Anelma
Słońce góruje w zenicie, zsyłając wyjątkowo ciepły dzień na taivańską ziemię. Taka pora jest dla nas wybawieniem. Promienie przedzierają się przez chodny wiatr, dając choć chwilę wytchnienia od zimna, w którym przychodzi nam żyć. Nie jest jednak aż tak upalnie, jak jeszcze pare dni temu. Może sam Duch Słońca cieszy się z naszej wygranej, pokazując ludowi Kervenii, jak zyskaliśmy w jego oczach.
Rozpadająca się, rybacka łódź z wielkim trudem dźwiga ciężar bezwładnego ciała wielkiego tyrana, kłamcy oraz nieudacznika, który desperacko chciał rewanżu za swoją porażkę. Odpłatą miało być moje życie. Przekonany co do rychłej śmierci królewny Taivasu, sam sprowadził na siebie zgubę.
Nie żałuję, że go zabiłam. Nilisowi, rodzeństwu Korhonen oraz reszcie powiedziałam, iż zginął w nieszczęśliwym wypadku, wypadając z balkonu, gdy próbował targnąć się na moje życie. Usunęłam wszelkie ślady mocy na jego ciele. Krew lała się z jego głowy, a przerażone, puste oczy zdawały się mówić ?Nigdy ci tego nie wybaczę".
Nie zależy mi na twoim przebaczeniu, ojcze. Nie zależy mi na niczym, co kiedykolwiek zrobiłeś, powiedziałeś lub zamierzałeś powiedzieć i zrobić. W moich oczach dawno straciłeś jakiekolwiek znaczenie.
Niestety nie zdołałam zataić zsiniałej do granic możliwości ręki, do której krew przestała dopływać wraz z atakiem lodu. Nikt jednak zbytnio nie przejmował się stanem ani tym bardziej beznadziejnym końcem, na jaki Olavi sobie zasłużył. Ja przyspieszyłam jedynie to, co nieuniknione. W głębi duszy zamiast rozpaczać, woleliśmy wiwatować, choć nikt głośno tego nie przyznał.
Obok ciała ojca, woda ospałymi ruchami porusza drugą łódź. Piękną, bogato zdobioną gondolę, godną króla i rodziny królewskiej. Jak na przekór losu, na jej deskach spoczywało drobne ciało służki pałacowej. Tak śmiała decyzja z mojej strony podważała wszystkie zasady etyki pałacowej i kerveńskiej tradycji. Spotkała się z dezaprobatą arystokracji, lecz miałam własne zdanie. Sofia zasłużyła na pochówek na miarę władców, gdyż była mi bliższa, niż własna rodzina. Choć znałam ją bardzo krótko, mogłam liczyć na jej wsparcie i dobre słowo.
Nie odprawiono nocnych modłów. Za duszę przyjaciółki pomodliłam się najżarliwiej, jak tylko umiałam, czuwając w kaplicy, pomiędzy śnieżnobiałymi zasłonami i konwaliami. Jeszcze kilka godzin temu przyjęłam w tych murach sakrament ślubu, a później klęczałam przy ciele Sofii aż po brzask. Nikt inny poza mną by tego nie zrobił. Służba powiedziała, że Sofia nie miała żadnej rodziny. Inga również nie raczyła się zjawić. Miała tylko mnie.
Co do króla Olaviego, wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że jego dusza powinna sczeznąć w piekle, w otchłani bólu, rozpaczy i zapomnienia. Jego ciało przeniesiono ze żwirowej drogi do komnaty, przykryto białym prześcieradłem i zamknięto drzwi na klucz. Tam doczekało chwili pogrzebu.
Biorę głęboki wdech, gdy dłoń Nilisa spoczywa na moich plecach i delikatnie popycha w stronę pomostu. Zaciskam pochodnię w dłoni, ruszając z miejsca. Ciało ojca trzeba jak najszybciej spalić, nim łódź nie wytrzyma jego ciężaru i zatonie, posyłając go na dno. Nic nie może ostać się po nim na tym świecie. Zwłoki to jedynie początek.
— Gotowa? — pyta Nilis.
— Niech jego dusza nigdy nie zazna spokoju — mówię grobowym tonem. — Niech złe duchy go nie oszczędzają. Zakończmy to, bracie.
Pochylamy pochodnie nad białym materiałem, która zajmuje się ogniem. Odsuwamy się, by żołnierze mogli popchnąć łajbę na otwarte morze. Oby tylko wytrzymała.
Ciało Sofii podpalam sama. Nie odwracam wzroku od płomieni pożerających ją, gdy gondola opuszcza pomost. Wznoszą się coraz wyżej, jakby chciały popchnąć prochy służki do nieba. Po policzku spływa mi samotna łza, którą pochłania świeża rana. Uporczywe pieczenie ogarnia całą lewą stronę twarzy.
CZYTASZ
Iskra Zimy [✔]
FantasyKrólestwo, od którego jestem odcięta. Rodzina, dla której jestem nikim. Demony przeszłości, które powracają, by już nigdy nie odejść. Cień, będący jedyną osobą, której ufam. I na koniec chłód, uporczywie próbujący wydostać się z moich rąk. Ten...