Anelma
Naciskam na klamki drzwi balkonowych, otwierając je na oścież. Silny podmuch wieczornego wiatru cofa moje ciało w głąb komnaty. Deski pod bosymi stopami robią się znacznie zimniejsze, niż jeszcze przed chwilą. Doskonale, powietrze jest chłodne, pomoże mi przy ćwiczeniach. W razie, gdybym nieświadomie wywołała zamieszanie, wszystko zrzucę na przeciąg.
Poprosiłam Sofię i Ingę o wyjście z pomieszczenia przeszło pół godziny temu. Już nikt nie powinien zakłócać mi spokoju aż do wschodu słońca.
Krocze po drewnianych panelach, absorbując ich zimno jak źródło nowej, potężnej energii. Klękam na łóżku, odsuwając poduszki z zagłówka. Ledwo utrzymuję w dłoniach ich śliskie poszewki. Chwytam obiema rękami za prześcieradło, zdzierając je z materaca, a następnie podnoszę także i jego. Sięgam do wnętrza łóżka, badając palcami jego dno.
Nagle opuszki wyczuwają gładki, twardy przedmiot. Biorę go w rękę, z trudem wyciągając ze schowka. Nie dość, że jest nieporęczny, to jeszcze ciężki. Napinam wszystkie mięśnie dłoni, aby odłożyć go na łóżku.
Księga, odbiwszy się od miękkiej powierzchni, teraz spokojnie spoczywa na niej. Odkładam materac z powrotem na miejsce i zaścielam go prześcieradłem. Wytrzepuję poduszki, rzucając je niedbale przy zagłówku. Opieram się na nich, sięgając po księgę. Wytarta, skórzana okładka zdradza ilość użytkowania. Prawy górny róg zagina się na strony, przez co trochę utrudnia swobodne przeglądanie zbioru.
Zauważam białą kartkę wystającą z góry tomu. Otwieram go, lokalizując, w którym miejscu zakładka została założona. Mijam opisy prostych czynności, jak pobudzanie mocy czy tworzenie nieskomplikowanych kształtów. Zatrzymuję się mniej więcej w połowie księgi. Kartka sunie przez pożółkłą stronę, opadając na mój brzuch. Biorę ją do ręki, ze zdziwieniem zauważając, iż nie jest pusta. Mrużę oczy, aby odczytać napis.
Nie zaszkodzi ci drobna powtórka z technik, począwszy od tej strony. Ćwicz także umiejętność kontroli energii. Powodzenia, dzieciaku.
Valo
Ulga zalewa moje ciało. Nie pozostawił mnie bez żadnych słów otuchy. Dba o mnie cały czas. Nagle zaczynam za nim tęsknić jeszcze mocniej niż dotychczas. Minęły zaledwie dwa dni. Dla mnie to jak wieczność. Valo po prostu nigdy jeszcze mnie nie zostawił. Każdy ułamek sekundy poświęcał mi. Przyciskam księgę do piersi, chcąc poczuć ślady jego rąk, które pozostawił na skórzanej oprawie.
Dobrze, dość już rozpamiętywania i żalów. Skoro powiedział, że wróci, to wróci. Nie okłamał mnie nigdy, dlatego nie wątpię w jego obietnicę. On załatwia swoją sprawę, a ja mam zająć się sobą.
Przyciskam kartkę do serca, spuszczając wzrok na stronę. Z krzywym spojrzeniem odczytuję opisy.
Wyblakłe słowa zawierają sposoby postępowania z moim rodzajem magii. Wzdycham głośno, ze zniechęceniem, wyginając się w łuk na poduszkach. Oszranianie żywych organizmów? Ćwiczyłam to przecież nieskończoną ilość razy. Technika jest żmudna i wymaga naprawdę wiele uwagi. Nie wiem, czy mam dosyć siły, by znów powtarzać ten sam schemat.
Cóż, skoro jednak zebrałam już chęci na naukę, lepiej wykorzystać ten moment. Duchy wiedzą, kiedy nadejdzie następna, w miarę spokojna noc.
Zaciskam mocno palce na grzbiecie okładki, zaczytując w ręcznie spisanych notatkach. Wodzę palcem od linijki do linijki, co chwilę zerkając na rysunek liściastej rośliny na lewej stronie, bardzo blisko zgięcia. Obrazek wygląda, jak kreślony piórem na szybko, pozbawiony kolorów, pusty i nijaki. Najzwyklejszy bohomaz. Coś na wzór łodygi zamazane jest czarnym tuszem, przy czym dwa smukłe liście, rozchodzące się na boki, pozostają jedynie kształtem pozbawionym kolorów. Ten, kto spisywał tą księgę, o wiele większą uwagę przykuwał do majestatycznego zapisu słów niż dobrego zwizualizowania problemu.
CZYTASZ
Iskra Zimy [✔]
FantastikKrólestwo, od którego jestem odcięta. Rodzina, dla której jestem nikim. Demony przeszłości, które powracają, by już nigdy nie odejść. Cień, będący jedyną osobą, której ufam. I na koniec chłód, uporczywie próbujący wydostać się z moich rąk. Ten...