Anelma
Głupio mi zwijać się z bólu, gdy wiszą nade mną spojrzenia Korhonenów. Nie mówią absolutnie nic, tylko bezradnie patrzą się na mnie jak sępy na dogorywającą padlinę. Wszyscy czekamy na zbawczy moment, w którym Inga przekroczy próg mojej komnaty.
Zaczynam powoli żałować, że nie posłałam Ivona wraz z Nilisem. Miałabym większą pewność, że brat mnie nie okłamie w tak ciężkiej godzinie i naprawdę przetrząsanie cały pałac, by ją znaleźć.
O ile ona w ogóle jest w pałacu.
Zaciskam w ręku przesiąkniętą krwią chusteczkę. Muszę choć na chwilę pozwolić opaść dłoni na poduszkę, ponieważ siły opuszczają mnie w tak zastraszającym tempie, iż nie jestem w stanie bezustannie przyciskać papieru do nosa. Nea podaje mi kolejną chusteczkę, zabierając poprzednią.
Krew, cieknąca z nozdrzy jest jak lawa, przepalająca wnętrze nosa. Nie mogę już znieść niepohamowanego strumienia karmazynowej cieczy, zabierającej ze sobą całą odporność i chęć do życia. Ciężary uciskają mi głowę, nie pozwalając nawet myśleć, a co dopiero martwić się. Przymykam oczy, lekko ziewając.
Słyszę gwałtowny zryw Ivona z krzesła. Siada na materacu, ujmując moją twarz w dłonie.
— An, nie odpływaj — rozkazuje, delikatnie poklepując mnie po policzkach. — Nie zasypiaj.
— Tylko na chwilę — proszę słabym głosem.
— Nie zamykaj oczu, słyszysz?! — Jego stanowczy ton działa jak słaby impuls. Powieki drgają, unosząc się w górę, ale zaraz i tak same opadają. Bez względu na nie, ja i tak nic już nie widzę.
— Jest! — odzywa się donośny głos Nilisa. — Znalazłem ją!
— Szybko — pogania go Ivo. — Traci przytomność.
Ruchy, które wyczuwam wokół siebie są jak odległe obrazy, niewyraźnie przebłyski w tafli wody. Mam wrażenie, że jestem już w innej rzeczywistości, gdzie nic i nikt mnie nie dosięga.
Boję się. Boję się tej drugiej świadomości, w którą spadam, pozbawiona kogokolwiek, kto pomógłby mi w niej przetrwać. Ospale podnoszę dłoń, oczekując, że ktoś ją chwyci i zapewni, iż nie zostawi mnie samej.
Ciepły uścisk otula moje palce. Jest na tyle mocny, abym mogła poczuć zaangażowanie drugiej strony. Nie potrafię jednaj jej zobaczyć. Wiem, że mrugam, ale wciąż nie jestem w stanie dostrzec otaczającego mnie świata. Tylko mrok.
W gardle narasta ogromna gula, paraliżująca strachem moje ciało.
— Inga ... ja ... ja nie widzę! — jęczę w panice. — Ja nic nie widzę!
— Zróbże coś! — pogania ją głos Nilisa.
— Wyj – wyjdźcie stąd! — wyrywam instynktownie.
— Mam cię z nią zostawić?
— Ja ... ja jej ufam.
— Ale ja nie!
Przełykam nerwowo ślinę.
— Wyjdź.
Dopóki w komnacie będą świadkowie, dopóty Inga nie będzie w stanie mi pomóc. Oddycham tak głęboko, że dudniąca krew zagłusza wszystkie dźwięki. Gdzieś w oddali dociera do mnie jedynie głuchy huk. Chyba mnie posłuchali.
— Anelmo, nie panikuj — mówi spokojnie Inga.
Tak, to jej głos. Słyszałam go bardzo rzadko, ale bezsprzecznie mogę stwierdzić, że rozmawiam już tylko z nią.
CZYTASZ
Iskra Zimy [✔]
FantasyKrólestwo, od którego jestem odcięta. Rodzina, dla której jestem nikim. Demony przeszłości, które powracają, by już nigdy nie odejść. Cień, będący jedyną osobą, której ufam. I na koniec chłód, uporczywie próbujący wydostać się z moich rąk. Ten...