Anelma
Nie wiem jak długo zajmuję mi odezwanie się do tej dwójki, ale dla mnie mija wieczność. Zapewne dziwnie, a nawet komicznie muszę wyglądać, stojąc przed nimi niczym słup soli i gapiąc się na nich, jak ciele w malowane wrota.
Nie jestem w stanie wykonać najmniejszego ruchu. W moim ciele rozchodzi się potężna eksplozja dreszczy. Umysł kompletnie odrywa mnie od rzeczywistości.
Nagle, zamiast rodzeństwa Korhonenów, widzę ich dziecięce wersje, symbol mojej udręki, najgorszy koszmar, tragiczną przeszłość. Dwójkę nieznośnych bachorów, którzy zrujnowali moje dzieciństwo. Para wcielonych diabłów, pastwiąca się nade mną.
Czuję na dłoniach rozchodzący się przyjemny, a zarazem strasznie kłujący chłód. Mam ochotę zacisnąć palce na szyjach tych potworów i zmienić ich w lodowe statuy, które następnie roztrzaskała bym w drobny mak. Jednak ponad wszystko muszę zachować najbardziej strzeżony sekret w ścisłej tajemnicy przed światem zewnętrznym.
Chociaż każda część mojego ciała rwie się, aby zniszczyć te dwie żmije, biorę głęboki wdech nosem i uspokajam się. Przynajmniej do pewnego stopnia.
Przywołuje uśmiech na twarz. Nie dziwię się sobie, że mimowolnie odpłynął. Nikt nie byłby w stanie go utrzymać, gdy przeżywa taki szok. Może jestem trochę zła na siebie, ale główną wściekłość kieruję w stronę bliźniaków. Omiatam wzrokiem Neę i Ivona, po czym delikatnie kiwam głową, oddając im tym samym wyrazy mojego — jakże fałszywego — szacunku.
— Księżniczko Neo Korhonen, książę Ivonie Korhonen — mówię opanowanym, zdystansowanym głosem. — Jakże miło mi widzieć was na celebracji Nocy Dusz Życia. Niezmiernie się cieszę, że mogliście przybyć do Królestwa Taivasu.
Wiem, że właściwie powtórzyłam słowa ojca sprzed godziny, ale oni nie zasługiwali na więcej. Wbijali we mnie dość niepocieszone, a nawet trochę wrogie spojrzenia zielonych oczu. Mimo to uśmiech także ozdabiał ich zakłamane twarze.
— Wasza Miłość — Nea ujmuje w dłoń rąbek purpurowej, szerokiej spódnicy sukni, po czym, kładąc prawą rękę na sercu, wykonuje przede mną głębokie dygnięcie. Ivo również kłania się bardzo nisko z dłonią na klatce piersiowej. — To my dziękujemy za zaproszenie i tak ciepłe przyjęcie. Jesteśmy bezgranicznie wdzięczni.
Czy tylko ja wyczuwam w jej wypowiedzi sarkazm?
— Wasza Wysokość, wyglądasz kwitnąco — komplementuje mnie Ivo. Dreszcz odrazy wzbiera we mnie tak mocno, że niemal podskakuję. — To prawdziwy zaszczyt móc oglądać cię w pełnej krasie dostojności i piękna, niczym uosobienie zorzy polarnej.
Tak Ivonie, gadane to ty zawsze miałeś. Lepiej, gorzej, w każdym razie usta nigdy ci się nie zamykały. Wiele razy modliłam się, byś wreszcie odgryzł sobie język.
Lubię komplementy, jednak zbytnia przesadność wzbudza we mnie wrogość. Wydają mi się nieszczere, a komplementy Ivona to już zupełne łgarstwa.
A niech was piekło pochłonie!
— Dziękuję ci bardzo, książę Ivonie — odpowiadam, kładąc dłoń na mostku. — Życzę wam obojgu udanej zabawy.
— Miłościwa Pani, w zasadzie to chciałbym poprosić cię do tańca — rzekł młodszy Korhonen, wyciągając w moją stronę dłoń i delikatnie się pochylając. — Oczywiście, jeśli pozwolisz.
Wiem, że jestem dobrze wychowaną osobą, królewską córką i najpotężniejszą kobietą Taivasu, ale...
— Cholera jasna — ciskam pod nosem. — Och, nie, nie, dzięku-
CZYTASZ
Iskra Zimy [✔]
FantasyKrólestwo, od którego jestem odcięta. Rodzina, dla której jestem nikim. Demony przeszłości, które powracają, by już nigdy nie odejść. Cień, będący jedyną osobą, której ufam. I na koniec chłód, uporczywie próbujący wydostać się z moich rąk. Ten...