louis. Spojrzał się na nas i zmarszczył brwi.

— Dlaczego spiskujecie za moimi plecami?

— Nie spiskujemy. Pytałam się Harry'ego czy pomoże mi zrobić dzisiaj kolację i o której jutro wyjeżdżacie. Zagadaliśmy się o zdjęciach. Wyszły świetne, później ci pokaże.

Kobieta wstała i wyszła. Westchnąłem i spojrzałem na Lou. Usiadł obok mnie i oparł głowę o moje ramię.

— Lottie mnie zamęcza tym, abyśmy nie wyjeżdżali stąd. Dlaczego ona...

Zaśmiałem się i otworzyłem laptopa, aby zamknąć program do końca.

— To nie moja wina. Jestem tak zajebisty, że nikt nie chce, abyśmy jechali.

Usłyszałem prychnięcie i znowu zacząłem się śmiać.

— Jesteś tak narcystyczny! Da się tak w ogóle?

— Nauczyłem się tego od ciebie, dupku. Ty też taki jesteś.

— Nie prawda! — powiedział i spojrzał się na mnie z wyrzutem. Podniosłem brwi i moja mina na sto procent wyrażała: „Na serio?". — Dobra. Może troszkę, ale to nie ma znaczenia.

— Ma znaczenie! Nauczyłem się od ciebie i koniec.

Prychnął i zabrał ode mnie komputer i odłożył na stolik. Usiadł na moich udach i założył ręce na krzyż.

— Nie prawda.

— Chcesz się teraz kłócić?

— Nie kłócimy się.

— Louis... To jest kłótnia.

— Nie prawda. Nie kłóć się!

— Ha! Widzisz! Kłócimy się.

— Jesteś nieznośny. Spadaj.

— Sam się zbadaj.

Przybliżył się do mnie, a ja przygryzłem wargę.

— Mogę cię zbadać. Chcesz?

Kiwnąłem szybko głową, a potem mnie pocałował. Sapnąłem, kiedy przygryzł moją dolną wargę. Chwyciłem go za koszulkę i bardziej przybliżyłem. Musiałem jedno przyznać. Louis Tomlinson bardzo dobrze całował. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, jak drzwi zostały gwałtownie otwarte, a potem do naszych uszów doszedł pisk Lottie. Czego ta kobieta znowu chce?

— O Boże! Ja nic nie widziałam! Przepraszam! Nic nie widziałam! — Krzyknął i szybko wyszła z pokoju. Zaśmiałem się i poczułem momentalnie ciepło na policzkach.

— O nie — Louis jęknął i oparł się o mnie. — Teraz mama mi nie da żyć.

— Przestań! Jay jest super!

— Jesteś na „ty" z moją własną matką!?

— A co? Zazdrościsz mi?

Parsknąłem śmiechem na jego minę, a potem znowu do siebie przyciągnąłem.

— Wiem, że mi zazdrościsz.

Love game → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz