40.

46 21 0
                                    

Anelma

Podchodzę do komody, odsuwając najwyższą szufladę. Wyciągam mapę Kervenii, którą zdążyłam zabrać z gabinetu ojca, pod jego nieuwagę, gdy wracałam z przymiarki sukni. Chciałam, aby książęta naocznie zobaczyli ten kraj i zrozumieli powagę sytuacji. Układam rulon na łóżku, obok wszystkich innych "łupów", które zdążyłam pozyskać z biura oraz z Mirpene.

Zacieram ręce, krążąc po pokoju w nerwowej atmosferze. Słońce schowało się za horyzontem przeszło godzinę temu. Sądziłam, że do tej pory Nilis przyprowadzi już władców, a tymczasem nadal przebywam w komnacie sama.

Na domiar złego obecność Valo na zamku nie poprawia sytuacji. Odkąd wróciłam ze świątyni, cały czas mam wrażenie, że chodzi za mną krok w krok, a jego oczy nieustannie spoczywają na moich plecach. Kilka razy powiedziałam na głos, aby mnie zostawił i odszedł, ale po próbach pozbawionych jakiejkolwiek reakcji z jego strony, dałam sobie spokój. Wciąż jednak nie wiem, czy nie czai się w cieniach rzucanych przez meble albo czy znalazł ustronne miejsce w jednym z kątów komnaty i tylko mnie obserwuje swoim bacznym, stalowym spojrzeniem.

Jeszcze do niedawna oddałabym wszystko by znów go zobaczyć, lecz teraz, gdy tak dużo się dzieje, nie mam czasu, by myśleć o swojej przyszłości. Uznaję, że skoro mogłam wytrzymać siedemnaście lat w pałacowych murach, dam radę poczekać jeszcze jakiś czas. Ani Valo, ani Duch Zimy nie mogą mnie zmusić do zmiany zdania. Mam serdecznie dość bycia marionetką na sznurkach ojca, Nilisa albo bóstw. Chcę wreszcie poczuć, że mam nad czymś kontrolę.

Wreszcie słyszę upragniony dźwięk pukania do drzwi. Instynktownie zapraszam gości do środka. Przez próg przechodzi Nilis, później Nea oraz Ivo. Serce zaczyna bić mi mocniej, kiedy widzę ściągnięte twarze książąt.

— Witam was, dostojni panowie — mówię, wykonując pełne dygnięcie przed nimi.

Mężczyźni kłaniają się w pas.

— Twój brat, pani, mówił, że to sprawa niecierpiąca zwłoki — oznajmia książę Toivo, instynktownie łapiąc za siwy wąs i lekko go pociągając.

— Owszem — potwierdzam. — Nim jednak zdradzę wam zamiary, wszyscy musicie przyrzec, że to, co tu ustalimy, nie dostanie się do uszu króla Olaviego. Mogę na was liczyć?

Patrzą na siebie, jakby w oczach sąsiada mieli zobaczyć odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie. Ivo zbliża się do mnie, bez uprzedzenia obejmując mnie w pasie. Subtelnie rzucam mu zdziwione spojrzenie, ale nie uciekam przed jego dotykiem, choć wprawia mnie on w dyskomfort. Przełykam ślinę.

Mamy grać, czy tak, Ivonie? Dobrze, jeśli dzięki temu zdobędziemy pozytywne głosy książąt, zagrajmy troskliwą parę kochanków myślę.

— Czy coś nie tak, mości panowie? — dopytuję, unosząc głowę.

— Wasza Wysokość, zostaliśmy tu zaproszeni w celu spiskowania przeciw królowi? — Władcom aż świecą się oczy, gdy książę Ilty odważa się zadać tak odważne pytanie, przyciskając binokle do nasady nosa.

Już szykuję dla nich odpowiedź, kiedy niespodziewanie Nilis mnie ubiega:

— Niestety, jeżeli mamy zmienić nasze państwa na lepsze, należy pozbyć się człowieka, który przyczynia się do powolnego upadku.

— Zmienić państwa? — powtarza księże Torkel, monarcha Helotty.

— Dokładnie — potwierdzam. — Zostaliście zaproszeni właśnie tutaj, abyśmy wspólnie przedyskutowali kilka spraw. Jeżeli, tak jak my, pragniecie dobra waszych poddanych, proszę, przysięgnijcie się na własne pozycje, że nie zdradzicie niczego, co tu usłyszycie.

Iskra Zimy [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz