Anelma
W międzyczasie, gdy jestem szykowana na obiad z rodziną i Korhonenami, mam okazję przemyśleć swoje położenie.
Nie pozostał mi już nikt, kto mógłby mnie wysłuchać. Troska o siebie i swój sekret od dziś jest tylko i wyłącznie moim zadaniem. Valo odszedł nie wiadomo na jak długo, jednak obiecał, że wróci. Nie pozostawia mi innego wyjścia. Muszę mu zaufać i liczyć, że niedługo znów pojawi się w moim życiu. Nim to nastąpi, moi przeciwnicy powinni uwierzyć bezgranicznie, iż bez wahania poddałam się ich wymaganiom.
Ojciec zmusza mnie do ślubu z Ivonem pod groźbą śmierci. Nilis nie jest nawet wart uwagi. Wrzucam go do jednego worka razem z królem. Cokolwiek zrobię, ich reakcja będzie identyczna. Śmiało mogłabym rzecz, iż stawiam czoła trzem, a nie czterem wrogom.
Spróbuję zagrać w ich chorą grę. Dam im pozorne odczucie, iż są panami sytuacji, a ja stałam się podatnym na manipulację pionkiem. Przy okazji, jak Duchy pozwolą, ponapawam się ich naiwną wiarą w to, że założyli już kajdany na moje ręce.
Sprawdzę, jak i czy w ogóle rodzeństwo Korhonen się zmieniło. Znajdę sposób, by skutecznie przejrzeć ich aspiracje. Krótko mówiąc, poznam ich od nowa.
Niech piekło mnie pochłonie, jeżeli zgodzę się oddać swoją rękę bez korzyści. Nie pozwolę, aby tylko jedna strona czerpała zyski z mojego zamążpójścia. Dzięki grze, w którą wplączę Korhonenów i moją rodzinę, mam okazję stać się świadomym członkiem dynastii Nieminen, doskonale znającym sytuację Zjednoczonego Państwa. Wcześniej czy później dobiorę się im do skóry i wydobędę na światło dzienne tajemnice tak skrzętnie przez nich strzeżone.
Myślicie, że pozostanę głupia do końca życia? Jeszcze nie zdajecie sobie sprawy, z kim zadarliście.
Pozostawiona sama na placu boju, w końcu muszę wziąć los we własne ręce. Przez jakiś czas nie będzie ucieczek w ramiona jedynej osoby, która mnie rozumie.
Służka mocniej zaciska gorset na moim ciele. Krzywię się, wypuszczając powietrze z płuc. Przyciskam dłoń do brzucha. Och, jak ja tego nienawidzę.
— Wybacz mi, Wasza Miłość — mówi dziewczyna.
— Nie, to nic — wyduszam.
To będzie cud, jeżeli zdołam zjeść cokolwiek przy tak ściśniętym żołądku. Ledwo mogę oddychać. Unoszę wzrok do góry, próbując manewrować przepływem powietrza tak, aby nie sapać, a jednocześnie się nie dusić. Opieram ręce o biodra, czekając, aż służąca przyniesie moją suknię.
Kiedy ubranie znajduje się już na mnie, do komnaty wchodzi Zelrinka. Spoglądam w jej stronę tylko przez chwilę. Dreptając, podchodzi do uporządkowanej toaletki. Wyciąga z szuflady grzebień, szpilki i spinki.
— Zostałyście mi przydzielone? — pytam.
Zwykle każdego dnia, ba, nawet o każdej jego porze, w komnacie zjawia się zupełnie inna służąca. Nie mam nawet własnej damy dworu, która pomagałaby mi przy czesaniu, dotrzymywała towarzystwa i zajmowała rozmową lub ratowała poradą. Zwykle jej miejsce zajmował Valo, lecz nie w tym rzecz.
W pałacu nie toleruje się takich obyczajów. Ponoć wynika to z jakiegoś incydentu z przeszłości, jednak nie znałam dokładnych szczegółów. Jedynie tyle, że moja babka prawdopodobnie została zamordowana przez swoją dwórkę. Chodziły słuchy, że była chora psychicznie, a za popełnioną zbrodnię spalono ją na stosie. Od tamtej chwili zabroniono władczyniom i królewnom posiadać własne damy dworu. W zamian do pałacu przyjęto więcej służby, która miała być na każde zawołanie. Ochmistrzyni dokładnie spisywała, która służka znajdowała się w pobliżu rodziny królewskiej, kiedy została wezwana, w jakim celu oraz o której godzinie opuściła komnatę. Sposób uciążliwy, ale też skuteczny.
CZYTASZ
Iskra Zimy [✔]
FantasyKrólestwo, od którego jestem odcięta. Rodzina, dla której jestem nikim. Demony przeszłości, które powracają, by już nigdy nie odejść. Cień, będący jedyną osobą, której ufam. I na koniec chłód, uporczywie próbujący wydostać się z moich rąk. Ten...